środa, 23 kwietnia 2014

Trzecia odsłona codzienności.


 Człowiekowi często zdaje się, że się już skończył, że się w nim nic więcej nie pomieści. Ale pomieszczą się w nim jeszcze zawsze nowe cierpienia, nowe radości, nowe grzechy.


~~♥♥~~

Musiała zażyć świeżego i mroźnego powietrza. Jej głowa nadal pękała, a Ona nawet wiedziała czym było to spowodowane. Szła, ślamazarnie stawiając krok po kroku. Od czasu do czasu, uśmiechała się sama do siebie. Świadomość, że niedaleko Niej jest Ann była cudowna. To, jaki ta dziewczyna na Nią miała wypływ było cudowne. To co czuła i co było faktem, było po prostu cudowne. Niespodziewanie przed sobą zobaczyła wysoką i smukłą sylwetkę , która kogoś do bólu Jej przypominała. W ułamku sekundy obudziło się w Niej poczucie, że w Jego ręce byłaby gotowa oddać swoje szczęście. Jej serce zatrzymało się tylko po to, aby po chwili zacząć istny galop. Wzięła głęboki wdech i wydech. Jej celem stało się odnalezienie siebie w sobie. Uspokoić drżące ręce i ogarnąć duszę, żeby zaraz podejść do bruneta i zacząć z Nim jakąkolwiek, nawet najbardziej bezsensowną rozmowę. Potrzebowała usłyszeć Jego aksamitny baryton, który potrafił robić z Jej ciałem co tylko chciał. Wtedy była tylko marionetką w Jego rękach. Ale ufała mu i była gotowa powierzyć całą siebie właśnie Jemu. Podeszła do mężczyzny i położyła mu delikatnie dłoń na ramię. Chłopak wzdrygnął się i szybko obrócił się w stronę dziewczyny.
-Hej…- zaczęła, czując w swojej piersi galopujące serce, które miało ochotę wyrwać się i złożyć w darze dla chłopaka.- Pamiętasz mnie jeszcze? Spotkaliśmy się kiedyś. Zamiast zobaczyć swojego kolegę, zobaczyłeś mnie.- uśmiechnęła się, czując jak się rumieni na samo wspomnienie tego dnia, tej chwili, kiedy to wszystko się zaczęło. To, z jednej strony, bezcenne uczucie, lecz z drugiej- przysparzające  ogromne kłopoty i nie całkiem pozwalające normalnie funkcjonować.
-Oczywiście, że pamiętam.- posłał uśmiech dziewczynie. Nie sądził, że jeszcze kiedyś Ją zobaczy. Sądził, że gdyby mu to się jeszcze raz przydarzyło, byłoby za pięknie. Że spotkanie tak wyjątkowej duszyczki, wśród zabieganego tłumu było niemożliwe, aby zdarzyło się po raz kolejny. Ale to się naprawdę działo… I to Ona zobaczyła wyłowiła Go swoim wzrokiem jako pierwsza. „Wank, daj sobie spokój! Ona ma faceta! Morgenstern! Pamiętasz?”- wrzeszczał w myślach, ale mimo że doskonale zdawał sobie sprawę, że cokolwiek nie zrobi i tak będzie bez większego znaczenia; że nie powinien angażować w tą znajomość jakiekolwiek uczucia, ale kiedy Vanessa znalazła się tak blisko Niego, najzwyczajniej w świecie nie potrafił. Odebrała mu wszystko. Wszystko co w takiej sytuacji powinien zachować, łącznie ze zdrowym rozsądkiem. Ale czy teraz było cokolwiek ważniejsze, kiedy znajdował się tak blisko Niej? Powinien pozwolić sobie na chwile, które później będzie ciepło wspominał z kubkiem gorącej herbaty w ręce. Mimowolnie uśmiechnął się najszerzej jak tylko potrafił.- Kogoś takiego nie można zapomnieć…- zapomniał się na  chwilę.- To może przejdziemy się?- zapytał szybko, ogarnięty zakłopotaniem.  Vanessa uśmiechnęła się wstydliwie , a jedyne słowo, które kołatało się w jej głowie to „ideał”.  Policzki pokryły się rumieńcem, spojrzała w Jego brązowe i bezdenne oczy, po czym przystała na propozycję chłopaka.
-Wiesz, że nawet nie wiem jak masz na imię.- odezwała się po kilku minutach ich spaceru. Wiedziała, że kiedy pozna Jego imię, ono już nie da jej spokoju, ale pokusa była taka ogromna. Uwielbiała patrzeć i słuchać  jak chłopak mówi. Jak opowiada i zatraca się w historii, którą próbował Jej przekazać.
-Faktycznie, chyba zapomnieliśmy o tym jednym, najdrobniejszym szczególe jakim jest przedstawienie się.- speszył się. Ale po co miał się przedstawiać, skoro czuł, iż doskonale zna dziewczynę, a Ona Jego? – Andreas Wank.- zatrzymał się i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny. Stała przez chwilę, zerkając na rękę chłopaka, którą po chwili uścisnęła.
-Vanessa.- odpowiedziała krótko, nieprzerwanie patrząc w brązowe tęczówki Andreasa, wiedząc, że On będzie Jej problemem. Jednak przebijało się w Niej poczucie, że to właśnie w nich zawarte jest każde Jej marzenie. Żadne z nich nie zauważyło, że zbliżają się do siebie coraz bliżej. Ich twarze stykały się czołami. Każde z nich pragnęło tego, aby posmakować ust tego drugiego. „Wank, nie rób czegoś czego potem będziesz żałował!”- wewnątrz chłopaka wrzało. Odsunął się lekko od dziewczyny, lecz ta wyczuwszy zamiary chłopaka, momentalnie wspięła się na palcach i złączyła swe usta z ustami Andreasa, całując chłopaka tak zachłannie, jakby ukryte w Nich było uczucie, które teraz wychodzi z Nich ze zdwojoną siłą. Stała w Jego ramionach a wszystko przestało istnieć. Czas dla Nich nie upływał, a ludzi wokoło nie było. Nie słyszeli  niczego, poza biciem dwóch rozpalonych serc. Istnieli tylko Oni. Oni pośród tłumu ludzi. Po raz ostatni spojrzała mu w oczy. W Jej spojrzeniu dostrzegł zauroczenie, zafascynowanie, ale też i przerażenie. Jeszcze raz musnęła delikatnie Jego policzek, obróciła się i bez słowa odeszła. Do niemej codzienności z wyblakłymi emocjami, dodała Jego. Po co Go pocałowała? Po co w ogóle do Niego podeszła? Mogła zrobić przecież coś innego, coś mniej istotnego, coś mniej pięknego. Teraz nie będzie potrafiła spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. Za każdym razem kiedy to zrobi, zaciśnie rękę w pięść. Będzie nienawidzić dziewczyny, która stoi przed Nią. Będzie nienawidzić jej oczu, ust, rzęs, brwi, kolczyków w uszach oraz włosów opadających delikatnie na ramiona. Ciągle myślała o Thomasie, o Andreasie, o Niej samej. Nie wiedziała nic. Kompletnie nic, oprócz dwóch rzeczy, których była niemalże pewna. Po pierwsze, nie potrafi żyć bez Andreasa. Nie znała Go na tyle dobrze, ale wiedziała tak mówiło Jej serce. A nawet nie mówiło… Wrzeszczało. Nieustannie domagało się bliskości Andreasa. Ciągle. Nieustannie. Bez najmniejszej przerwy. Nie dawało spokoju. Było bezwzględne. Brutalne. A po drugie? Druga sprawa była jeszcze bardziej niepojęta. Nie chciała zrywać z Thomasem. Potrzebowała Go do normalnego funkcjonowania jak tlenu do życia, czy jak woda jest potrzebna rybce. Znała Jego dobroć. Ciepło, którym Ją otaczał. Miłość. Troskę. Czułość. Nie chciała z tym kończyć. Nie chciała tego stracić… Nie chciała. Samolubne? Może tak, ale dlaczego raz w życiu nie postąpić jak ostatnia jędza? Dlaczego nie spróbować grać na dwa fronty? Chociaż raz posmakować w życiu czegoś innego. Adrenaliny. Dreszczyku emocji. Kobieta jest przecież jak anioł i demon w jednym. Na samym początku to miłość dla Niej jest sensem życia. Przyjemne dreszcze podniecenia. Płonące policzki oraz błyszczące oczy. A później? Później to Ona zniewala Jego. To Ona staje się uzależnieniem dla Niego. Zaczyna kochać w Niej wszystko. Każdy cal Jej ciała. Każdą wadę i niedoskonałość, przekształca w coś niesamowitego. Jedynego. Niepowtarzalnego. Coś, dla czego żyje. Wydaje mu się, że nie może Jej opuścić, bo sama nie da sobie rady. Bo bez Niego, coś może Jej się stać. A Ona? Ona jest silniejsza i sprytniejsza od Niego. Radzi sobie lepiej bez Niego, niż z nim, ale nie chce zamykać tego rozdziału. Chce trwać przy Nim już na zawsze, mając również inne uczucia w sercu co do innego mężczyzny, bo pojawił się ktoś inny. Ktoś drugi. Ktoś kogo nie znała. Ktoś przy kim wrażenie, że całe dobro świata jest na wyciągnięcie ręki. Przy Nim będzie czuła lato. Jego dotyk będzie  Ją elektryzował. Tylko czy jeśli Ona pozwoli powiedzieć mu, że kocha, Ona będzie potrafiła kochać Go prawdziwą miłością, mając na uwadze, że ma kogoś jeszcze innego w swym sercu? Tak, będzie potrafiła. Dlaczego? To proste. Po prostu będzie kochała ich taką samą miłością. Ich obydwóch. Tak samo…

~~♥♥~~

Codzienność potrafi zaskakiwać sytuacjami, w których jesteśmy absolutnie bezradni i zdani jedynie na los.. Wtedy to właśnie miliony myśli z prędkością światła przelatują przez głowę..
Tak właśnie było i tym razem , gdy zielonooka szatynka zbierała się do wyjścia , widząc zza szyby okna kolejne promienie zimowego słońca wpadające do jej tymczasowego lokum.
Każdy nadchodzący dzień , był dla Niej zagadką , nieodkrytą tajemnicą, którą chciała jak najszybciej poznać... Nie mogła. Nie wszystko teraz zależało od Niej , od planów które miała względem spotkań z Vanessą. .. Nic nie było już tak proste , jak kilka lat wcześniej... Beztroskie życie dwóch nastolatek , nieopieczętowane żadnym sznurem, nie znające granic przeminęło wraz z upływającym czasem ... 
Pragnienie, które odczuwała wewnątrz siebie Ann musiało zostać okiełznane , oddalone na dalszy plan... czas  dzielony pomiędzy Nią a Vann ; Wszelkie pasje,  które obie podzielały , rozrywki , którym się poddawały czy też zwyczajne rozmowy o niczym szczególnym nie były już najważniejsze.
Czas dorosnąć, nauczyć się że nie tylko my i nasze potrzeby są priorytetem ...
Człowiek staje się dorosłym, gdy jest sam odpowiedzialny za siebie, gdy jest podmiotem działalności, sam decyduje o swoim planie życiowym, sam potrafi borykać się z trudnościami jego realizacji, sam odpowiada wobec społeczeństwa za swą działalność....
Osoba dorosła to taka, która wyrosła ze stadium „wszystko albo nic”. Rozumie, że żadna osoba ani sytuacja nie jest wyłącznie dobra albo zła i zaczyna doceniać wartość „złotego środka”. Nie jest niecierpliwa wobec uzasadnionej zwłoki. Nauczyła się, że nie jest sędzią świata i że powinna często dostosowywać się do innych ludzi i ich wygody.
Taka musiała stać się Ann , być blisko , ale nie wymagać , przyglądać się , ale nie oczekiwać za wiele.... być wsparciem a nie ciężarem...
Thomas....Najważniejsza z wartości w życiu brunetki , to on 'odziedziczył' prawo do współdzielenia z Nią wszystkich trosk i radości...
Był jej przyjacielem i miłością w jednym...
To tak , jakby połączyć dwa najsilniejsze filary Naszych życiowych wartości...
Nasze wartości. ? ... Pytanie, które zadajemy sobie często w skomplikowanych , życiowych sytuacjach. Staramy się uporządkować je od najważniejszych do tych mniej ważnych, ale jednak obecnych w naszym życiu....W życiu szatynki pierwszoplanową rolę odgrywały dwa aspekty , które musiała ze sobą powiązać , dla doba samej siebie , dla dobra ogółu...
Miłość, to uczucie trudne do określenia, a nawet niewyobrażalne i nie w pełni zrozumiane. Każdy człowiek ma kogoś , kogo darzy miłością : partnerską, braterską, rodzicielską...
Jest ona dla niego bardzo ważna, a nawet najważniejsza, ponieważ dzięki niej nabiera ochoty do życia i ma poczucie własnej wartości. Świadomość, że ma się kogoś dla kogo zrobiłbyś wszystko , dodaję nam skrzydeł i pozwala mieć w życiu coś, o co będziemy walczyć ostatkiem sił.
Przyjaźń....Na niej również opiera się miłość. Istota ludzka jest istotą stadną i nie może normalnie funkcjonować bez kontaktu z innymi ludźmi. Każdy z nas musi mieć kogoś do kogo może zwrócić się z każdym problemem i na kogo będzie mógł liczyć w trudnych sytuacjach i przeciwnościach losu....
....
Zimowy krajobraz , który szatynka miała przed swoimi oczyma wprawiaj jej umysł w osłupienie.... Puch osadzający się na dachach, samochodach, drzewach, a nawet na ludzkich głowach, jakby starał się ubrać wszystkie elementy krajobrazu w identyczny, nieskazitelny strój. Dopełnia go sino-szare niebo, z rzadka odwiedzane prze nieśmiałe słońce, którego promienie zdają się posłusznie uznawać swoją gorszą pozycję.
Miejskie ulice zamieniają się w biało-szarawą ślizgawkę, a pokryte śnieżną czapą niskie domy zaczynają sprawiać wrażenie ogromnych zasp. Śnieg wydaje się ubierać nagie, bezlistne drzewa, otula także i kołysze do snu stwardniałą ziemię. Chodniki zapełniają się anonimowymi postaciami, ukrywającymi się w kokonach płaszczy, futer, szalików i czapek, jak żółwie wtulając głowy w swój domek. ...
Place zabaw i szkolne boiska brzmią wojowniczymi krzykami uczestników śnieżnych bitew, a lodowiska wirują od ślizgających się na nich, mniej lub bardziej zdolnych łyżwiarzy. Każde większe skupisko ludzi z daleka sygnalizuje swoją obecność kłębami pary z ust, jaką tworzą toczące się tam rozmowy.
 Śnieg otulający pełne niepokoju, nagie szczyty nadaje im jeszcze większej surowości i sprawia, że wyraźniej niż zwykle rysują się na horyzoncie, wzbudzając respekt i podziw wśród obserwatorów. Słońce jest tu odważne i na złość tnącemu mrozowi ogrzewa twarze spacerowiczów, pozostawiając na nich egzotyczne, trochę pachnące nawet latem, rumieńce....
- Vann! - krzyknęła widząc w oddali swoją przyjaciółkę , która opiewała w towarzystwie wysokiego bruneta. - Jak się czujesz? - uśmiechnęła się promiennie zawieszając swoje spojrzenie na smukłej sylwetce nieznanego jej mężczyzny.
-Dobrze, dobrze.- odpowiedziała, nieco roztargniona.- Ale głowa trochę boli.- na Jej twarz wkradł się drobny grymas bólu. Spojrzała na chłopaka, przy którym się obecnie znajdowała, a później na swoją przyjaciółkę.- Poznajcie się.- odezwała się.- To jest Ann.- rzekła do skoczka - Ann, to jest Manuel - tym razem zwróciła się do szatynki.
Podobno oczy są zwierciadłem duszy .. a te , które posiadał on , zdecydowanie takie były.
Odzwierciedlały Go idealnie... hipnotyzujący brązowy odcień tęczówek wyścielał drogę do serca uśmiechniętego Austriaka.
Tlące się iskierki życzliwości , ciepła , opiekuńczości... Nie potrzeba było słów , aby poznać jego naturalne ludzkie wnętrze , które w niewytłumaczalny sposób urzekło młodą polkę.
-  Gdzie się podział Twój chłopak Vann ? - zwróciła się do brunetki próbując uwolnić swoje myśli od poznanego przed momentem mężczyzny.
-Tam.- wskazała palcem na skocznie, gdzie właśnie odbywał się trening przed konkursem.- Aż tak bardzo stęskniłaś się za Thomem?- zapytała żartobliwie z uśmiechem na ustach.- A może powinnaś zapytać o Gregora?
- Pytam , bo z tego co zdążyłam zauważyć nie opuszcza Cię na krok , więc nie insynuuj mi tu scen których nie ma , dobrze... - spojrzała na brunetkę z wyrzutem .. Gregor? Na samo wspomnienie o Nim poczuła dreszcz na swoim ciele... Wytłumaczyła to sobie panującym na dworze chłodem , dlatego też zarzuciła na głowę kaptur od swojego płaszcza....
Gregor.. niewysoki szatyn o oczach w których nie potrafiła odszukać niczego... były smutne , czasami jakby puste... Może dlatego nie kierowała na Niego zbytniej uwagi.
Człowiek , którego 'oczy' nie potrafią powiedzieć Nam nic, będąc zagadką nie jest wart doszukiwania się w nim czegokolwiek co pozwoliłoby chociażby na bliższe poznanie jego osobowości zdaniem Ann jakże skomplikowanej.
- Proszę, załóż.. - odezwał się posiadacz niebiańskiego spojrzenia podając szatynce swoją brązową czapkę.
Tak prosty gest , a znaczy tak wiele.
Bezinteresowna troska drugiego człowieka wystarczy , aby na twarzy zagościł szczery , promienny uśmiech.
- Dobrze, już nie denerwuj się tak.- wtrąciła Vann , spoglądając niewinnie na przyjaciółkę - Jak emocje przed konkursem?- zapytała zacierając ręce z zniecierpliwienia.
- Dziwnie się czuję będąc tak blisko tego wszystkiego... - mówiła rozglądając się wokoło. Wszystko wydawało się być tak niewyobrażalnie piękne , bliskie jej sercu...  Nieprawdziwe , ale jakże emocjonujące...
...
Niekończące się oklaski , będące nagrodą od publiczności za dostarczenie niesamowitych emocji przez każdego ze skoczków , tłumy krzyczących ludzi krzątających się wokoło obiektów w poszukiwaniu swoich ulubieńców... Atmosfera której nie sposób opisać słowami...Wielka Krokiew w Zakopanem.. Wielkie emocje... Łzy wzruszenia... Pierwszy z konkursów w tym malowniczym miasteczku kończący się zwycięstwem Austriaków...
-Cześć, dziewczyny.- usłyszały znajomy i przyjazny głos Thomasa. Podążał w  ich stronę wraz z brązowookim szatynem u boku. Uśmiechnęli się wesoło na widok dziewcząt. Thomas w pierwszej kolejności ucałował delikatnie, ale z ogromnym uczuciem, Vanessę. Gregor natomiast spoglądał z uśmiechem na swoich przyjaciół. Tego dnia, dobrego humoru nie można było mu odmówić.
- Cześć ...- Ann uśmiechnęła się promiennie , widząc zaangażowanie z jakim chłopak obejmuje swoją wybrankę .... Mogąc być świadkiem szczęścia jakie odczuwała teraz Vann mając przy sobie wymarzonego mężczyznę szatynka nabrała przekonania , że rozstanie z przyjaciółką nie jest ,aż tak nieprzyjemnym odczuciem.. Myśl o tym , że Vann mogłaby przez łączące ich relacje nie wyjechać ... nie poznać swojego szczęścia , które nosi imię
' Thomas' była czymś o wiele okrutniejszym. - Dziękuje za czapkę Manu... już chyba nie będzie mi potrzebna. - zwróciła się do rozweselonego Austriaka muskając jego policzek.
-To Wy się znacie?- wykrztusił zdziwiony Gregor, patrząc na to co obecnie działo się na Jego oczach.... Dlaczego poczuł się, jakby ktoś zasadził mu kopniak w brzuch? Dlaczego zapiekł Go widok Ann i Manuela razem?
- No na to wygląda.- odparł łagodnie Morgi. Dla Niego samego, teraz to Gregor stał się zagadką. Zauważył, że Jego przyjaciel nie zachowuje się naturalnie w towarzystwie Polki.
- Cały nasz Fetti - podszedł do bruneta, a gdy znalazł się już dostatecznie blisko, klepnął Go po przyjacielsku po ramieniu.- Zawsze pomocny.- zmusił się do udawanego i wyraźnie sztucznego uśmiechu.
 Ann nie spuszczała wzroku z pomocnego skoczka  z którym nadzwyczaj dobrze jej się rozmawiało. Sposób bycia jaki przedstawiała sylwetka uroczego mężczyzny nie wiadomo czemu przypadł do gustu zwariowanej dziewczynie.
-Dziewczyny, co powiecie na wspólne oglądanie filmu? Dziś wieczorem. U nas.- zaproponował Thomas, jeszcze mocniej ściskając do siebie Vann. Tak, aby czuła, że w Jego ramionach nic nigdy nie będzie jej groziło. Że tutaj może mieć swój bezpieczny port, do którego zawsze może wracać...
Szatynka uśmiechnęła się przystając na propozycję Thomasa... - Manu może masz ochotę spędzić z Nami ten wieczór? - zapytała wyczekując niecierpliwie na jego odpowiedz.
Jej podświadomość bardzo chciała poznać chłopaka bliżej ... coś czego nie potrafiła nazwać ciągnęło ją w jego kierunku... Odnalazła w jego spojrzeniu 'coś' co mówiło że są do siebie bardzo podobni...
- Manuel ma na dziś inne plany... - wtrącił Gregor zanim skoczek zdążył wydusić z siebie chociażby najkrótsze słowo... Słowo na które Ann z niecierpliwością czekała.
Widząc aprobatę z jaką chłopa zareagował na słowa przyjaciela uśmiechnęła się jedynie lekko nie chcąc dać po sobie poznać rozczarowania jakie dosięgnęło jej umysł.

~~♥~~

-Ann, jak Ci się podobał film?- zapytał Gregor, zaraz po pojawieniu się napisów końcowych na ekranie wielkiego telewizora, w którego jeszcze przed momentem każdy z nich z zaciekawieniem się wpatrywał. -Może chciałabyś się czegoś napić?- zapytał po raz kolejny nie dając czasu dziewczynie, aby udzieliła odpowiedzi na wcześniejsze pytanie.
- Thomas czy Twój przyjaciel zawsze jest taki natarczywy ? - zapytała wymachując szklanką niemal do połowy wypełnioną ciemną cieczą.
-No właśnie na co dzień tak się nie zachowuje...- powiedział raczej do siebie, niżeli do dziewczyny, lekko marszcząc brwi. W dalszym ciągu nie poznawał swojego kumpla, co z jednej strony wzbudzało w nim obawy, lecz z drugiej- odrobinę bawiło.
-Oj, marudzicie.- odezwała się Vanessa.- Chłopak chce być po prostu miły. To przecież nie jest nic dziwnego.- uśmiechnęła się do szatyna, który właśnie podawał jej szklankę z napojem.
- Głos mądrości właśnie przemawia.- rzekł Gregor, który ciągle ukradkiem błądził wzrokiem po sylwetce zamyślonej dziewczyny.
Ann jakby odpłynęła na chwilę  kierując swoje spojrzenie na przyjaciółkę...
Może Vann faktycznie miała rację i Gregor chciał być zwyczajnie miły , zadając kolejne pytania, że jego ciekawość , którą szatynka odbierała jako przesadną natarczywość wynikała z uprzejmości szatyna....
Otwartość i komunikacja na bliższe poznanie drugiego człowieka , była do niedawna czymś co zajmowało szczególne miejsce w egzystencji szatynki na tym świecie ... każdy jej dzień wypełniony był obecnością innych osób , z którymi starała się rozmawiać , poznać ich bliżej .. dlaczego tym razem miałoby być inaczej ?
Dlaczego tak skutecznie zniechęciła się do Austriaka? Nie mogła spokojnie poskładać swoich myśli w jedną całość , aby odpowiedzieć sobie na to pytanie...
Może powodem jej braku skupienia , był nieobecny wzrok brunetki , który od dłuższego czasu nie pozwalał jej osiągnąć wewnętrznego spokoju...
- -Ann, a Ty nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie w kwestii filmu.- przypomniał Gregor. 'Ann'... 'Ann'... To imię ciągle odbijało się w Jego głowie szerokim echem.
 -  Nie jestem zwolenniczką horrorów , więc nie pytaj proszę... Boję się nawet o Nich myśleć , a co dopiero wypowiadać się w tym kontekście... - szatynka uśmiechnęła się tym razem patrząc w czekoladowe tęczówki skoczka.
- Ann, możemy porozmawiać?- wyrwała się niespodziewanie Vanessa. Spojrzała na szatynkę. Tym spojrzeniem krzyczała. Próbowała wykrzyczeć to, co teraz czuła. To, co ją w tym momencie ogarniało. Ale... Ale było w nim coś dziwnego. Coś, co mogło przypominać zafascynowanie. Rodzajem zafascynowania, którym obdarza się wyjątkowych naszemu sercu ludzi.Była całkowicie zagubiona. W jej głowie kłębiło się tysiące myśli, w których nie potrafiła odnaleźć samej siebie. Miała ogromną nadzieję, że Ann pomoże Jej chociaż trochę okiełznać ten bałagan, który znajdywał się wewnątrz Niej. Tam w środku. Głęboko. Tam, gdzie ludzkie oko nie sięga. Tam, gdzie dostęp miała tylko Ona. Ona i może Ann, która potrafiła czytać z Niej jak z otwartej książki.
- Jasne .. Może się przejdziemy ? - Ann , widząc zakłopotanie w tęczówkach przyjaciółki wstała niemal natychmiast... Jedna , krótka rozmowa , której najwyraźniej Vanessa bardzo potrzebowała była warta poświęcenia każdego , nawet najcenniejszego z aspektów zaistniałej sytuacji.
Bo przecież cza­sami je­dyne cze­go pot­rze­buje­my to przy­jaciel­skiej rady...
-Tak...- wykrztusiła i udając przed Thomasem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku podążyła śladami przyjaciółki.
Ann zatrzymała się przy jednej z barierek otaczających hotel. - Vann o co chodzi? - zapytała wpatrując się w Nią. - Widzę , że coś Cię gryzie ...
- Nie coś, a ktoś...- rzekła z zadumą, przygryzając dolną wargę.- Pamiętasz kiedy mówiłam Ci, że pewien mężczyzna wzbudził we mnie coś, czego jak dotąd nigdy nie czułam?
 - Pamiętam ... - oznajmiła uśmiechając się w jej kierunku. - Widziałaś Go po raz drugi ? - szatynka zaciekawiła się...
-Tak, spotkałam Go dzisiaj...- zaczęła.- Znowu był tak nieziemsko cudowny, znowu mogłam przeglądać się w Jego tęczówkach.- westchnęła.- Kiedy przy Nim byłam, czułam, że jakaś nieznajoma siła, ciągnie mnie w Jego stronę. Po prostu zaczęłam Go pożądać, pragnąć... Sama nie wiem jak to nazwać...- ukryła twarz w dłoniach.- To przyjemne uczucie, ale tylko wtedy, kiedy jestem przy Nim. Ale kiedy znajduję się przy Thomasie...- zrobiła krótką pauzę, by zebrać myśli.- Jego dotyk czasem najzwyczajniej pali moją skórę... Ann, ja... Pocałowałam Andreasa. Nie powinnam, nie mogłam, ale to zrobiłam. Ja. Pierwsza. Ale naprawdę nie potrafiłam się powstrzymać... A wiesz co jest najlepsze?- uśmiechnęła się z sarkazmem.- Że tego nie żałuję... Że zrobiłabym to po raz drugi... Że jeszcze nigdy nie posmakowałam czegoś tak wspaniałego, jak Jego usta.
- Vann , nie zrobiłaś nic złego ... - szepnęła szatynka obejmując przyjaciółkę ... - Wiesz , może zabrzmi to niedorzecznie , ale nic nie dzieję się bez przyczyny, wierzę że nie spotkaliście się przypadkiem , że Ktoś tam na górze chciał Ci dać coś czego nie masz,a na co zasłużyłaś...  skoro tak zareagowałaś na jego obecność.. Musisz dać sobie czas , czas na rozwój tej sytuacji skoro uważasz , że zrobiłabyś to po raz drugi... - Ann spojrzała głęboko w rozanielone tęczówki dziewczyny.  - Andreas... on musi mieć w sobie coś co nie pozwala Ci zapomnieć... Coś czego nie ma Thomas , a co jest dla Ciebie tak pasjonujące..Wykorzystaj to.... Weź to co zgotował dla Ciebie los ...
- Sądzisz, że to w porządku w stosunku do Thomasa?- zapytała, podnosząc wzrok.- Wiem, że to może być zaprzeczeniem moich wcześniejszych słów, ale nie chcę się z nim rozstawać...
- Nie wiesz co będzie Vann... nie wiesz jak potoczy się ta historia... Może to tylko jedno spotkanie , jeden pocałunek , który nie będzie miał żadnego znaczenia... - Ann ujęła twarz brunetki w swoje dłonie... - Wszystko co teraz wiesz to tylko Twoje odczucia , przypuszczenia.. może i pożądanie... dlatego nie warto skreślać czegoś co już masz. Na takie decyzje przyjdzie pora później...
- Gdyby to było takie łatwe...- westchnęła.- Ale masz rację... Tak będzie najlepiej.- spojrzała na przyjaciółkę z wdzięcznością w oczach.- Dziękuję.- szepnęła.- Dziękuję, że jesteś..
Szatynka przytuliła przyjaciółkę ... Wiedziała , że nie ważne co powie,  ważne jest wyłącznie jej wsparcie na które Vanessa zawsze mogła liczyć , bez względu na wszystko ... na sytuacje , konsekwencję... taka jest przyjaźń....Bezwarunkowa.
- Pójdę już Vann , pożegnaj ode mnie chłopców...
-Dobrze...- kiwnęła głową, musnęła delikatnie policzek przyjaciółki i odeszła.

~♥~

-Ann! Ann!- wołał za dziewczyną, trzymając w ręce Jej rękawiczki, których zapomniała zabrać z pokoju hotelowego Jego i Thomasa. Co prawda, mogła je oddać Vanessa, kiedy jutro spotka się z szatynką, ale każdy powód był dobry do tego, aby podjąć, kolejne już,  próby porozmawiania z Ann.- Zapomniałaś wziąć swoich rękawiczek.- wysapał, będąc dostatecznie blisko Polki.
 Szatynka zatrzymała się kierując swoje spojrzenie na zmierzającego w jej stronę szatyna. - Nie potrzebnie się fatygowałeś , ale dziękuje Ci.. - szepnęła muskając policzek skoczka.... Zapach , który w tym momencie dotarł do jej nozdrzy rozniósł się po całym jej ciele paraliżując poszczególne zmysły... Był tak subtelny , delikatny ... ale jakże męski.
Przymknął powieki. Była tak blisko Niego. Jego klatka piersiowa podniosła się wraz z nabraniem ogromnej ilości powietrza w płuca. Drgnął niezauważalnie.- Nie potrzebnie, żebyś marzła...- wydusił z siebie, będąc nadal w dziwnym stanie, który ogarnął całe Jego ciało.
- Przesadzasz , nie jest aż tak zimno... - uśmiechnęła się promiennie pozostając nadal w bliskiej odległości od twarzy szatyna.
-Ale jednak za gorąco nie jest...- wykrztusił. Ona była tak bardzo blisko Niego. Tak blisko... Bliziutko.Przeszedł Go elektryzujący dreszcz. Nie wiedział co chce powiedzieć, a chciał tak wiele wyjawić dziewczynie. Zbliżył się jeszcze bliżej twarzy dziewczyny. Przyjemny dreszcz nabrał na swojej sile. Stało się. Pocałował Ją. Całował ją z takim uczuciem, jakim jeszcze nigdy nikogo nie obdarowywał. Działał po prostu pod wpływem chwili, ale dzięki tej chwili, kiedy schował wszystkie obawy i możliwe konsekwencje tego czynu, posmakował smaku Jej malinowych ust.
Usta , które z taką delikatnością stykały się z jej zimnymi wargami stały się na tamtą chwilę czymś wyjątkowym , niepowtarzalnym... czymś przed czym polka nie potrafiła się uchronić ... nie chciała... Poczuła coś czego nie potrafiła opisać słowami... Zatraciła się... Zamknęła powieki chcąc , aby ta chwila trwała wiecznie.
Niestety nic nie jest wieczne , nic nie trwa tak długo jakbyśmy tego pragnęli... nie ważne ile włożymy w to swojej energii , starań , chęci.... Szatynka delikatnie odsunęła się od skoczka, nie do końca wiedząc jak powinna się zachować... Zdecydowana , do tej pory pewna siebie dziewczyna w jednej chwili stała się bezbronną istotą uzależnioną od dotyku niemalże nieznanego jej mężczyzny.... - Przepraszam .. - szepnęła chcąc jak najszybciej pozbyć się zależności jaka rozproszyła jej ciało.
-Ann...- szepnął, będąc jeszcze w szoku po tym co stało się przed momentem. Słowa dziewczyny... Jej słowa wzbudziły w Nim coś dziwnego... Po raz kolejny nie był sobą w towarzystwie szatynki. Patrzył na Nią wzrokiem, który mógłby dać wszystko dziewczynie, czego by tylko zachciała. Zatliła się w nim iskierka nadziei, która szeptała, iż może ma szanse u dziewczyny. ONI mają. Chwycił dziewczynę za rękę.- Nie masz mnie za co przepraszać... To było cudowne...- mówił, nadal wpatrując się w Ann maślanym i rozmarzonym wzrokiem.
- Pójdę już... - po raz kolejny tego wieczoru usta szatynki znalazły swoje miejsce na policzku Gregora.... Musiała odejść , aby nie popełnić kolejnego błędu ... nie zrobić czegoś nad czym nie miała już kontroli... - Dobranoc. - szepnęła po czym niemalże uciekła.
Stał jak sparaliżowany, nie mogąc dojść dostatecznie do siebie po tym, co się przed momentem wydarzyło. Jego serce nadal nie potrafiło się uspokoić. A wręcz przeciwnie... Biło z jeszcze szybszym tempem. Uśmiechnął się do siebie. Poczuł Jej bliskość... Poczuł jej usta na swoich ustach... Policzku... Czuł Jej delikatny zapach, który pieścił Jego nozdrza.


-------------------------------------------------------

Z wdzięczności za tak pozytywny odzew pod poprzednim postem w Waszych rękach ląduje trójeczka..
Mamy nadzieje , że godna Waszego czasu kochane!
Pozostaje tylko życzyć miłego dnia i oczywiście trzymać kciuki za Naszych gimnazjalistów!
Klaudia powodzenia! ♥!

18 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny :) Rozpływam się nad jego treścią. Mam pytanie jak nazywa się piosenka która leci w tle? Bardzo mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No pięknie :D
    Gregor - taki ciapowaty i ułomny uczuciowo ale słodki jak cukierek i uroczy jak króliczek (sory za porównania ale wypiłam drina)
    Niech sobie Ann poużywa póki jest w Polsce ;)
    Thomas - tak bardzo kocha Van.. a Ona tak bardzo Go rani :(
    I to mi sie nie podoba. Wanki jest cudowny ale Thomas wygrywa z Nim w każdej dziedzinie.
    ----------------------
    Klaudia! Jak testy?!
    Trzymam kciuki:*
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Thomas, Gregor, Manuel i jeszcze Andi.. w jednym rozdziale... Czy mogło być lepiej?! :)

    Zostaję fanką Ann i Manuela! :D

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam Twój komentarz Ann i jestem tutaj:) Bałam się Twojej odpowiedzi... uff.. kamień spadł mi z serca. :D Nie myśl, że dopiero dzisiaj pierwszy raz tu jestem :D Tą historię też śledzę od początku, ale jak już kiedyś pisałam: komentowanie z telefonu się do mnie nie uśmiecha (a z telefonu zazwyczaj korzystam;)) i nie przepadam za komentowaniem, bo często nie wiem co napisać... po prostu... ale uwielbiam czytać komentarze innych. Lubię wiedzieć co myślą o czymś inni, bo czasami zdarza się, że ludzie mają na prawdę dużo ciekawych informacji do przekazania (nie mówię tu tylko o opowiadaniach, ale także o forach, do chociażby opinii pod wiadomościami...) i zauważają rzeczy, na które ja nie zwróciłabym czasami uwagi;)
    Opowiadanie świetne :D Wiem, że powtarzam się po raz n-ty... ale co tam, nie kłamię ;D Czytam, albo już przeczytałam Wasze historie wymienione w zakładkach;) Nie myślcie, że śledzę wszystkie opowiadania które "wyhaczę", nie nie... jakąś selekcję przeprowadzam, bo nie każde mi odpowiada. :D Opowiadania czytać uwielbiam i bardzo się w to wciągnęłam, a lektur, czy książek- nienawidzę... czy to jest normalne? nie wiem:).
    Co do rozdziału to mam mętlik w głowie... dobrze, że Van ma Ann, która zawsze służy jej radą... nie zostawia jej samej z problemem... ale właśnie, czy to fair względem Morgiego? Nie wiem, okaże się później... ale obawiam się, że Van mogą dręczyć wyrzuty sumienia po tym pocałunku i w końcu powie prawdę Thomasowi....
    Teraz Ann... może właśnie to, że nie chce poznać Gregora (co jest czymś dziwnym, bo ona „wszystkich” chce poznawać) czyni go tym niezwykłym, tylko Ann o tym jeszcze nie wie... podczas pocałunku coś jednak poczuła... Ale z drugiej strony stoi Manuel do którego ją ciągnie... (właśnie w jednym momencie się chyba przejęzyczyłyście i napisałyście Michael zamiast Manuel- w tym miejscu, gdzie Ann oddaje mu czapkę... ale da się połapać, że chodzi o Manuela. Piszę to bo może dla Was to ważne;)) Nie wiem co o tym myśleć... pewne sprawy wyjaśnią się w kolejnych rozdziałach i może mnie trochę ukierunkują :D
    Kończę mój chaotyczny komentarz... jestem pewna, że nie zawsze będę komentować, bo pozostawienie opinii po sobie to dla mnie małe wyzwanie... Zajmuje mi to stosunkowo dużo czasu, bo każdy mój komentarz przed dodaniem czytam kilka razy i zazwyczaj coś zmieniam :D Tak, jestem naturalną blondyną z umysłem raczej ścisłym (ale nie wybitym i w żadnym calu humanistycznym :D)... Dlatego śledzę z zaciekawieniem Wasze blogi, ale nie zawsze zostawiam opinię... leniuch ze mnie :D Ale postaram się komentować jak najczęściej.:)
    I chyba muszę kolejny raz powtórzyć, że świetne opisy...
    Aaa.... ja też życzę Klaudii powodzenia... przede mną niedługo matura... wrrr..:/ Ale kciuków nie trzymam, bo w moim wykonaniu przynosi to raczej pecha... ale mamę mogę poprosić, bo jak ona trzymała kciuki za Stocha to mu się wiodło :D
    Kończę... stała czytelniczka:)
    jk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, czytam ten mój komentarz po raz kolejny i już 2 rzeczy bym zmieniła... inaczej dobrała słowa. Ale stało się... trudno...
      jk

      Usuń
  5. O kurczę! Ja tutaj dwa rozdziały zaległości miałam, a tutaj doszło do spotkania Ann i Vanessy! Z poprzedniego rozdziału wywnioskowałam, że Ann nie pała zbytnią sympatią do Gregora, a tutaj proszę... pocałunek, który odwzajemniła, czym zrobiła Schlierenzauerowi jakąś większą nadzieję. Lecz z drugiej strony Ann zaintrygował inny skoczek, mianowicie - Fettner. Dziewczyna będzie miała mętlik w głowie, ale oby wybrała słusznie.
    CO? Tym tajemniczym nieznajomym, który trochę namieszał w głowie Vann był.. Wank? Jego się tutaj nie spodziewałam! Ale żeby od razu pocałunek? Nie rozumiem jej. Spotkała go dwa razy, zamiesiła kilka słów, nie wie o nim nic poza tym jak się nazywa, a do tego - ma przecież Thomasa, a jednak pocałowała Niemca. Chce grać na dwa fronty? Myślę, że w pewnym momencie i tak się wyłamie i będzie musiała wybrać jednego z nich, bo jak długo można być z dwoma osobami na raz, prawda?
    Świetny rozdział (oba rozdziały)! Dużo się dzieje, akcja posuwa się do przodu, pojawiły się nowe postacie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. MANUEL! Przede wszystkim w tym rozdziale zwróciłam na niego uwagę. :)
    Nie spodziewałam się, że tą osobą będzie Wanki, no nie wierzę i jeszcze to co dzieje się u niej w głowie i u niego.. Kurde, jest jeszcze Thomas. Mam mętlik w głowie. Dodatkowo Gregor wobec Ann, aż nie chce mi się wierzyć! Czekam na następny i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 7, przedostatni rozdział:
    "-Idźcie, zaraz was dogonię. -zwróciła się do nich, a te wykonały jej polecenie i wolnym krokiem poszły dalej. -Zapewne chodzi ci o Ingę?
    -Czytasz mi w myślach. -powiedziałem chłodnym tonem. -Chcę się dowiedzieć tylko jednej rzeczy. Gdzie ona jest? -zadałem pytanie, a ta milczała. -Inga... -nalegałem.
    -Dawid, posłuchaj. Ona nie miała innego wyboru, rozumiesz?.."
    http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/7-chce-sie-dowiedziec-tylko-jednej.html
    Pozdrawiam,
    OL. ;>
    Ps. Przepraszam za spam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak mi słów , jeżeli chodzi o zachowanie Van! Jedno spotkanie , no może dwa i już tak poważnie myśli o Wanku.... nie!
    Otwórz oczy dziewczyno!
    A Gregor ...rozpłynęłam się jak o Nim przeczytałam!
    Rewelacyjny rozdział :)
    Tośka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki długi!... CHCE takich więcej:)
    Co do treści , jestem zaskoczona postawą Ann w stosunku do Grega i bezmyślnością Vanessy! Czy ona nie zdaje sobie sprawy co będzie się działo jak Thomas się o wszystkim dowie?
    Niechże się ogarnie i weźmie za siebie dopóki nie jest za późno.

    All.

    OdpowiedzUsuń
  10. O cholera jaki długi :D Uroczy rozdział :)) Rozśmieszyło mnie kawałek, kiedy Vann i Andreas się sobie przedstawiali ;D Wiem, że to nie było aż takie śmieszne,ale uśmiech sam mi się wylał na twarz. Troszkę ciężko mi się czytało, co literki są strasznie małe, a ja oczywiście ślepa jestem xd Czekam nn ^^ ;*
    Pozdrowionka :D
    xoxo
    pamietnik-caroline-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojoj aleś się rozpisała :D Ale powiem Ci, że przeczytałam wszystko do początku i jestem zachwycona :D Czekam na kolejny, a tymczasem Zapraszam do mnie na nowy rozdział! i-jego-zielone-oczy.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No to się dzieje,widzę :) Pocałunek z Wankiem...Biedny Thomas...
    Aż się doczekać kolejnego rozdziału nie mogę :)
    Zapraszam na skoki-to-magiczny-sport.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Łoooo,ale duzo się dziej w trójeczce :>
    Ten pocałunek z Wankiem wszystko psuje w mojej głowie. MIałam nieco inny scenariusz,ale CIII....Pisz dalej,bo jestem strasznie ciekawa dalszego rozwoju całej tej sytuacji.
    Czekam i życzę weny ,Wigi <3

    Zapraszam na 2 rozdział z życia Rose :p
    http://boyincurls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. O cholera, skrzypce <3 Tak wiem, przepraszam. Zaczynać komentarz od tak banalnego stwierdzenia, ale to dlatego, że strasznie kocham skrzypce i bardzo, ale to bardzo pięknie brzmią kiedy czyta się to cudo.
    Prolog totalnie mnie zauroczył. Był taki piękny i prawdziwy. Bo przekazałyście w nim to wszystko, co kieruje światem i naszymi uczuciami.
    Miłość, którą Thomas i Vanessa zaczęli sobie okazywać jest taka cudowna i niesamowita. Kryje się w niej taka magia, która jest jedyny i wyjątkowa. I to właśnie tak bardzo mi się podoba. Że jest oryginalna i tylko wasza.
    A potem te uczucia względem Ann... Prawdziwa, cudowna i ta bezinteresowna przyjaźń. Kiedy tak czytałam to wszystko, co opisałyście zaczęłam odczuwać ogromną tęsknotę za moją najlepszą przyjaciółką. Bo tak jak pisałyście: wiele dzieli, ale jeszcze więcej łączy. Dwie różne osoby tworzą jedną, idealną.
    I jeszcze te opisy gór i krajobrazów! Po prostu miałam to wszystko przed oczami. W jednej chwili przeniosłam się do Austrii i Zakopanego. W jednej chwili zapragnęłam siedzieć na szczycie gór i wpatrywać się w zachodzące słońce i niebo, które jest tak daleko, ale tak blisko.
    Później te cudowne opisy tego, co czuje Gregor. Tej jego przemiany, niepewności i nieśmiałości. Cudownie się czyta o prawdziwym, niezapatrzonym w siebie, tylko wyrażającym uczucia skoczku narciarskim.
    Wank, który niszczy uczucia Thomasa i Vann? Zadziwiające, ale przecież każdy ma prawo do miłości. On też. Tylko szkoda mi Thomasa. Nie wyobrażam sobie trójkącika.
    I widzę, że Ann też gubi się w swoich uczuciach. Z jednej strony Manuel, a z drugiej Gregor. Dziewczyna nie chce być zdominowana, ale przecież miłość to nie dominacja, a połączenie się dwóch ciał w jedno. Ale wierze, że Ann jeszcze to zrozumie. Że da szansę. Bo nie można uciekać przed miłością.
    I na koniec powiem wam, że stworzyłyście prawdziwe cudo. Bo spędziłam przed laptopem długi czas czytając to i komentując. Stworzenie tego duetu było najlepszym wyborem. Dopełniacie się. Życzę Wam szczęścia i powodzenia. Dalsze sukcesy na pewno będą. Wierzę w Was!
    Pozdrawiam i całuję :*
    Eliza

    OdpowiedzUsuń