niedziela, 25 maja 2014

Dwunasta odsłona codzienności.



Ale wiesz jak to jest, gdy tak bardzo chcesz komuś coś powiedzieć i czujesz, że nagle nie umiesz mówić? Stoisz w bezruchu, masz ściśnięte gardło i wszystkie słowa mieszają się ze sobą.


~~♥♥~~

Są spojrzenia, których nie zapomnimy. Gesty, których nie przestaniemy analizować. Słowa, które już na zawsze będą w Naszej podświadomości. Nigdy nie wyzbędziemy się wspomnień. Pomimo tego, jak bardzo byśmy tego chcieli.
- Widocznie taka dziewczyna zasługuje tylko na samotność ... - odpowiedziała dając wyraźnie nacisk na słowo ' taka' , które wyraźnie ją rozbawiło.... uniosła swój wzrok nieco ku górze , aby spojrzeć na mężczyznę który znalazł się niespodziewanie obok niej... Był to dość wysoki , ciemnooki brunet o zniewalającym uśmiechu i  ... magicznym spojrzeniu. 
- W takim razie może zechciałabyś ze mną zatańczyć?- zaproponował, wyciągając dłoń w kierunku dziewczyny oraz nieprzerwanie goszcząc na swej twarzy uśmiech, który nie wiadomo kiedy wkradł się na Jego twarz.
- Z wielką przyjemnością kolego .. - odpowiedziała podając mu swoja drobną dłoń... Przyległa do bruneta delikatnie wtulając się w jego ciepłe ciało ... dłonie które poczuła na swojej talii spowodowały iż poczuła przechodzący ją dreszcz... przyjemny bodziec dla ciała , które pozostawało w bardzo bliskiej odległości z ciałem mężczyzny. 
- Jak ma na imię moja koleżanka?- dokładnie podkreślił ostatnie słowo, stawiając nacisk na humorystycznym odebraniu Jego słów. Wyszczerzył się, czując zapach dziewczyny, który dochodził do Jego nozdrzy. Spojrzał w Jej zielone oczy. Były wyjątkowe… Takie, jakich nigdy nie spotkał… Mimo że na co dzień mijał dziesiątki dziewczyn, podobnych do Niej… Podobnych, ale nie takich samych… A na pewno nie takich, jaka była Ona. Jednym słowem- wyjątkowa.
- Ann... - szepnęła ciszej składając na policzku bruneta delikatne muśnięcie... - A mój kolega? - uśmiechnęła się promiennie wyczekując odpowiedzi... Nie wiedząc czemu chciała poznać jego imię... dowiedzieć się czegoś więcej o Nim samym... Życie sprawia Nam wiele niespodzianek. 
- Andreas.- odpowiedział, zamykając na chwilę powieki i zatracając się w chwili, która trwała. Która porywała Go z każdą sekundą i czyniła swoją. Kiedy ostatni raz się tak czuł? Dawno. Ostatni raz chyba z Vanessą… Właśnie, ale co z Nią? Jak teraz podzieli się Jego serce, mając już pewność, że Ann nie będzie mu obojętna?
- Bardzo mi miło ... - szepnęła kołysząc się w rytm muzyki.... Nie przypuszczała nawet , że to imię wywoła w Niej kolejny paraliż ... kolejne skrajnie różne emocje... Lecz o wielu rzeczach nie miała pojęcia... Była nieświadoma również tego , że wzrok jej chłopaka spoczywał na jej sylwetce... Szatyna ,o którym przez moment jakby zapomniała? 
- Jesteś tutaj sama?- wymruczał Polce do ucha, niezauważalnie bliżej przysuwając Ją do siebie. Jak rozwinąć tą znajomość? Jak sprawić, aby to wszystko przybrało właściwą drogę? Tor, którym ma się posuwać, ku szczęściu?
- Tak ... - szepnęła...Czyżby oszalała? Zgłupiała... Zapomniała się na ten jeden moment , na chwile ... wszystko było spowodowane jego bliskością , która miała na Nią ogromny , niewytłumaczalny wpływ... Mogłaby być blisko niego przez cały nadchodzący czas. Dlaczego? ... Nie potrafiła już złożyć myśli. 
-To  już sama nie spędzisz tego wieczoru tutaj.- odgarnął z Jej czoła  niezdarnie wychodzący kosmyk, zakładając go z niezwykłą czułością za  ucho dziewczyny.- O ile pozwolisz mi spędzić go w moim towarzystwie.-  uniósł zmysłowo podbródek dziewczyny, aby spojrzała mu w oczy. Aby  dostrzegła spojrzenie, którym On Ją teraz obdarzał. Spojrzeniem  przepełnionym uczuciami.
- O niczym innym nie marzę....- szepnęła , gdy Ich twarze pozostawały w nieznacznej odległości... odległości która mogła świadczyć tylko o jednym znaczącym geście... na który Ann miała ogromną ochotę , chociaż sama była zbyt nieśmiała aby wykonać ten ruch jako pierwsza... aby pozwolić ich wargą na połączenie się.
 ...
-Ann, co tutaj się dzieje?- Gregor, odrobinę ślamazarnym, krokiem zbliżał się do Ann oraz Andreasa, którzy znajdowali się w nieludzko bliskiej odległości od siebie. Zdecydowanie za małej… Tak blisko Ann, mógłbyś tylko On. Przygryzając dolną wargę, z każdą sekundą był coraz bliżej 'pary'.
  - Nic. - powiedziała cicho opuszczając swoją twarz , nadal pozostawała w objęciach bruneta ... powoli docierała do Niej rzeczywistość o której przez moment nie pamiętała... tak jakby była zupełnie sama na sali pełnej innych ludzi... 
-Doprawdy?- powiedział z pretensjami w głosie. Teraz spojrzenie swe utkwił w osobie Wanka. Poczuł jak Jego mięśnie napinają się jak struny. Dłoń, mimowolnie, przerodziła się w pięść.- A Ty co tutaj robisz?- zwrócił się do Andreasa, jednocześnie jednym ruchem odsuwając Ann od Niemca.- Jedna Ci nie wystarczy?
- Gregor przestań! Znów taki jesteś... - niemalże krzyknęła stojąc obok Andreasa.
Przestraszyła się , widząc przed sobą postać Austriaka... Jedyne o czym pomyślała , to chęć ucieczki , skrycia się... Chociaż właściwie przed czym ? Zrobiła coś nie tak ? Nie...
- Ann o co tu chodzi? - Andreas spojrzał na polkę będąc równie zaskoczonym jak sam Austriak... - Kim on dla Ciebie jest? Przecież mówiłaś że jesteś tutaj sama...- drążył nie zdając sobie nawet sprawy jak idealnie skomplikował właśnie 'życie' szatynki.
-Jaki jestem?- zapytał, starając zachować się delikatny ton głosu, jednak ciężko było opanować swe emocje.- Ann, to nie jest byle kto! To ten Casanova, który uwiódł Vann i omal nie zniszczył związku naszych przyjaciół!- mówił głośno i wyraźnie, starannie podkreślając każde wypowiedziane słowa.- Zaraz…- dopiero teraz doszły do Niego słowa, które przed momentem wypowiedział Andreas.- Powiedziałaś mu, że jesteś sama?- zapytał, jakby doszukiwał się w tym kłamstwa Niemca. Jakby miał nadzieję, że to nie prawda… Że to tylko kłamstwo rzucone przez Wanka, aby w jakikolwiek sposób mógł się wybronić z tej sytuacji.
Ann milczała nie wiedząc już kompletnie co jest prawdą, a co  nieudolną fikcją... nie miała pojęcia co przed chwilą się wydarzyło.. jakby wyrwana z jakiegoś transu... jakby nie była uczestniczką owych wydarzeń ... nie ona .. nie on ? Wank... to nazwisko utknęło w jej głowie ... przewijało się przez myśli... - Tak sama... - szepnęła w niewiedzy.
- Ann…-  wydukał.- Naprawdę? Aż tak bardzo nie chcesz tutaj ze mną być?- drążył  żałośnie. W Jego duszy coś zgasło. Jakby wewnętrzny płomień, dający siłę  do życia. W Jego oczach nie zostało już nic. W ciągu sekundy z pełnych  emocji i miłości oczu, zostały puste oczodoły. Nie potrafił pojąć…  Zrozumieć… Wyjaśnić sobie...
- To nie tak ..przepraszam .. - szepnęła próbując zbliżyć się do Austriaka całkowicie zapominając o obecności Andreasa.... Może zapomnienie to złe słowo...ona nie mogła pamiętać , nie chciała... Zbyt dużo mogło to ją kosztować... Niemiec dla Niej nie istniał.
  -Nie, Ann…- ciągnął, jakby nieobecny na tym świecie, jednocześnie odsuwając się od Polki. Teraz nie chciał czuć Jej dotyku czy zapachu. Dlaczego? Wcześniej przecież życie bez tego wydawało mu się niemożliwe… To jednak proste. Bał się poczuć znowu przyjemność, by to ponownie nie okazało się snem…- Jeśli taniec jest aż tak dla Ciebie ważny, to proszę. Baw się z Wankiem. Nie mam nic przeciwko, tylko nie można mieć dwóch rzeczy na raz…- mówił ze spokojem oraz ciągłym martwym i nieobecnym wzrokiem.
...
~♥~
-To jeszcze jakieś prośby czy tylko tyle?- odezwała się, wyrywając się z magicznej chwili, która przed chwilą zapanowała pomiędzy Nią a Thomasem.
- A moje prośby mają jakiś przedział czasowy czy w domu również którąś spełnisz? - zapytał z szyderczym uśmiechem na twarzy... 
- Ha, w domu wróci już ta stara, jędzowata Vann i na nic wszystko.- powiedziała, wystawiając język i cwanie uśmiechając się do blondyna. Zarzuciła swe ręce na szyję blondynowi i poprzez Jego ramię zobaczyła coś, co przytrafić się może tylko w koszmarach… Najgorszych snach… Na pewno nie w rzeczywistości…- Thomas, a co się tam dzieje?- wskazała ręką na miejsce rozgrywanego zdarzenia, w których uczestniczyły nie byle jakie osoby w ich wspólnym życiu… Dotyczyć to mogło zarówno Gregora i Ann, jak i… Wanka.
  - Chodźmy tam... - oznajmił wpatrując się w znajome postacie znajdujące się nieopodal Nich.
-Chodźmy… Przecież Oni się tam pozabijają…- rzuciła zmartwiona i chwytając Thomasa za rękę, ruszyła w stronę owej grupki.
Thomas szedł szybkim krokiem tuż za swoją partnerką... Gdy jego oczom ukazał się Wank oniemiał ze złości.
Od dnia kiedy tylko dowiedział się kim jest mężczyzna , który miał w posiadaniu jego ukochaną brunetkę nie miał okazji spotkać Andreasa... to właśnie jego obarczył całą winą za zło które go spotkało... za zdradę... w jego mniemaniu tylko Andreas Wank ponosił za wszystko winę.
~♥~ 
...
-Ann, Gregor…- Vanessa nerwowo rozglądała się po twarzach swych przyjaciół. Co poczuła, kiedy Jej wzrok spoczął na Andreasie? Z jednej strony uniesienie duszy, lecz z drugiej- zakłopotanie. Jak wyjść z twarzą z takiej sytuacji? Czy jest to w ogóle możliwe?-… Andreas…- wycedziła, po dłuższej przerwie, spoglądając ukradkiem na Thomasa, do którego po chwili wtuliła się z całych swoich sił. Czyżby gest dla ‘zaznaczenia terenu’?- Co się tutaj dzieje?!
  - Nic ..- powiedziała Ann chcąc odejść... Obojętność jaką doświadczyła ze strony Austriaka zadała jej ból... teraz , gdy jej życie stało się niemal nieskazitelne , zdawało się układać jeden ruch zepsuł wszystko... Nie czuła się winna, przecież nic nie zrobiła... jeden taniec... jedna chwila ...
Thomas objął mocno Vanessę umacniając uścisk... Swoje spojrzenie skierował na postać Niemca ... wydawałoby się , że oboje toczyli pomiędzy sobą walkę ...
- Twoja przyjaciółka zatańczyła ze mną , a on ... - wskazał na Gregora... - Odstawia tu sceny zazdrości.. - dodał obojętnym tonem .
Zmusił się do obojętnego tonu ... choć wcale tak się nie czuł... Zabolał Go widok Vann w objęciach Austriaka , choć wiedział że każdego dnia wraca właśnie do Niego ... ale gdy coś widzimy na własne oczy , gdy coś dzieje się w zasięgu Naszego wzroku odbieramy to o wiele dogłębniej.... w tym wszystkim pozostawała jeszcze Ann?  
-Nie wyrażaj się tak o Nim…- Vanessa zwróciła się do Andreasa, grzeczniejszym tonem niż miała w zamiarze. Jak miała się zachowywać? Co robić? Kogo tego wieczoru wybrać? Serce bolało, dusza rozpaczała, a Ona i tak musiała sobie jakoś poradzić w tej niezręcznej dla każdej ze stron sytuacji.- Ann, nie wierzę, że Gregor zmyśliłby sobie coś takiego.- szepnęła na ucho przyjaciółce, patrząc na Gregora z współczuciem w spojrzeniu, jakie mało kiedy można spotkać w życiu.
Gregor nadal patrzył na Ann nie oczami, lecz wyżłobionymi rowkami, gdzie znajdować się miały oczy… Ale teraz nic tam nie było. On sam, nic nie czuł… Nie potrafił. Może za wszelką cenę chciał zamknąć się przed wszelakimi uczuciami? Może to celowa ucieczka, by nie cierpieć?
  - A myślałem, że naprawdę mnie kochasz…- powiedział wolno, patrząc prosto w oczy Polki i nie zważając na obecność większej grupki osób.
  Szatynka spojrzała na skoczka wzrokiem pełnym nieokreślonych emocji , może i pretensji w stosunku do jego osoby... nie zrobiła nic złego , a przynajmniej nie poczuwała się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację... Gdyby się dogłębnie przyjrzeć całemu wydarzeniu to był tylko i wyłącznie taniec... kilka minut w ciągu których była tak znacząco blisko Niemca... Jej uczucia w tamtej chwili były skrajnie różnorodne , ale tylko ona wiedziała o Ich istnieniu... Ona i Andreas, gdyż widziała w jego ciemnych tęczówkach ten sam obłęd , który zaprzątał jej ciało , gdy tylko na Niego spojrzała.
- Jeden taniec z Andreasem nie jest dowodem na to , że nic do Ciebie nie czuje.. - powiedziała oschle gryząc się ze swoimi odczuciami.
- To nie był zwyczajny taniec.- warknął Gregor, przemierzając wzrokiem sylwetkę Niemca. Człowieka, który ma niezwykłą umiejętność mieszana w życiu innym. Dlaczego teraz trafiło na Niego? To jak teraz Jego uczucia stały się wyblakłe i obojętne, nie potrafił wytłumaczyć sam sobie. Tak, to był tylko taniec… ‘Tylko’, ale dla Niego ‘aż’… Obiecał już kiedyś sobie, że nie będzie urządzał już scen zazdrości. Będzie starał się panować na sobą. Chociaż w małym stopniu… Ale teraz? Do czego zmusiła Go ta sytuacja? Do złamania obietnicy. Bo nie potrafił… Obraz Ann, która przylegała całym swoim ciałem do Wanka, dodając do tego spojrzenia ich dwójki oraz marne centymetry, które dzieliły ich usta, nie mogły pozostawić Go obojętnego. A co On sobie w ogóle myślał? Że będzie szczęśliwy? Nie każda bajka kończy się happy endem… Tylko dlaczego Ich bajka zmierzała właśnie w takim kierunku?- Jesteś jak zaraza, Wank!- wysyczał przez zęby, po czym gwałtownym ruchem wyrwał się w stronę Andreasa, który swój wzrok zawieszony miał na postaci Ann.
-Nie!- krzyknęła Vann, odbiegając od boku blondyna a zastawiając Gregorowi drogę dostępu Andreasa. W Jej oczach rodził się krzyk i rozpacz. Nie mogła dopuścić, aby Gregor cokolwiek zrobił Andreasowi… Nigdy, niezależnie od sytuacji. A przynajmniej Ona nie mogła na to pozwolić. Mimo że teraz Jej ciało obezwładniała gorycz i fala rozpaczy, co spowodowane było tym, że całkowicie nie potrafiła zrozumieć, co Ann mogła robić z Andreasem... Co widział pomiędzy Nimi Gregor?- Gregor, przemoc tutaj niczego nie załatwi.- starała wysilić się na stanowczy, lecz zarazem łagodny głos. Pomimo że w Jej gardle coś utkwiło… Coś, co sprawiało, że nie mogła normalnie przepowiedzieć ani jednego słowa. Ciągle patrzyła na Ann zaszokowanym wzrokiem. Chciała, aby chociaż teraz pomogła Jej wyjść z tej sytuacji cało. Co z Thomasem? Na Niego nawet nie spojrzała… Nie miała odwagi.
Można by mówić o Niej bardzo wiele praktycznie w każdym możliwym aspekcie, ale nie to iż jest... była czy będzie odporna na czyiś ból...
Ann zdecydowanie nie należała do tego typu osób...
Wiedziała , a na pewno czuła ... widziała jakie emocje targają teraz szatynem , może to właśnie za jej przyczyną ... raniła Go nieświadomie.
Nieświadomie poddała się wszystkiemu co mogłoby wydawać się przykre , inne niżeli to czego byśmy chcieli...
Teraz już dokładnie zdawała sobie z tego sprawę , ale nie mogła zrobić nic...
Owszem chciałoby się powiedzieć , że przecież jest wiele rzeczy które powinna zrobić ... Przeprosić , postarać się o wybaczenie... zwyczajnie udobruchać , przekabacić Gregora, aby z koloryzować to co się stało na swoją korzyść...ale nie chciała. Nie mogła postąpić inaczej... Bo w życiu każdego człowieka , każdego z Nas nieodłączną częścią jest zaufanie... a bez jego czynnego udziału związek nie istnieje ...nawet tak ograniczony czasowo jak relacja łącząca Gregora i Ann.
- Nie będę Ci się tłumaczyć z czegoś co sobie wyobraziłeś... - powiedziała nieprzyjemnym tonem głosu błądząc wzrokiem po osobach będących obok Niej... Dlaczego nie spojrzała na szatyna?... Dlaczego tak bała się jego wzroku.. przecież to on był odbiorcą jej słów... Może po prostu nie do końca czuła się niewinna... Coś przecież się wydarzyło. Coś o czym wiedziała tylko ona i jej serce.
Morgenstern stał nie mogąc poradzić sobie z myślami zaprzątającymi jego umysł... Błądził wzrokiem nie mogąc się skupić... Ann... Vanessa ... Gregor ...
I On Andreas Wank. Zniszczył jego życie... po części był odpowiedzialny za brak stabilizacji w jego relacji z Vann... nie mógł pozwolić , aby brunet zniszczył coś co udało się zbudować szatynce i Jego najlepszemu przyjacielowi.
- Nie jesteś tu mile widziany Wank , więc radzę Cię opuścić nasze towarzystwo ... -zasyczał zaciskając swoją pięść... Wiedział , że przemocą nic nie zdziała , że jedynie pogorszy sytuacje rozjuszając towarzystwo ... ale Jego męska dumna nie pozwalała zachować się inaczej... Jednak próbował.
Znalazł się obok brunetki kładąc dłoń na jej smukłej talii tak , aby Vanessa wiedziała że nie jest w tym sama , że ma jego wsparcie bez względu na wszystko.
-Nie tłumacz się.- rzucił niby do Ann, lecz ciągle patrzył w oczy Vanessie. Z rozpaczą, obłędem… Tak, jakby chciał, aby Polka przemówiła jakoś do rozumu swojej przyjaciółce… Aby coś zrobiła. Cokolwiek… Żeby tylko ból był mniejszy.- Tym razem nic sobie nie wyobraziłem… Wiesz o tym Ty, ja i On.- wskazał ręką na Andreasa.
- Ann, przestań.- powiedziała ledwo słyszalnie Vann, nie mogąc już znieść widoku emocji, które znajdowały się w szatynie. Raniły, wbijając sztylet za sztyletem w Jego serce.- Nic nie ugrasz… Jedynie stracisz…- szeptała, nie mając nawet pewności, że Jej przyjaciółka usłyszy te słowa… Miała chociaż nadzieję, że odczyta słowa z ruchu Jej warg albo chociaż zobaczyła to wszystko w Jej spojrzeniu…
Gdyby spojrzenie mogło powalić zapewne teraz leżałaby nie ruchomo czując na sobie  wzrok brunetki... Ann w towarzystwie Wanka..Jak wiele pytań musiała mieć teraz w głowie Vanessa ... Pytań na które nie znała odpowiedzi...ale i nieistotnych pytań... bo przecież teraz gdy szatynka wie kim tak na prawdę okazał się uprzejmy brunet nie pozwoli sobie na kontakty z Nim... A przynajmniej taką miała nadzieję.
- Mam Cię dość , wiesz?! - krzyknęła świadoma swoich słów,... tonu swojego głosu...Ale taka była prawda... po raz pierwszy została oceniona poprzez pryzmat czyiś wyobrażeń , właśnie tego nie mogła znieść ... to najbardziej utkwiło jej w pamięci.... Rzuciła ostatnie spojrzenie na Gregora po czym oddalała się.
- Kochanie zostaw... - zabrał głos Thomas... - Oni muszą sami sobie to wszystko wyjaśnić... - dodał trzymając ją troskliwie za dłoń... Nie mógł i nie potrafił pomóc teraz Gregorowi chociaż domyślał się co mógł czuć ... jakie emocje nim targały...ale nie znał sytuacji ... znał Ann... a w jego mniemaniu ona nie mogła zrobić niczego złego.
- Nie zostawię.- wycedziła przez zęby.- Muszę być przy Ann, rozumiesz?- mówiła ze zdeterminowaniem i pewnością w głosie i to doskonale odzwierciedlało to, co czuła dziewczyna. Tylko jedno zostało w Niej ukryte… Jedna rzecz… Chciała zostać przy Andreasie. Dopilnować, aby bezpiecznie wyszedł z tego klubu… Żeby po prostu nic mu się nie stało. Nic się nie zmieniło… Było po staremu.- Ty też nie powinieneś tak łatwo rezygnować z Gregora.- spojrzała na Niego z wyrzutem.
- Co On takiego w sobie ma?!- szatyn podniósł nieco głos. Ale teraz już był do tego zmuszony. Przyparty do muru. Bez wyjścia… Nie może się poddać. Musiał zatrzymać przy sobie Ann… Chociażby krzykiem, ale musiał… Tylko, czy Ona jeszcze tego chce?- Najpierw bez zaproszenia wszedł z brudnymi butami w życie Vann i Thomasa a teraz Nasze!- ciągnął, nie zwracając największej uwagi na obecność pary, którą przed chwilą wymienił.
Thomas dosadnie przyswoił słowa , które wypowiadała jego ukochana ... nie domyślił się że owa sytuacja może mieć drugie dno... Dno noszące imię 'Andreas' ... Dla Niego teraz wszystko kręciło się wokoło Gregora i Ann.. Jego przyjaciół.... - Gregor daj spokój, bo będziesz żałował swoich słów... - mówił ciągnąc rodaka za ramię.
- Nie wiem co ma ! Ja tylko z Nim tańczyłam do cholery ! - wrzasnęła po raz kolejny ... złość jaka w niej buzowała była niemal na finalnym poziomie... takiego rozgoryczenia nie czuła już dawno... Zaufanie?! Dlaczego ludziom tak trudno okazać go chociaż odrobinę. Dlaczego?
- Gdybym nie nadszedł, całowałabyś się z Nim!- zirytował się.- To nie jest ‘tylko taniec’. Miej chociaż trochę honoru w sobie, żeby przyznać się do tego. Tu. Teraz. Mnie. Prosto w oczy.- jednym tchem wykrztusił swoje żądania. Na swoim sercu poczuł jednocześnie kamień. Stukilogramowy głaz, który z każdą chwilą dusił wszystkie pozytywne uczucia i  emocje w Jego ciele.
- Ann, całowałaś się z Andreasem?- wyjąkała cienko Vann, nie mogąc uwierzyć w słowa, które wypowiedział przed momentem szatyn. W ciągu sekundy Jej wzrok potrafił dziesiątki razy zmieniać właściciela. Właściwie to tylko błądził po Andreasie oraz Ann, doszukując się jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia tego co właśnie działo się naprawdę.
- Nie Gregor! Nie będę Ci mówiła tego co chcesz usłyszeć , rozumiesz?! - krzyczała... na zewnątrz i wewnątrz siebie... W jej oczach pojawiły się łzy ... jej umysł wydzierał się słysząc oskarżenia owej dwójki...Kolejne pytania , aluzje... Nic nie było prawdą...  - Ja nic nie zrobiłam ... - powiedziała nieco spokojniej wtapiając swoje spojrzenie w osobie blondyna... to właśnie w nim szukała zrozumienia , oparcia... Nie wiedząc dlaczego.
- Przestańcie! - krzyknął Morgenstern widząc błaganie o pomoc w zielonych tęczówkach szatynki... Jeszcze dziś rano to ona próbowała mu pomóc ... teraz on mógł się odwdzięczyć... Chciał , aby wiedziała że jest po jej stronie.
Vann spojrzała z niedowierzaniem na Thomasa. Nie sądził, że stanie właśnie po stronie Ann. Dziewczyny, która w pewien sposób zawiodła i zdradziła Jego najlepszego przyjaciela. Odsunęła się od blondyna, po czym swoje miejsce zajęła przy boku szatyna, kładąc swą dłoń na Jego ramieniu. Nie chciała nic mówić.  Słowa nic by tutaj nie załatwiły. Najważniejsze, aby wiedział, że nie wszyscy są przeciw Niemu…
Nie mógł postąpić inaczej , niżeli to że murem stanął za szatynką ... wierzył jej , dał również wiarę słowom przyjaciela... Rozchwytywana dusza , która nie potrafiła wybrać ostatecznie gdzie powinna w danym momencie być , za którą ze stron się opowiedzieć. A Ann i jego obecność przy Niej ? Był tam , blisko , aby wiedziała że ma wsparcie...aby Andreas wiedział , że polka ma przy sobie innych ludzi , którzy ją wesprą i ochronią właśnie przed Nim... nikomu nie chciał robić na złość , nikogo zdenerwować.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego , że jego 'pozycja' może zostać różnie odebrana , ale znał swoich przyjaciół... Gregor? Thomas był przekonany, że on wie ,iż ma w nim wsparcie , a Vanessa? Ona zrozumie.
- Tak! Bo na pewno chcę usłyszeć, że moja dziewczyna całowała się z innym!- zirytował się. Nadal ciężko dyszał. Teraz opanowanie oddechu stało się nie lada wyzwaniem.- Tu już nawet nie chodzi o całowanie.- powiedział, tym razem nieco spokojniej.- Załóżmy, że Ci wierzę. Ale i tak widziałem, jak byłaś blisko Niego. Za blisko!- wymachiwał rękami w kierunku Niemca.
Nienawidziła tej swojej naiwności, tego, jak mocno przywiązała się do ludzi ..  tego że pomimo wszystko wierzyła w Ich puste obietnice i do cholery, tego, że za każdym razem kiedy ktoś z jej otoczenia obwiniał ją o coś , coraz częściej przyznawała mu rację bo nie potrafiła inaczej. To chore, jak bardzo bała się zostać sama...a teraz miała  już tylko ochotę płakać z bezsilności, chociaż w sumie to nie ... Nie uczyniła tego.
Spojrzała z goryczą na stojącą tuż obok szatyna, brunetkę... Brak w niej oparcia zabolał najbardziej ... dał się najdotkliwiej odczuć... zawsze to ona ją wspierała ...a teraz gdy nadszedł czas ... potrzeba jej bliskości... Ona wybrała inaczej.... Ale to było zrozumiałe... Chodziło przecież o Andreasa... Jego Vann ceniła o wiele bardziej od przyjaźni z Ann...
- Nie dziwię się , że nie układało Ci się z Sandrą... - zaczęła patrząc ze smutkiem w czekoladowe oczy szatyna... - Z Tobą nie da się tworzyć związku, bo wszędzie widzisz to co chcesz zobaczyć nie dając szansy na żadne wytłumaczenie, ale nie mnie się tym już przejmować... To nie moja sprawa.. - dodała już nieco ciszej.
- Nie Twoja sprawa?- chwycił dziewczynę za nadgarstek, przyciągając nieznacznie do siebie.- Nie obchodzi Cię to co czuję? To co się między Nami dzieje?- mówił, dalej nie dowierzając. Po raz kolejny Ann kopnęła Go w brzuch. Może nieświadomie, ale tak się właśnie czuł. Co było najgorsze? Wrażenie, że powoli Jego serce przestaje istnieć… Zamiast serca, w Jego klatce piersiowej jest coś innego…
Z intrygą nieustannie patrzyła na blondyna. Nie mogła spuścić z Niego oka. Podziwiała Go… Rozumiała Jego postępek, ale trochę trudno było przyjąć Jej to do wiadomości.  Tak samo jak fakt, że Ann mogłaby być z kimś innym, kiedy obecnie trwała w związku z Gregorem… Była szczęśliwa. I jeszcze tą osobą okazał się być Andreas. Niewiele potrafiła zrozumieć. Zdrowy rozsądek, odszedł w cień. Jego już nie było. Sama nie znała swego kolejnego ruchu. Nie wiedziała co będzie w stanie zrobić za sekundę, dwie, czy nawet teraz.
- Ann…- wyjąkała i spojrzała w zielone tęczówki przyjaciółki. Było w nich coś, co chwyciło Ją za serce. Sprawiło, że stało się poddanym. Przyciągnęła rodaczkę do siebie i przytuliła Ją do siebie, co mogło okazać się dziwną reakcją.- Nie wierzę, że pomiędzy Tobą i Andreasem mogłoby coś być…- przez łzy wyjąkała.- Nie zrobiłabyś mi tego…- łkała żałośnie.
- Nigdy nie zrobiłabym niczego co mogłoby Cię zranić Vann... - szeptała do ucha przyjaciółki będąc w jej objęciach... W jej głowie rozbłysło światełko ...promień nadziei , że jednak nie jest sama ... że Vanessa pomimo wszystko jest z Nią , a co najważniejsze wierzy jej.
Spojrzała na przyjaciółkę, uśmiechając się raz do Gregora, a drugi- do Ann. Ocierając niezdarnie spływającą po Jej policzku łzę. Z uwagą i precyzją chwyciła za rękę Ann, a później ujęła delikatnie i z wyczuciem dłoń Gregora, po czym przyciągnęła je do siebie tak, aby para trzymała się za ręce.
-Macie się pogodzić, jasne?- powiedziała wyraźnie i stanowczo, patrząc na Polkę oraz Austriaka. Po chwili sama zajęła miejsce, zajmując przestrzeń pomiędzy Thomasem i Andreasem. Ciągnęło Ją w dwie strony… Jej dusza powoli rozrywała się i na pół, zostawiając Jej ciało puste. Bezwładne. Obojętne na wszystko…. Prawie.
- Wybacz Vann , ale to nie ma sensu.. - skierowała swoje słowa dokładnie w kierunku brunetki... niemal natychmiast puszczając dłoń Gregora... Nie mając ochoty na dalsze potyczki słowne , dalsze wyjaśnienia wróciła do stolika , aby zanurzyć swoje pełne usta w ciemnobrązowym trunku.
- Vann, dziękuję za to co robisz…- wykrztusił. Miał nadzieję, że teraz będzie dobrze… Że przynajmniej będzie szansa na pogodzenie się z Ann… Próbę rozmowy… Spokojnej, bez spięć… Ale dziewczyna wszystko przekreśliła. Zabolało.- Ona ma rację… To nie ma sensu.- mówił przełykając łzy, nieustannie patrząc w oczy dziewczyny.
...
~♥~
Szatynka skierowała swoje kroki do kameralnego baru , aby zamówić kolejnego drinka... Rozluźnienie , relaks którego potrzebowała... Coś co pozwoli jej zapomnieć , nie myśleć... odciąć się od wszystkiego... wiedziała że to nie jest rozwiązanie , ale nie chciała niczego innego... Zapomnienie.
Siedziała sama obok barku a On cały czas dokładnie Ją obserwował. Każdy ruch, gest… Wszystko. Tak, jakby chciał każdy najdrobniejszy szczegół Ann zachować w swojej pamięci jak fotografię. Miał tylko nadzieję, że ta fotografia nie zblednie… Nie zginie… Że będzie miał jeszcze szansę zgłębiać coraz bardziej i bardziej wiedzę o Ann.
-Co pijesz?- odezwał się, przysiadając się na krześle obok Polki. Patrzył na Nią smutnym wzrokiem, który wręcz błagał już o bliskość dziewczyny.
Jej wzrok błądził po blacie na którym stał kolorowy drink , który przed momentem otrzymała... Pozostała niewzruszona na pytanie szatyna , które dokładnie i wyraźnie usłyszała... Jej podświadomość kpiła sama z siebie podsuwając przeróżne teorię pojawienia się Austriaka obok Niej... żadna nie była trafna...ale każda po części zawierała swoją prawdę.
-To teraz nie będziesz się do mnie odzywać?- zapytał z rozbawieniem. Oczywiście udawanym rozbawieniem. W rzeczywistości milczenie szatynki uraziły Go i to dosadnie… Co miał jeszcze mówić? Jak pokazać Jej, że tak strasznie żałuje wszystkiego?
- Zostaw mnie Greg. - rzuciła w jego kierunku nie zaszczycając Go nawet jednym spojrzeniem... Powiedział za dużo... zbyt wiele się wydarzyło , aby mogła na Niego spojrzeć... Ona również nie była fair szczególnie względem siebie , wiedziała o tym doskonale.... Ona wiedziała .... Szatyn niekoniecznie musiał wiedzieć.
- No już…- dźgnął Polkę lekko w bok.- Nie dąsaj się na mnie.- musnął delikatnie Jej policzek. Czując Jej ciepło na swych policzkach, ponownie poczuł siłę. Odzyskał jakąś część siebie. Teraz chciał już próbować każdego chwytu, byleby tylko odzyskać Ann. W miłości przecież jak na wojnie. Każde chwyty dozwolone.
- Nie wymagasz zbyt wiele? - rzuciła oschle bawiąc się palcami swoich dłoni... Nie miała powodu , aby powtórnie pozwolić sobie na wciągnięcie się w tą grę... Grę noszącą imię szatyna.
-Nie.- powiedział szybko.- Ann, no skarbie mój najdroższy, uśmiechnij się.- ponownie dał sójkę w bok dziewczynie, aby sprawić, by chociaż na chwilę się uśmiechnęła. Poczuła, że On zapomniał już o zaistniałej sytuacji. Nie ma za złe i sam chce żądać tego samego.
- Robisz za mnie idiotkę na oczach wszystkich zgromadzonych ludzi , a teraz udajesz że nic się nie stało? - spojrzała na Niego z wyrzutem w swoich zielonych tęczówkach. Szczyt wszystkiego o czym mogłaby teraz pomyśleć... takiego zachowania się nie spodziewała...
Uśmiech szybko zszedł z Jego twarzy. Nie chciał, aby Ann kiedykolwiek się tak poczuła… Zwłaszcza z Jego powodu. Nie. Na to nigdy nie mógł sobie pozwolić… A jednak. Przygryzł na chwilę swą wargę, aby ująć swe uczucia w słowa, po czym zaczął swój krótki monolog:
-Ann, nie chciałem, abyś się tak poczuła, nigdy. Jeśli aż tak bardzo Cię uraziłem, przepraszam. Przecież Ty wiesz, że ja chcę tylko Twojego szczęścia. Jestem zazdrosny, wiem. Ale wiesz dlaczego? Bo Cię kocham. Boję się, że ktoś mi Cię odbierze… Ktoś okaże się być lepszy niż ja i to ten Ktoś będzie posiadał moje największe szczęście… Mnie też jest z tym trudno…
- Nie wracajmy do tego ... Było , minęło...  skwitowała ostatecznie upijając kolejny łyk alkoholu...
- Kocham Cię, wiesz o tym, prawda?- cmoknął dziewczynę w policzek, nie potrafiąc określić tego co czuje. A czuł wspaniałe uczucie. Radość, beztroskę… Wreszcie zniknęła ta pustka, która była przez chwilę w Nim, zastępując serce…
- Wiem. - powiedziała krótko wstając z miejsca i chcąc odejść. ... Powiedziała to jedynie , aby nie słuchać dalszych wywodów Austriaka... sądziła że chociaż jego ma już z głowy .. że za kilka minut wróci do hotelu i ten koszmarny wieczór zakończy się ... Koszmarny? Chyba nie do końca... Gdzieś tam w jej wnętrzu zapanowała harmonia , melancholia którą nazwała imieniem Niemca.
-Gdzie idziesz?- zatrzymał dziewczynę, chwytając Ją za rękę. Ledwo Ją odzyskał i już miał się z Nią żegnać? Nie, na to nie mógł sobie na razie pozwolić.
- Potańczyć. - krótko , zwięźle i na temat.... takie odpowiedzi zdawały być się adekwatne w stosunku do zachowania szatyna... kolejna kontrola z jego strony , którą dało się wyczuć w tonie jego głosu...
- Już się przestraszyłem, że chcesz iść do domu.- odetchnął z ulgą.- Wieczór się jeszcze nie rozpoczął.- przyciągnął Ann do siebie, patrząc w Jej zielone tęczówki.- Nie wierzę, że to mówię, ale zechciałabyś ze mną zatańczyć? Albo chociaż spróbować, bo moje pląsy trudno będzie nazwać tańcem.- uśmiechnął się.
Uśmiechnęła się lekko , tak aby ukryć to iż przez moment  pomyślała o Andreasie...Wolnym krokiem podążała w kierunku parkietu poruszając się w rytm nastrojowej muzyki.
- To co mam teraz robić?- zapytał nieco zagubiony, rozglądając się wokoło siebie, widząc jedynie tańczące pary. On sam nie potrafił tak… Kompletnie nie wiedział co robić, jak się zachowywać. Taniec nigdy nie był Jego mocną stroną. Chyba jedyną, jaką do siebie dopuszczał.
Ann zaśmiała się frywolnie zdając sobie sprawę , że niechęć Gregora w stosunku do 'tańca' jest uzasadniona... Położyła jego dłonie na swojej talii , a sama przylgnęła do jego sylwetki jakby wtulając się Nią... Zaplotła ręce wokół jego szyi poruszając zwinnie biodrami .. - Widzisz, to nic trudnego .. - szepnęła mu na ucho.
Kołysał się wolno, lecz dosyć sztywnie w rytm muzyki. Ale nie teraz to było najważniejsze. Najbardziej liczył się fakt, że może chociaż w małym stopniu uszczęśliwił Ann. Ważne dla Niego było to, aby widziała, że dla Niej jest w stanie przejść nawet przez takie katorgi jakim jest dla Niego taniec.
- Chyba nie za bardzo mi się to udaje.- wyszeptał, nieco przerażonym tonem.
- Bardzo dobrze Ci idzie Greg... - szeptała patrząc w czekoladowe tęczówki Austriaka .. Uśmiechała się promiennie oddając w ręce zapomnienia i przeszłości to co się wydarzyło kilka minut temu... to co nie było warte , tych chwil u boku skoczka...
- Wiesz co? Nawet zaczęło mi się to podobać!- wyszczerzył się. Teraz już wiedział. Był pewien, że nawet taniec, był wart Ann. Ponownie poczuł, że stają się jedną duszą. Że się dopełniają. Że nigdy nie było pomiędzy Nimi źle.- To teraz w nagrodę, że tak dobrze mi idzie, dostanę całusa?- uśmiech na Jego twarzy jeszcze bardziej się poszerzył a na Ann patrzyły roześmiane brązowe oczy Gregora.
Ann zaśmiała się składając na policzku Austriaka delikatny całus. - Proszę... - powiedziała nadal będąc rozpromienioną.
- Taki skromny?- zrobił urażoną minę.- Wiesz, pięć minut temu wybrałbym biczowanie, niżeli taniec. A teraz co? Jestem tutaj z Tobą i wykonuję ruchy, których sam do końca nie rozumiem. Wybacz, ale musisz się bardziej postarać....- powiedział pewnie, po czym nadstawił policzek w oczekiwaniu na pocałunek ze strony Polki.
Usta szatynki naparły delikatnie na ciepłe wargi Austriaka , by połączyć się w namiętnym tańcu języków którego każde z Nich tak bardzo pragnęło...
Może i było to uwiecznienie wieczoru , który pomimo wszystkich przeciwności zakończył się dla Nich pomyślnie.
~♥~
Nie czekał długo ... nie miał innego wyjścia ... natychmiast pociągnął brunetkę w swoim kierunku przylegając do jej ciała.... Chciał wyraźnie zobrazować Niemcowi , iż Vanessa jest 'jego'.. chociaż dobrze wiedział , że ludzi nie można sobie przywłaszczyć...na Ich szacunek , miłość i oddanie trzeba zapracować.
-Co Ty robisz?- zapytała podejrzliwie. Tym razem dotyk Thomasa wydał Jej się inny. Nie czuły, ciepły, przyjemny, lecz sztywny i chcący coś pokazać. Lekko odsunęła się od chłopaka, nie patrząc na Niego ani jeden raz a jedynie umiejscawiając swój wzrok w sylwetkach Ann oraz Gregora, co nie było najprzyjemniejszą czynnością…
Nie odpowiedział nic ... jedyne na co sobie pozwolił to kolejne zbliżenie do Vanessy... Tym razem nieco delikatniejsze ... subtelniejsze , nie pozbawione czułości...Złożył na jej karku delikatny całus... dla Niego kolejna odsłona swojej dominacji jaką miał obecnie nad osobą Niemca.
Szedł za Nią , rzucając ostatnie spojrzenie na postać Niemca... Umysł , który starał się trzymać jego nerwy na wodzy doskonale zdawał sobie sprawę z tego , że nie może pozwolić na dalszy rozwój sytuacji ... na pozostanie w bliskim otoczeniu Wanka... Nie teraz , nie w obecności Vann... Już sam widok brunetki u boku Andreasa budził przerażenie w jego oczach ... bał się jak mógłby zareagować na jakąkolwiek wymianę
'ich ' zdań...
Gdy zasiedli przy zarezerwowanym stoliku blondyn zajął miejsce obok urokliwej brunetki uśmiechając się przyjaźnie.. - Napijesz się czegoś ? - zapytał łagodnie widząc że kufel po poprzednim trunku jest pusty.
- Nie… Nie przełknęłabym nawet łyka…- powiedziała nieobecna. Przed oczami ciągle siedział Jej widok Ann, Gregora, Andreasa… Thomasa… Sytuacji, w której okazała się silniejsza niż myślała. Zadziwiająco silna… Zarazem patrzyła nieustannie na Andreasa. Andreasa, który kilka metrów przed Nimi opierał się o kolumnę. Czuła na sobie Jego wzrok. Sama obdarzała Go spojrzeniem, w którym zawarła wszystkie uczucia, które się w Niej znajdowały. Tak bardzo pragnęła teraz poczuć Jego dotyk i ciepło ust…
- Jesteśmy nadal w klubie , więc prośby o które pytałaś wcześniej nadal mogę kierować ? - zapytał uśmiechając się lekko.
-Nie wiem, nie wiem…- powiedziała nieobecna, lecz wysilając się jeszcze na szeroki uśmiech, by uśpić czujność Thomasa. Nie dać mu odczuć, że znowu w Jej duszy coś umarło…- Zależy o co poprosisz.
Przysunął się powoli do sylwetki brunetki słysząc jej odpowiedź ... wiele się wydarzyło tego wieczoru , ale poza tymi wszystkimi sytuacjami , które należało teraz odsunąć na boczny tor ... To Oni byli najważniejsi.. to dla Nich był ten wspólny wieczór... Relacja jaka nadal łączyła Vann i Thomasa właśnie wtedy , dziś w klubie miała ulec poprawie...a tego Austriak nie mógł zaprzepaścić bez względu na wszystko... - Kocham Cię .. - wymruczał cicho nadgryzając płatek jej ucha.
Usłyszawszy dwa, ale konkretne słowa z ust Thomasa, przymknęła na chwilę powieki. Dlaczego nie potrafiła odpowiedzieć chłopakowi? Może dlatego, że chciała w tej chwili skierować te słowa do mężczyzny, który stał parę metrów dalej?
-To jest ta prośba?- zapytała, radosnym tonem, nadal błądząc wzrokiem po okolicach, gdzie znajdował się Wank.
- Prośbą jest kolejny taniec , który chce abyś mi ofiarowała... - szeptał udając iż nie zauważył obojętności Vanessy, którą to chciała ukryć... nieudolnie zresztą... Jedyną rzeczą na jaką miał ochotę tak naprawdę był powrót do domu u boku brunetki.. właśnie tam mogła być tylko jego ...ale nie mógł tego zrobić... nie chciał zapoczątkować kolejnej awantury.
- A nie możemy chwilki posiedzieć tutaj?- zapytała, potulnym tonem.- Nie wiem jak Ty, ale ja jestem ciut zmęczona…- ziewnęła, po czym zbliżyła się do blondyna i położyła swą głowę na ramieniu chłopaka. Ale to nie zmęczenie było tego wszystkiego przyczyną… Nie chciała spuszczać z oka Andreasa. Chciała nacieszyć się Jego widokiem ile tylko mogła… Wykorzystać z tej chwili wszystko co możliwe… Patrzeć w oczy Niemcowi, szepcząc wzrokiem skromniutkie: „Kocham Cię”…
- Może wrócimy już do domu ? - zapytał głaszcząc delikatnie ciemne włosy brunetki.. Jej bliskość potrafiła sprawić że zapominał o dręczących Go obawach , nie myślał o Nich ... nie dostrzegał niczego prócz osoby , która siedziała obok ... Jego Vanessy.
- Zostańmy jeszcze chwilę.- zareagowała szybko.- Muszę później jeszcze zobaczyć co z Ann…- usprawiedliwiła się, wykorzystując sytuację przyjaciółki, lecz tylko to teraz przyszło Jej do głowy. A musiała jeszcze chwilę zostać… Zostać i raczyć się widokiem Andreasa, z którego oczu nie potrafiła zupełnie nic odczytać.- Ale jeśli chcesz, Ty możesz iść do domu.
- Nie ... zostanę z Tobą ... - wykrztusił niemal natychmiast ... W jego głowie pojawiły się kolejne obawy zapoczątkowane nagłą zmianą stanowiska w sprawie Ann...Teraz? Gdy właściwie wszystko wydawałoby się zmierzać w dobrym kierunku jego uczucia wrzały ... były już skrajnie różne...
-Thomas, mógłbyś przynieść mi szklankę wody?- poprosiła grzecznie.- Trochę źle się czuję…- wykrztusiła, spoglądając proszącym wzrokiem na Morgiego. Kłamała. To co czuła, nie miało nic wspólnego ze złym samopoczuciem fizycznym. Cierpiała, ale psychicznie… A kiedy Thomasa nie byłoby na chwilę przy Jej boku, miałaby okazję chwilę odpocząć. Odpocząć od udawania… Zdjęłaby chociaż na kilka minut maskę, której już nie miała siły nosić.
-Oczywiście kochanie , zaraz wracam... - wstał nieco przestraszony... Jeden delikatny całus złożony na czole brunetki i ze stoickim spokojem mógł podążyć do baru w celu pozyskania przezroczystej cieczy.
W chwili, kiedy Thomas odszedł, od razu zauważyła, że wzrok Andreasa spoczął na jej osobie. Teraz patrzyli na siebie bez żadnego skrępowania, ukrywania się. Wzrokiem wyznawali sobie uczucia. Obnażali się nawzajem z tego co czuli… Czują…  Spod Jej powieki wypłynęła pojedyncza łza. Dlaczego? Tak bardzo pragnęła być teraz u boku Niemca… Pocieszyć Go, pobyć z Nim… Bo doskonale wiedziała, że nie było mu teraz łatwo…
- Proszę kochanie... - oznajmił podając brunetce szklankę z zimną wodą mineralną... Nie spuszczał z Niej wzroku , gdyż martwił się... Jego obawy były w pełni uzasadnione , gdyż obserwował polkę i zauważył , że podczas jego nieobecności  zachowanie Vann diametralnie się zmieniło. - Lepiej Ci już?
- Tak.- powiedziała, lekko się uśmiechając.- Spójrz tam!- palcem wskazała miejsce na parkiecie, gdzie znajdowała się Ann u boku, której obecny był Gregor.- Chyba wszystko już między Nimi ok.- powiedziała wesoło, odczuwając ulgę na duszy. Ulgę, że sytuacja Ann uległa zmianie a i Ona sama przed chwilą mogła chociaż nawiązać niedługi kontakt wzrokowy z Andreasem.
Thomas uśmiechnął się promiennie widząc szczęście którego był świadkiem ... radość z jakiej się posiadał spowodowała iż wtulił się zachłannie w ciało Polki chcąc poczuć jej subtelny, ale jakże kobiecy zapach... - Teraz wszystko powinno być dobrze... - mówił zadowolony.
-Tak…- powiedziała, delikatnie gładząc blond włosy Austriaka.- Powinno…- powtórzyła pod nosem. ‘Powinno’ to słowo nigdy nikomu nie dawało żadnej gwarancji. Sprawiało, że człowiekowi zamiast nadziei, ubywało Jej… Tak było w Jej przypadku. Bała się co będzie dalej… Jak będą wyglądać Jej kontakty z Andreasem… Wizja przyszłości przyprawiała Ją o ciarki i szybszy oddech, nie mówiąc już o zaczerwienionych od łez oczu…
- Wracamy ? - zapytał tuląc ją mocno do siebie... Jedyne na co miał ochotę to kolejne chwile spędzone u boku Polki... chwile sam na sam z brunetką , których jego ciało wręcz się domagało.
-Jak wolisz…- powiedziała ochryple. Nie chciała iść… Nie chciała stracić z oczu Andreasa. Ale znowu trwanie tutaj u boku Thomasa, nie było dobrym wyjściem… Co miała zatem robić? Na którą połówkę serca postawić?
 - Chce być blisko Ciebie .. - szepnął jej na ucho , a jego rozpromienione tęczówki aż lśniły na samo wyobraźnie kolejnych wspólnych chwil... Cisza i spokój... błogość w jakiej mogliby być będąc tylko we dwoje ... To przemawiało za Niego...
- Chodźmy do domu…- rzuciła i nawet nie zauważała, kiedy w Jej oczach pojawiły się łzy, których i tak szybko się pozbyła. Czyli wybrała już połówkę serca? Tak, czy siak i tak pozostanie z uschniętą połową serca… Kochała niebezpiecznie… Bo jakkolwiek by nie postąpiła, będą cierpieć dwie osoby. Ona oraz uosobienie Jej połówek serca.

----------------------------------------------------------------

Słoneczna niedziela kochane!:D
Dwunasta odsłona przed Wami ... mamy nadzieję , że zostanie przez Was pozytywnie odebrana.
Z dedykacją dla jk 
Czytam-komentuję-motywuję!
Ann i Klaudia.

17 komentarzy:

  1. O tak! Wiedziałam, że to będzie Wank! :D

    Liczyłam, że tym razem Ann nie wybaczy Gregorowi.. Nie to, że go nie lubię, ale po prostu z całego serca kibicuję Manuelowi.

    Pozdrawiam, weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się przestraszyłam, że pomiędzy Ann i Gregiem koniec, tak bardzo ich polubiłam ^^
    A Van ciągle mnie irytuje... Mam nadzieję, że pomiędzy nią, a Thomasem będzie okej. I Andreas zniknie...
    Jak zwykle świetny rozdział ! Czekam na kolejny ! :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. moją opinię na temat Vann znacie kochane.
    Dla mnie ta panna jest normalnie nienormalna i egoistyczna i wredna i samolubna i w ogóle niech se idzie w cholerę (przepraszam).
    No ale jak tak można?! A Thomas to kurde facet idealny. I tak mi Go tu szkoda że to jest niepojęte.
    Dobrze, ze Wank nie zdołał namieszać za bardzo między Ann i Gregiem ale czuję że ich słodka sielanka nie potrwa długo. :(
    Nie zmienia to faktu, że w tym opowiadaniu jestem zdecydowanie TEAM THOMAS!!
    Buziole :*
    P.S.: Liczę, że sprawicie, że Vann się opamięta, bo nie ręczę za siebie jak jeszcze raz zrobi jakiś numer Thomasowi. Na razie ma u mnie jedną wielką krechę. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Wank!!! Tak się coś domyślałam, ale wolałam poczekać i się upewnić :)

    Vann, ogarnij się w końcu kobieto!!! Każda by chciała takiego faceta jak Thomas a ty nie doceniasz tego w ogóle -,-

    Ann i Gregor *-* :) :)

    Odsłona ekstra, czekam do czwartku niecierpliwie oczywiście i zapraszam jutro po południu do siebie na kolejną część :*
    Pa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com/2014/05/dont-worry-dont-hurry-take-it-easy.html :) Sorry za spam :D

      Usuń
  5. Wow ! <3 Nie no uwielbiam tego bloga ! :*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Może jestem głupia,ale z nich wszystkich najbardziej lubię Vann xd Spoko laska, moim skromnym zdanien :D Odsłona OCZYWIŚCIE najlepsza ! Szybko dodałyście :)
    Tradycyjnie czekam na następną :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam , uwielbiam , uwielbiam! ♥
    Wiem , że się powtarzam , ale magia tego opowiadania jest tak silna , że mój umysł nie potrafi złożyć sensownej wypowiedzi kochane....wybaczcie!
    Ann i zazdrość Gregora , powiem szczerze że czytałam tą scenę kilka razy , tak bardzo mi się spodobała ...te sprzeczki , wymiany zdań ... oby coraz częściej bo w głębi serca liczę na powrót Manuela .... a tutaj Wank.
    Mina na mojej twarzy mówi sama za siebie , to jest wręcz nie do opisania jak ten gość tu miesza ... i sądzę że jeszcze nie raz Nas zaskoczycie.
    Vanessa , jej jaka ona jest rozdarta... co by nie zrobiła to będzie źle ... albo zrani Thomasa , albo Andreasa... dwie drogi i każda ma swoje plusy i minusy...
    Czekam kochane z wielką niecierpliwością , bo to jak kocham to opowiadanie nie da się opisać ..
    Wasza Tośka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaaki długi *-* Kochaam <3 To jak Ty piszesz jest niesamowite <3 Magiczne... masz taką lekkość jakbyś robiła to codziennie od kilku lat, ja w życie nie potrafiłabym napisać takiego cuda ♥ Mam nadzieję, że dożyję tego dnia kiedy moje dzieci będą czytać książkę Twojego autorstwa, jako lekturę szkolną :*
    Czekam na nexta <3
    Wpadnij do mnie na nowy rozdział :*
    Buziaczki :* :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, no nie wiem co powiedzieć. To jest genialne i piszę wam to zawsze, bo zawsze tak jest, ja po prostu jestem zakochana w waszym opowiadaniu ;*
    Zapraszam do mnie na ósemkę ;) i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest po prostu genialne! :**
    Wpadłam tutaj przypadkowo, ale strasznie się wciągnęłam.
    piszesz bardzo fajnie, miło się czyta:)
    będę tu zaglądać:)
    Wpadnij też do mnie, mile widziane komentarze:)
    http://bvbmyfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam Was kochane <3 To znowu ja .. tylko tym razem z linkiem na bloga , ponieważ pojawił się nowy rozdział :0
    Będzie mi miło jak zajrzycie :*
    http://a-co-sie-stanie-gdy-bedziemy-marzyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj nietypowo, bo na bieżąco piszę komentarz i czytam. Moje przemyślenia głębokie jak kałuża :D :
    Ann... Ann... Ann...
    O cholera... jestem po stronie Gregora. Nie dziwię mu się, że tak zareagował na Wank’a. Niemiec prawie zniszczył szczęście jego przyjaciela, a teraz miałby zniszczyć jego związek z Ann?! O tak... Schlierenzauer dobrze gada. :D
    Andreas Wank razem z Kristiną wygrywają plebiscyt na czarny charakter tego opowiadania...
    Thomas... na Wank’a całej winy bym nie zrzucała... Vann też maczała w tym palce... Ale próbuję go zrozumieć... miłość. Ile razy dzieje się tak, że partner nie dopuszcza do siebie myśli, że jego ukochana/y zrobili coś źle... nie wierzy w to... usprawiedliwia...
    Myślę, że Gregor dobrze zareagował... ta zazdrość była potrzebna. Może złamał obietnicę, ale gdyby tego nie zrobił sprawy mogłyby zajść za daleko... Ann dopiero wtedy mogłaby żałować, gdyby Schlieri im nie przerwał... Inaczej konsekwencje mogłyby być gorsze(?).
    „ale gdy coś widzimy na własne oczy , gdy coś dzieje się w zasięgu Naszego wzroku odbieramy to o wiele dogłębniej” o właśnie. Dlatego po części usprawiedliwiam zachowanie Vann, kiedy zobaczyła pocałunek Thomasa z Kristiną. Vann zyskuje w moich oczach (ciekawe na jak długo:D). Boję się, że ta sytuacja zmieni coś między dziewczynami, ale jednak mam nadzieję, że ich przyjaźń przetrwa.
    „Chodziło przecież o Andreasa... Jego Vann ceniła o wiele bardziej od przyjaźni z Ann...” słucham? Na Ann może zawsze polegać. Rozumiem, że przerosła ją ta sytuacja, może nawet zobaczyła w Ann swoją konkurentkę, ale jeśli to prawdziwa przyjaźń - wybaczy wszystko (nawet po pewnym czasie, ale wybaczy). Chociaż takie niesamowite, wręcz książkowe przyjaźnie, zdarzają się niestety rzadko. Są takie rzeczy, dla każdego człowieka mogą być inne, bo każdy ma inne priorytety, których nie potrafimy wybaczyć. Życie to nie bajka, nie zawsze umiemy się z czymś pogodzić. Ta sprawa czasami musi w nas dojrzeć i dopiero wtedy jesteśmy gotowi na krok w przód, na przebaczenie. Taki zawód przetrwa jedynie silna więź, która nie zna granic... Myślę, że można nawet powiedzieć, że przyjaźń to odmiana miłości. Oparta na szczerości i bezwzględnym zaufaniu. Ilu ludzi woli zwierzyć się ze swoich problemów przyjacielowi, niż spowiadać się bliskim czy partnerowi. Chyba dlatego, że wie, że uzyska obiektywną opinię, że nie zdoła popsuć to ich relacji (choć nie zawsze...). Właśnie Vann tak postępuje. Czy zwierzałaby się tak łatwo Andreas’owi albo Thomas’owi ze swoich wszystkich odczuć, przemyśleń? Pewnie nie, bo oni zobaczyliby w tym „swój interes”, ich opinia byłaby subiektywna, stronnicza. Prośba o ważną radę Ann pokazuje, że są prawdziwymi przyjaciółkami. Teraz mają poważny kryzys (chyba), chociaż myślę, że go przetrwają. Może będzie to droga z przeszkodami, ale dadzą radę...
    Nie Ann, nie brnij, nie brnij... przyznaj się, choćby przed samą sobą, do błędu... Jesteś świadoma tego, że ten „taniec” zmierzał w złym kierunku...
    „Nie wierzę, że pomiędzy Tobą i Andreasem mogłoby coś być…- przez łzy wyjąkała.- Nie zrobiłabyś mi tego…- łkała żałośnie.”- ooo... to mogło zaboleć Thomasa. Wyraźnie wynika z tego zdania, że Vann nadal czuje coś do Niemca.
    „Powiedziała to jedynie , aby nie słuchać dalszych wywodów Austriaka” Ann... co się dzieje?
    „Gdzieś tam w jej wnętrzu zapanowała harmonia , melancholia którą nazwała imieniem Niemca.” To się porobiło... dobrze, że przed przeczytaniem tego zdania skończyłam jeść kolację, bo jeszcze bym się zakrztusiła... W poprzednim rozdziale tak upominała Vann, a teraz co? Ann, weź się w garść, Gregor tak się stara.:)
    „Wiesz, pięć minut temu wybrałbym biczowanie, niżeli taniec” heh.:D Mam uśmiech na twarzy kiedy o nich czytam. :D
    A teraz Vann... taak. I moje „zyskuje w moich oczach” trwało kilkanaście linijek. Napisałabym coś, ale już brak mi słów... Vann opamiętaj się...
    jk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kiedy tylko pojawia się Andreas, kiedy przedstawiacie myśli Vann ja wątpię w to, że powinna być z Thomasem. To podłe (względem Morgiego), ale tak myślę (łatwo daję się zmanipulować:D). Prawdą jest też, że z jednej strony myślę tak, bo uważam, że Vann nie zasługuje na Thomasa, ale z drugiej strony widzę jak Morgenstern by cierpiał. On tak ją kocha, a ona tak go krzywdzi (może zmienię zdanie po wyjawieniu tajemnicy Thomasa, ale piszę o bieżących przemyśleniach).

      Zapomniałam dodać w trakcie: Vann, dlaczego ona nie stanęła po stronie Ann (w tej sytuacji nie popieram zachowania Ann, ale one są przyjaciółkami, Ann wiele robiła dla Vanessy - wymuszony związek z Gregorem; krycie jej „ucieczki”; okłamywanie Thomasa; rada, która z pewnością raniła też Ann... a Vann w tak ważnej chwili wybrała Gregora...
      Dobrze, że później się opamiętała, ale czy to było całkiem szczere? Mam co do tego wątpliwości...).

      Do Thomasa, to ja mam swoje podejrzenia. Jak się sprawdzą to Wam napiszę. Cholernie mi go szkoda.

      Wank... WANK DO RAJCHU WRACAJ, A NIE PO AUSTRII SIĘ PANOSZYSZ. :D A tak na poważnie - on jest „katem i ofiarą” w jednym. Z jednej strony jest niewątpliwie czarnym charakterem - wprowadza chaos w życie Vann i teraz Ann. Ale z drugiej strony nie można zapomnieć, że on też jest człowiekiem, ma prawo popełniać błędy, też ma uczucia... jest poniekąd w podobnej sytuacji jak Vann i Ann. Kiedy Vann go porzuci (nie wiem czy to możliwe) też będzie mu przykro... Nie można zapomnieć, że on nie jest bezduszną bestią, próbującą niszczyć związki innych. Nazwałabym go raczej pechowcem, który zakochuje się w dziewczynach, które są w związkach, a które nie potrafią wybrać... (I tutaj popadam w pewnego rodzaju błędne koło... nazwałam go czarnym charakterem, ale to było subiektwne, bo spojrzałam na Thomasa, na jego cierpienie, a nie na ból Andreasa... ale niestety nadal tkwię w moim pierwszym przekonaniu...:D). Nie podoba mi się to, że Niemiec akceptuje zachowanie Vann, że nie sprzeciwia się związkowi ukochanej z Thomasem... Ale Morgenstern robi to samo... widzi jak Vann reaguje na Andreasa i akceptuje to (tzn. nie akceptuje, ale chcąc zachować przy sobie ukochaną, musi się z tym pogodzić). Czyli oni obydwoje bardzo kochają Vann...
      Tylko dlaczego Wank „szukał” nowej kobiety, dlaczego „zapomniał” (?) o Vann... Czy oni muszą mieć tak pojemne serducha i ich zachowanie musi tak odbiegać od norm moralnych? (Ale przez to jest ciekawie :D).
      Oby się dziewczyny opamiętały.

      Więc w tej odsłonie stoję murem za Gregorem (i Thomasem)! Obawiałam się, że będzie miał napad zazdrości... Ale nie spodziewałam się, że Ann tak postąpi, tak da się omamić... W takiej sytuacji popieram jego działania.

      Moje neurony się przegrzały... Za dużo wrażeń jak na jeden dzień... Mętlik w głowie.

      Nie wiem, dlaczego Wasze opowiadanie powoduje u mnie taki chaos. Nie umiem opowiedzieć się (na stałe) za żadną konkretną stroną. Nie wiem co pisać w komentarzach i tak błądzę w tych moich myślach, w których usprawiedliwiam każdego bohatera... Jakieś czary na mnie rzucacie. :D (Jednego usprawiedliwiam w mniejszym stopniu, drugiego w większym. Najgorzej jest z Vann, ale też jest mi czasem jej szkoda... Ja zawsze znajdę jakieś ‘ale’, co nie zawsze jest dobre, ale trudno. :D)
      jk

      Usuń
    2. Chaos z mojej głowy przelewam na papier, może się jakoś połapiecie (ja już sama się w tym gubię. Trochę to pogmatwałam...).

      To opowiadanie wywołuje u mnie skrajne emocje... :)

      Dziękuję za dedykację. Naprawdę nie wiem czym sobie zasłużyłam na taki zaszczyt... Powinnam raczej dostać burę, że dodaję komentarze na ostatnią chwilę... Dedykacja pod tak wspaniałym opowiadaniem od dwóch świetnych pisarek - Ann i Klaudii (która podobno ostatnio nie ma weny, a każdy kolejny rozdział tego opowiadania i „Ujrzeć...” przeczy jej teorii).
      Wiedzcie, że wywołałyście u mnie szczery uśmiech.:) DZIĘKUJĘ BARDZO:)

      I to napisałam w niedzielę, ale wahałam się czy to w ogóle dodawać... i nadal się waham, ale trudno, dodaję... W tym opowiadaniu mam problem z oceną bohaterów... Każdy ma jakieś plusy i minusy (oprócz Vann)...
      Po raz kolejny przepraszam, że tak późno. Jednocześnie deklaruję się dzisiaj/jutro dodać komentarze na „Diament...” (miałam wcześniej napisany, ale przez przypadek skasowałam:)) i na „Ujrzeć...” (a tutaj mam komentarz napisany do połowy, więc muszę go dokończyć:)).

      Przepraszam i dziękuję.
      jk

      Usuń
  13. Wiecie, że ja zawzięcie kibicuję i trzymam mocno kciuki za Ann i Gregora, prawda? Mam nadzieję, że wszystko między nimi się ułoży i że żaden Niemiec (jak ja ich nie lubię... a jeszcze tutaj jeden z nich rozwala związek, eh) nie popsuje nic między nimi. Gregor, musisz walczyć!
    Vann, zostawię ją bez komentarza, gdyż od pewnego już czasu ta osoba działa mi na nerwy, mocno działa...
    Thomas to jest w ogóle prze-kochany i ma same zalety, a ta nie... wciąż uparcie Wank i Wank. Co za kobieta.

    PS. Nowy rozdział na Another Story, jeśli chcecie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudny rozdział,zresztą jak każdy poprzedni *,*
    Piszecie niesamowicie,obydwie macie WIELKI talent.
    Wiecie,że ja strasznie kibicuje Ann i Gregorowi.Nie przeżyłabym,gdyby oni nie byli razem.
    Gregor dobrze zareagował,nie wiadomo co by się stało,gdyby wtedy im nie przerwał.Aż strach pomyśleć.
    Więc ani mi się ważcie ich rozdzielać,bo was znajdę :D
    Vann coraz bardziej działa mi na nerwy.Zamiast się cieszyć,że ma u boku tak wspaniałego,troskliwego i kochanego chłopaka,jakim jest Morgi,to ona ugania się za facetem,który psuje między nimi wszystko.
    Najlepiej by było gdyby Wank całkiem zniknął z jej życia.Wiem,za piękne aby było prawdziwe.
    Pozdrawiam i ściskam mocno ;*

    OdpowiedzUsuń