czwartek, 22 maja 2014

Jedenasta odsłona codzienności.

Opłakujemy coś, czego nigdy nie mieliśmy. Co za absurd. Rozpacz z powodu przeklętych nadziei, przeklętych marzeń i oczekiwań


~~♥♥~~

Słaby… Za słaby. Zbyt uległy. Uczuciowy. Nie potrafiący zapomnieć o uczuciu.
  Z dokuczającym bólem głowy, podążał przez zatłoczone ulice miasta. Mijał dziesiątki ludzi, ludzi z problemami… Bo kto ich nie ma? Ale czy ktokolwiek z nich znajdował się na takim rozstaju jak On? Kobieta, którą kochał najbardziej na świecie, nie chce Go widzieć, a wczoraj… Wczoraj całował swoją byłą dziewczynę z takim uczuciem, które towarzyszyło mu już kiedyś. Dawno. Uczucie, które był pewien, że wygasło. Ale nie… Ono nadal żyło. I to było najgorsze. Fakt, że nigdy do końca nie będzie w całości Vanessy, mimo że Ona i tak nie była do końca tylko Jego…
  - Ann!- zatrzymał się, widząc mijającą Go Polkę.- Miło Cię widzieć.- wysilił się na sztuczny uśmiech, chcąc jakoś zatuszować zgryzotę swej duszy.
- Thom ! - krzyknęła uśmiechając się promiennie... Z radością wymalowaną na twarzy musnęła policzek Austriaka przytulając Go delikatnie... Na pierwszy rzut oka , wydawałoby się , że stał przed Nią Thomas... ten którego w niewielkim stopniu zdążyła poznać , obdarzyć sympatią, ale w jego zachowaniu było coś dziwnego... a jego oczy ? One nie odzwierciedlały szczęścia... dlaczego? - Wszystko w porządku ? - zapytała z wyczuwalną troską w głosie.
Spojrzał na dziewczynę martwym wzrokiem, nic przez chwilę nie mówiąc.
-Nic nie jest dobrze, Ann.- odpowiedział ponuro, wyczuwając w spotkaniu dziewczyny szansę dla siebie. Szansę na wyrzucenie z siebie większości swoich żalów. Może przez to poczuje się lepiej? Ann, przecież mógł zaufać. Nikt inny, nie był tak wart zaufania jak właśnie ta dziewczyna. Chyba jednak warto spróbować.- Sprawy pomiędzy mną a Vann nieco się skomplikowały.
  - Kawa i pogaduchy ? - zapytała rzucając luźną propozycję. Jej podświadomość wysuwała kolejne teorię , na to że może tu chodzić o zdradę Vannesy , że Thomas nie do końca wybaczył dziewczynie ... że coś w ich związku nadal nie gra , tak jak powinno.... Mnóstwo teorii , ale jak się miało okazać żadna z nich nie była trafna... nie do końca.
- No dobrze.- kiwnął zgodnie głową i podążył za dziewczyną w kierunku pobliskiej kawiarni. Ann… Ciągle nie mógł wyjść z podziwu dla tej dziewczyny. Co Ona miała w sobie takiego, że każdy chciał do Niej lgnąć?
Ann złożyła zamówienie uśmiechając się radośnie do mężczyzny zajmującego się obsługą gości kawiarni , po czym z nieco poważniejszą miną zagłębiła się w postaci Austriaka , który usiadł na przeciw Niej... Nie wiedząc dlaczego , zabolał ją widok , który sobą przedstawiał... nie pasował on w żaden sposób do jego sylwetki ... Sylwetki , którą znała z opowiadań swojej rodaczki... Było jej wyraźnie przykro , że dane jej było widzieć Morgensterna w takim stanie... Stanie nie wnoszącym zupełnie nic do jego dotychczasowego szczęśliwego życia... - Opowiadaj .. - uśmiechnęła się przyjaźnie , chcąc choć w taki sposób dodać otuchy i wsparcia Thomasowi.
- Wszystko…- zaczął, niemal rozpaczliwym tonem.- Absolutnie wszystko idzie nie tak, jak powinno.- ukrył na chwilę twarz w Twoich dłoniach.- Dobra, bez większych wstępów. Byłem wczoraj z Vanessą w klubie, gdzie była również moja była, z którą całowałem się na oczach Vann. Dlaczego się całowałem?- poprzedził pytanie Ann, jakby przeczuwając, że dziewczyna właśnie o to chce zapytać.- Zaszantażowała mnie. Tyle w skrócie…
- Czujesz coś do Niej czy zrobiłeś to bo musiałeś? - zapytała pozostając niewzruszona na to co przed chwilą usłyszała... zero złości , pretensji ... może i żalu spowodowanego tym , że Austriak skrzywdził jej przyjaciółkę... Domyśliła się jej reakcji, przecież bardzo dobrze ją znała ...od dziecka... Nie mogła , nie miała prawa oceniać Thomasa... Nie było jej tam , nie zna szczegółów tej całej styuacji , więc Kim jest , aby Go osądzać... Nikim , więc nie ma do tego prawa... Jedyne co może zrobić to wysłuchać ...wesprzeć  mając na uwadze to co 'robi' Vanessa nie będąc fair w stosunku do Morgensterna... - Tylko proszę Cię bądź szczery... - dodała kładąc swoją dłoń na przedramieniu skoczka w geście wsparcia.
- W tym problem, że nie wiem…- spojrzał na dziewczynę zaszklonymi oczami.- Niektóre uczucia po prostu nie gasną… Nigdy… I sądzę, że właśnie to zauważyła Vanessa.- przyznał, podpierając łokciami głowę.- Ann, od wczoraj Jej nie widziałem. Boję się o Nią. Zaraz po tej scenie, poszła tańczyć z jakimś nieznajomym facetem… Była pijana…- ponownie ukrył swą twarz w dłoniach, próbując jakoś opanować natłok czarnych myśli w swej głowie.
- Wszystko będzie dobrze Thomas... - spojrzała na Niego po raz kolejny mając pewność , że nic złego nie stało się Vann ... - Obiecuje , słyszysz... - wyraziła dobitnie unosząc kąciki swoich warg ku górze.... Wiedziała , że obietnice które składa nigdy nie są bez pokrycia... od zawsze się z Nich wywiązuje , więc tak będzie i tym razem ... nawet pomimo tego co zrobił Austriak , nawet pomimo dalszych kontaktów Vann i Andreasa.... Thomas był nie tylko chłopakiem jej przyjaciółki , był również jej przyjacielem ... para niemal idealna , stworzona dla siebie...
-Nie, Ann… Już chyba nic nie będzie dobrze.- uniósł wzrok i wbił go w zielone tęczówki Polki.- My już chyba nie potrafimy być razem. Walczymy, ale Nam nie wychodzi… Nie sądzisz, że lepiej byłoby to skończyć?- ledwo wykrztusił z siebie te słowa. On sam nie chciał o tym myśleć. Nawet nie potrafił. Sądził, że życie bez Vanessy nie istnieje, ale… Nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli…
  - Nie odpowiem Ci na to pytanie ... - zaczęła nie spuszczając wzroku z jego niebieskich tęczówek... Były tak puste , jakby nigdy nie gościł w nich uśmiech ... jakby przepełnione szarością przemijających dni... tak jakby nie były jego. Rozumiała , a przynajmniej starała się zrozumieć słowa które wypowiedział Thomas , ale nie dała im wiary...
- Thomas , czasami w życiu każdego z Nas zdaje się przyjść taki czas ... czas prób i wyzwań dla Nas samych ... dla związków , które tworzymy... - kontynuowała mówiąc bardzo powoli jak gdyby zastanawiała się nad sensem owych słów. - Jest cholernie ciężko , każdy dzień wydaje się być goryszy od poprzedniego , każda sytuacja jest trudniejsza od wcześniejszych ... wszystko co Nas otacza wydaje się być zbyt skomplikowane , za trudne... ale tak nie jest ... - uśmiechnęła się .  - Wystarczy trochę dobrej woli... odrobina walki , bo jest o co walczyć Thom.. - wstała przykucając obok siedzącego blondyna.  - Dla Vanessy jesteś wszystkim i tego jestem pewna... więc walcz... a może wykaż tylko odrobinę chęci .. reszta przyjdzie sama... - zakończyła nadal uśmiechnięta. 
-Walczę.- oznajmił krótko.- Ona też. Widzę to każdego dnia. Tylko Ann… Gdybym znaczył dla Vanessy tyle samo co Ona dla mnie, nie byłoby tego wszystkiego.- powiedział pewnie. Już nawet przyzwyczaił się do myśli, że nie był wystarczająco dobry dla Vann… Że ktoś jednak okazał się być lepszy… Z tym blaskiem w oku i tym ‘czymś’ co posiada się od urodzenia. Chciał się zmienić. Zmienić tak, aby był wystarczająco dobry dla Vann, ale natury człowieka nie da się tak po prostu od tak zmienić. Pracuje się na to całe życie, o ile to jeszcze możliwe… Patrzył na Ann, zadając sobie pytanie, dlaczego Ona aż ta potrafiła mu pomóc? Wymienili niby kilka słów… Nic nie znaczących, nie zmieniających a jednak tak bardzo mu pomogły… Dlaczego?
- Znaczysz dla Niej bardzo wiele, wiem co mówię... - uśmiechnęła się.... Zrobiłaby bardzo dużo, aby tylko w jakimś nieznacznym chociaż stopniu pomóc Austriakowi... wywołał w Niej przyjemne uczucia... a co najważniejsze pozytywne , które nie zbledły pod wpływem tej krótkiej rozmowy... - Mam dla Ciebie propozycję .. - dodała przyjaźnie.
- Słucham Cię.- uśmiechnął się na przymus, wysyłając jednocześnie dziewczynie pytające spojrzenie. Jej uśmiech sprawiał, że pomimo wokół było pełno problemów, miał odrobinę więcej sił. Sił do walki, do życia…
- Wiem , że może nie za dobre masz skojarzenia z klubami , ale ten wieczór będzie inny... - zaczęła spoglądając na blondyna ... - Chcielibyśmy z Gregorem spędzić z Wami trochę czasu , zabawić się... - Dokładnie tak , zabawa... Jeden z ważniejszych aspektów planowanego wyjścia...ale teraz , po tej rozmowie i szansa na polepszenie relacji jaka panuję pomiędzy Vann i Thomasem... Zmiana na lepsze... - Oczywiście Vanessą się nie przejmuj... Moja w tym głowa , żeby było dobrze...
- Skoro tak mówisz…- wzruszył ramionami.- Czemu nie?- starał się wyszczerzyć, lecz nie wyszło mu to za dobrze. Nadal był przybity. Nadal nie wiedział co robić. Nadal dręczyły Go uczucia, których nie mógł ogarnąć. Zrozumieć. Pozbyć się.- Co tam u Gregora?- zapytał, chcąc na chwilę odbiec od tematu i może przez chwilę skupić uwagę na czymś innym.
- Chyba dobrze... - odpowiedziała szczerząc się... - Nie widziałam go od wczoraj , więc trudno mi powiedzieć.
- Widziałem, że na moich urodzinach dużo rozmawialiście.- zaczął dosyć niepewnie.- Nie wyglądaliście zbytnio na dobrych znajomych.- uniósł lewą brew ,szczerząc się przy tym jak nastolatek.
- Jesteśmy razem ... - powiedziała niepewnie , widząc zaskoczenie które maluje się na twarzy Thomasa z każdym wypowiedzianym przez Nią słowem... to było nawet zabawne dla Niej samej... a na pewno miłe , że chociaż na chwilę blondyn oderwał się myślami od swoich problemów.
Patrzył ze zdziwieniem na wesołe oczy dziewczyny. Sam nie potrafił wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Podejrzewał, że kiedyś tak mogą się sprawy potoczyć, lecz nie, że teraz… Tak z zaskoczenia.- No to mnie zaskoczyliście.- wykrztusił, wykrzywiając swe usta po raz pierwszy dziś w szczery i szeroki uśmiech.
- Radzę Ci się przyzwyczaić... - mówiła śmiejąc się... jej myśli zaprzątała postać skoczka o czekoladowych tęczówkach ... o tęczówkach , które stały się dla Niej całym światem ... codziennością w której chciała żyć..  
- Cieszę się, że przynajmniej Wam się układa.- zawiesił swój wzrok na filiżance kawy, której łyku jeszcze ani raz nie zażył. Kolejne pytanie nasuwało mu się na myśl. Dlaczego inni mogą być szczęśliwi, a On i Vanessa nie?
  Uśmiech nie schodził z jej twarzy... oczy nadal pozostawały jakby rozpromienione myślą o Austriaku ... wszystko miało swoje podłoże w jej sercu i duszy... bo przecież życie to dar.... Nie możemy go zmarnować...Nigdy nie wiemy jaka jutro przyjdzie karta, trzeba brać życie takim jakie jest i sprawić by liczył się każdy dzień. - Widzimy się w klubie o 20 , tak ?
-Tak, tak.- mówił nieco roztargniony.- Ann, dziękuję Ci za wszystko.- uśmiechnął się lekko, zgromadzając w swym spojrzeniu całą wdzięczność, która była w Nim nagromadzona. Wbrew wszystkiemu, Ann mu pomogła. Jednak miała coś w sobie. Potrafił zrozumieć dlaczego Gregor aż tak bardzo się za Nią uganiał. Miał poczucie, że teraz Ona stała się Jego przyjaciółką. Osobą, która pomoże, doradzi, pobędzie, kiedy przyjdzie taka potrzeba. Tylko czy czasem znowu nie mylił uczuć?
- Jakbyś potrzebował kiedyś pogadać to pamiętaj , że jestem .. - zbliżyła się powoli do skoczka przytulając delikatnie... - Słuchać też potrafię... - dodała już nieco ciszej tak , aby te słowa były słyszalne tylko dla Thomasa.
- Ann, jesteś cudowna.- wyszeptał Jej na ucho, wtulając dziewczynę delikatnie do siebie.- Do zobaczenia wieczorem.- dodał, po czym odprowadzał wzrokiem dziewczynę do wejścia, będąc nadal pod ogromnym wrażeniem, nad tym co Ann była w stanie zrobić z Jego krwawiącą duszą. Teraz miał chociaż nadzieję… Nadzieję, że będzie lepiej. Inaczej. Może w końcu coś zacznie się układać? Tylko pytanie: czy po tej rozmowie na pewno nic się nie zmieni w sercu chłopaka?
~♥~
Szła uliczkami miasteczka , w którym mieszkała zastanawiając się nad sensem rozmowy z Thomasem , którą przed chwilą odbyła.. Cholernie mu współczuła... Po raz pierwszy w myślach skarciła Vanessę ... swoją najlepszą przyjaciółkę...bo jak można być taką Egoistką ? Jak ? Zadawała sobie pytanie nie znajdując żadnego sensownego wyjaśnienia... Jak można zdradzić partnera w każdym znaczeniu tego słowa oczekując od Niego 'czystości ' umysłu i ciała... No jak ?
Spojrzała na iPhone zalegający teraz w jej dłoni ... Obiecała , więc musiała wywiązać się z danego słowa... Z nadziei którą dała Thomasowi ...
- Vann, musimy się spotkać... - oznajmiła oschle słysząc głos przyjaciółki.
- Coś się stało?- zareagowała szybko, słysząc nienaturalny dla Niej głos swej przyjaciółki. Nigdy nie słyszała takiego tonu głosu Ann. Przeraziła. Ciężar na Jej duszy, stał się jeszcze cięższy.
  - To nie jest rozmowa na telefon..Gdzie jesteś? - odrzekła będąc obojętną na pytanie przyjaciółki.... Może chciała taka być , ale nie do końca jej to wychodziło... Zachowanie jakie przejawiała Vann nie podobało się Ann , już nie teraz... ale to nie zmieniało faktu , że przyjaźń nadal była najważniejsza. 
-Teraz w domu, ale cholera jasna co się stało, Ann?!- niemal wykrzyczała do słuchawki telefonu. Może i nawet nie wykrzyczała a pisnęła. Teraz Jej całe ciało zaczęło się trząść, nie mogąc nawet utrzymać w ręce telefonu.
Ann rozłączyła się , kierując swoje kroki pod dobrze znany jej adres... Zajęło jej to dosłownie kilka minut ... może dlatego , że nie szczędziła kroku .. ta sytuacja ... rozmowa , którą miała przeprowadzić z Vann należała do tych najtrudniejszych ..bo po raz pierwszy w ich dotychczasowych relacjach Ann musiała sprzeciwić się zachowaniu brunetki... ale przecież taka jest przyjaźń , po to mamy przy sobie tą drugą osobę... przyjdzie czas , że będzie 'ona' musiała sprowadzić Nas na ziemię ... powiedzieć coś czego nie do końca oczekujemy... Musi taka być , dlatego jest to szczera i realna przyjaźń....
- Może powiesz mi co się wczoraj stało w klubie... - zaczęła nieco łagodniej wchodząc do mieszkania Vanessy ... Pierwsza zasada jaką kierowała się w swoim życiu Ann ? Zawsze postaraj się wysłuchać obu stron , a następnie zajmij odpowiednie stanowisko w sprawie.
- To o tym chciałaś porozmawiać?- zapytała zaskoczona Vann, będąc nadal w nie najlepszej formie, po tym jak przeraziła Ją wcześniej Ann. Patrzyła na przyjaciółkę spojrzeniem, w którym zmieszane były wszystkie skrajne uczucia. Od radości, która spowodowana była tym, że widzi przyjaciółkę, teraz będzie miała przy sobie kogoś odpowiedniego, do paniki, rozpaczy i strachu po wczorajszym zdarzeniu w klubie.
  - Dokładnie o tym... Możesz mi powiedzieć , a raczej wyjaśnić co Ty wyprawiasz Vann... - mówiła nadal spokojnie nie spoglądając nawet na stojącą obok Niej Vanessę ... Chciała to usłyszeć , zrozumieć...a może przekonać się że brunetka jednak wie że popełniła błąd... kolejny.
- Ty wiesz co się tam stało, prawda?- zapytała, bacznie obserwując przyjaciółkę. Ton, którym każde słowo wypowiadała Jej przyjaciółka, utwierdzał Ją w przekonaniu, że Ona o wszystkim wie. Tylko skąd? Thomas? To jedyne racjonalne wyjaśnienie…
  - Tak wiem. - odpowiedział krótko czekając na wyjaśnienia... na jakiekolwiek słowa mogące w racjonalny sposób naświetlić ową sytuację. 
- Ann…- przybliżyła się do przyjaciółki, chcąc wtulić się w Nią jak małe dziecko wtula się do matki. Z Jej oczu popłynęły łzy. Teraz mogła sobie na to pozwolić… Chociaż teraz.- To było okropne…- pisnęła.
- Co niby ? - próbowała wysilić się choćby na naturalny ton głosu ... ale nie potrafiła tego uczynić... Poirytowanie .. w ten stan wprowadziły ją słowa przyjaciółki... teraz już wiedziała , że brunetka nie poczuwa się do żadnych obowiązków związanych z postacią Austriaka... - Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć , że mu tego nie wybaczysz? - uniosła ton swojego głosu.
- Nie, nie wybaczę…- szlochała.- Ann, gdybyś widziała z jakim uczuciem On całował Kristinę… Wtedy czułam, że moje serce rozpada się na dziesiątki drobnych kawałeczków.- słysząc ton głosu rodaczki, odsunęła się od Niej, dokładnie przemierzając Ją swym wzrokiem.- Co się stało?- zapytała podejrzliwie.
  - A pomyślałaś chociaż przez chwilę jak on się czuł?! Jak on nadal się czuję Vann! - wrzasnęła nie panując już nad natłokiem emocji gromadzących się w jej wnętrzu ... Nie sądziła , że będzie musiała sprowadzić swoją przyjaciółkę na ziemię , ustawić do pionu chociaż to może za duże słowo... - Jesteś , aż tak zapatrzona w swoje szczęście przy boku Andreasa , że nie zauważasz jak cierpi Thomas ... jakie to dla niego trudne ...  
- Nie krzycz na mnie!- podniosła nieznacznie głos.- Byłaś kiedykolwiek w takiej sytuacji, kiedy każde wyjście i tak uśmierca cząstkę własnej duszy?! Nie!- odpowiedziała na własne pytanie.- A ja tak! Ciągle jestem!
- Nie Vann! ... Teraz usiądziesz i posłuchasz co mam do powiedzenia... - niemalże rozkazała ... Widząc że Vanessa usadowiła się na kanapie w salonie wzięła głęboki oddech , aby choć w nieznacznym stopniu opanować nerwy ... - Przyjaźnimy się, więc moim obowiązkiem jest otworzyć Ci oczy ... bo wiesz mam nieodparte wrażenie, że zachowujesz się jak .. - bała się dokończyć , ponieważ nie miała na celu ubliżania brunetce... - Mniemam , że jesteś szczęśliwa w jakimś stopniu skoro nadal tkwisz w tym całym bałaganie pomiędzy Thomasem , a Andreasem. ... Nie przyszłam Cię tu umoralniać czy mówić co masz robić , o Twoje życie , ale nie pozwolę Ci na to abyś raniła Thomasa jeszcze dotkliwiej niż robiłaś to dotychczas , rozumiesz? - zapytała dość wyraźnie.
- A co Ci tak nagle zaczęło zależeć na Thomasie?- zirytowała się, kiedy Ann skończyła swój monolog.- To Ty mówiłaś mi, żebym robiła to, co dostarcza mi szczęścia. Nie oglądając się na nikogo. Nie żałując ani minuty, podczas której byłam szczęśliwa.- wypomniała.- A teraz nagle co?
- Kim Ty jesteś Van ?! No kim?! ... On ją pocałował , a Ty ?! Nawet teraz , gdy był skłonny Ci to wszystko wybaczyć na Twoją własną prośbę nadal robisz to samo! Oszukujesz i zdradzasz , czego Ty jeszcze od Niego oczekujesz?! - krzyczała chociaż nie chciała tego... Od dziecka wiedziała , że krzyk nigdy nie załagodzi sytuacji a jedynie może rozjarzyć ogień szerzący się w powietrzu , ale nie mogła tego opanować .. możliwe że tylko tak może dotrzeć do Vann ... do dziewczyny , którą zna... dobrze zna... - Nie poznaję Cię Vanesso... - rzuciła oschle. 
- A dlaczego nie bierzesz pod uwagę moich uczuć?! Obwiniasz o wszystko mnie a myślisz, że mnie jest łatwo?! Wszystko się wali! Nic nie jest jak powinno! Staram się, ale nie wychodzi i co ja mam zrobić?! Rzucić się w przepaść?!- wykrzyczała jednym tchem. Krzyk wypływał z Jej gardła sam. Pomimo woli brunetki. Emocje, uczucia, chwila zadecydowały za Nią.
 - Nie , nie jest Ci łatwo, ale weź pod uwagę to że nikt nie zgotował Ci takiego losu ... zrobiłaś to sama ... sama podjęłaś decyzje ... sama się na to zgodziłaś ... sama tkwisz pomiędzy Thomasem a Andreasem ... - mówiła dobitnie kładąc nacisk na słowo
' sama'. ... - Ty Vann ... jedna Twoja decyzja i wszystko się zmieni , jeden Twój wybór i ten etap zostanie zakończony... Wszystko zależy od Ciebie i jest z Tobą związane... wiec nie oczekuj współczucia i wsparcia skoro zachowujesz się jak egoistka , oczekująca od każdego z Nas rzeczy niemal niemożliwych jak miłość , którą ofiarował Ci Thomas , a nie dajesz nic w zamian... nie starasz się zrozumieć... wszystko widzisz tak jak chcesz widzieć , nie zwracając uwago na cierpienia innych ... - dokończyła już nieco spokojniej patrząc w zeszklone tęczówki swojej rodaczki. 
-Sama…- powtórzyła zamyślona, a Jej wzrok utkwiony był w bliżej nieokreślony przedmiot.- Dotychczas myślałam, że byłam z tym z Tobą… Jak widać, myliłam się.- spojrzała z goryczą w oczach na Ann.- Masz rację, zmieniłam się… Ale uczucia są wyższe od nas…- mówiła, jakby była nieobecna na tym świecie.- Tylko nie rozumiem, dlaczego ma prawo mnie pouczać ktoś, kto z miłością miał mało do czynienia w życiu.- podniosła wzrok i ponownie spojrzała w oczy swej przyjaciółki. Nie chciała tego powiedzieć. Nawet tak nie myślała… Właściwie sama nie wiedziała, dlaczego te słowa wypłynęły z Jej ust. 
- Tak masz rację .. - szatynka uśmiechnęła się mimowolnie , aby nie dać po sobie poznać jak bardzo dotknęły ją słowa , które przed momentem usłyszała... - Nie mam wiele wspólnego z tym uczuciem , ale to się zmieni... - dodała tajemniczo mając przed oczami sylwetkę Austriackiego skoczka narciarskiego imieniem Gregor... - Nie myliłaś się Van, gdyby było tak jak mówisz , nie zgodziłabym się na związek z Gregorem , abyś mogła cieszyć się swoim szczęściem , nie okłamywałabym Thomasa teraz patrząc w jego smutne oczy , nie kryłabym Cię przed wszystkimi ... - mówiła ze łzami w swoich tęczówkach ... Nie chciała okazywać swojej słabości , ale emocje nie zawsze współgrały z Naszymi myślami... - Wszystko jest dobrze dopóki nie skazujesz na cierpienie kogoś dla kogo jesteś całym światem ...ale wiesz ... to Twoje życie , rób z Nim co chcesz skoro jesteś ' Sama ' - spojrzała na stojącą nieopodal Vanessę ... - A nie... wybacz zapomniałam ... masz Andreasa... - dodała kierując się do wyjścia. 
-I gdzie Ty idziesz teraz, co?!- zapiszczała. W Jej oczach nieustannie były obecne łzy. Jeszcze nigdy nie czuła się tak w obecności Ann. Tak wiele chciała Jej powiedzieć, wyżalić się, tylko czy teraz to miało jakikolwiek sens? W momencie, kiedy zaczęła wątpić w ich przyjaźń?- Widziałam co się działo z Gregorem, kiedy na Jego oczach szczerzyłaś się do Manuela… Był zły, wręcz wściekły, a w Jego oczach widziałam rozpacz.- powiedziała pewnie.- Chciałaś Go zranić? Założę się, że nie. I co? A jednak Go zraniłaś. Nieświadomie. Tak samo jest ze mną! Staraj się chociaż pojąć to, zamiast ciągle obarczać mnie i tylko mnie winą! Poza tym, jakbyś się czuła, kiedy na Twoich oczach, cały Twój świat, całował się ze swoją byłą, którą nadal kocha?!- tych słów nie potrafiła wypowiedzieć bez łez spływających po Jej zaczerwienionych  policzkach.
 - Co do Gregora powiem Ci jedno i na tym zakończmy jego temat... Zdecydowaliśmy się być razem , więc nie porównuj Naszej relacji z tym co sama tworzysz .. - powiedziała pewnie stojąc tyłem do brunetki... Domyśliła się , że dziewczyna płacze, a z tego powodu było jej przykro ... tak bardzo źle...ale nic nie mogła na to poradzić... - Teraz wiesz jak czuje się Thomas każdego dnia, pomnóż to razy tysiąc , a otrzymasz wynik ... - kontynuowała nadal obstając przy Thomasie.... serce stało murem za Vanessą obojętnie co by zrobiła , ale zdrowy rozsądek nie pozwolił na zbędne emocje związane z przyjaźnią... - Albo dorośniesz w końcu i pozwolisz mu wszystko wyjaśnić , albo zostaw to tak jak jest... Baw się , tkwij w tym ale nie rań Go więcej. Cześć. - rzuciła kładąc swoją dłoń na mosiężnej klamce od drzwi wyjściowych.  
-Jeśli teraz wyjdziesz, koniec z naszą przyjaźnią.- powiedziała rozpaczliwie. W tej chwili każda deska ratunku, była wybawieniem. Każdy pomysł, był na wagę złota. Jeszcze nigdy aż do tego stopnia nie była zdesperowana.- Przyjaciele nie zostawiają siebie w trudnych chwilach. Krytykują, a i owszem, ale nie w taki sposób, jak robisz to Ty, Ann.
- Wyjdę , bo nie chce powiedzieć Ci kilku słów za dużo ...a jeżeli uważasz że masz rację to czym się przejmujesz... Przyjaźni nie ma , ale zostanie Andreas.. - powiedziała z goryczą mając już dość płytkości umysłowej ludzi , którzy ją otaczali ... Wyszła .... Po jej policzku spłynęła łza , którą niezdarnie wytarła... Nie zdążyła nawet poukładać kilku ważnych kwestii , gdy poczuła na swoim ramieniu dłoń brunetki. 
- Wybacz… W gniewie mówi się wiele niepotrzebnych rzeczy…- przemogła się.- Nie rozumiem tylko jednego… -Dlaczego  tak przyczepiłaś do Andreasa? Jego na dobrą sprawę też ranię…- z trudem wydobyła te słowa ze swojego gardła.- Więc dlaczego bronisz tylko Thomasa?- teraz bałagan w Jej głowie stał się jeszcze większy. Kilku rzeczy nie potrafiła pojąć. W tym było również to, z jaką determinacją Ann broniła ‘interesów’ Thomasa… A może po prostu była przewrażliwiona?
  - Dla mnie Andreas Wank nie istnieje , nie znam Go , nie wiedzę i tak pozostanie....- zaczęła nie zaszczycając brunetki nawet jednym spojrzeniem . - Thomas to wyjątkowy człowiek i nie raz już to udowodnił , a Ty? ... Bez jakiejkolwiek walki z taka łatwością oddajesz Go tej całej Kristinie ... Chcesz to proszę bardzo , tylko później miej pretensje do samej siebie... - zakończyła powoli idąc w stronę pętli autobusowej. 
- Bez czego?!- wybiegła za przyjaciółką, dławiąc się własnymi łzami.- Bez walki?! Nawet nie wiesz o czym mówisz! Nie masz pojęcia ile kosztuje mnie każdy dzień przy boku Thomasa, każdy dotyk, każde zbliżenie! Nie masz pojęcia! Chcę jak najlepiej, ale co mam poradzić, że nie wychodzi?! Że każda moja dobra chęć, obraca się przeciw mnie o 180 stopni?- bezsilnie podążała śladami Ann, nie mając pewności czy Ann rozumie Jej bełkot.
Nikt nie zdoła sobie wyobrazić jak wiele kosztowała ją obojętność w stosunku do brunetki , jak ogromny ból odczuwała nie mogąc jej w żaden sposób pomóc... Aprobata jaką mogła wykazać w stosunku do zachowania jakie wykazywała Vannesa na niewiele by się teraz zdała ... Ona musiała zrozumieć , dorosnąć... dojrzeć do wszystkiego sama... - Nikt nie powiedział , że będzie łatwo ... - zatrzymała się wpatrując tępo w przyjaciółkę. .. ' Byłą przyjaciółkę?'
Zatrzymała się w miejscu i zsunęła po betonowym słupie, zatracając się we własnych łzach. Nie mając już sił na nic. Chcąc skończyć ze wszystkim. Łącznie z sobą. Po tym, jak zaczęła odczuwać, że Ann całkowicie się od Niej odwróciła, straciła nadzieję, że już kiedykolwiek będzie dobrze w Jej życiu. Wtopiła swe dłonie we włosy.
-Idź…- wyszeptała.- Ale ja odejdę wraz z Tobą. Tylko z tą różnicą, że gdzie indziej… Teraz nie zależy mi na niczym. Na Thomasie, Andreasie… Wybieram drogę na skróty.
  - Wybieramy się z Gregorem dziś do klubu , będzie tam również Thomas ... - zaczęła nie spuszczając wzroku z sylwetki będącej na przeciw niej , nie zwracała uwagi na słowa które wypowiadała polka.... - Zastanów się nad wszystkim na spokojnie , przemyśl i podejmij decyzję co dalej ... Czekamy tam na Ciebie.. - zakończyła mówiąc ciszej składając na policzku brunetki delikatne muśnięcie. 
Podniosła martwy wzrok, lustrując nim dokładnie Ann. Uśmiechnęła się niedostrzegalnie dla oka ludzkiego. Czyli mogła dalej wiązać przyszłość z Ann u boku?
-Będę…- szepnęła.- Ale kluby od dnia wczorajszego nie kojarzą mi się najlepiej…- dodała, aby rozładować w jakiś sposób atmosferę.
- Wczorajszego dnia nie da się zmienić... a dziś ? Wszystko przed Tobą. - uśmiechnęła się szczerze nadal stojąc przy Vanessie....  
- Obyś miała rację…- powiedziała bez cienia emocji w głosie. Zupełnie jakby była całkowicie pusta. Pozbawiona wszystkiego.- Cieszę się, że jesteś z Gregorem.- uśmiechnęła się blado, lecz Jej słowa wypływały z głębi serca.
  Ann przytuliła brunetkę mocno do siebie uśmiechając się lekko... - Chce żebyś była szczęśliwa , dlatego to wszystko ... - szepnęła jej do ucha.
- Doceniam to.- spojrzała głęboko w oczy szatynki.- Ja chcę tego samego dla Ciebie. I wierzę, że będziesz szczęśliwa. Że chociaż Ty nie spieprzysz wszystkiego na własne życzenie, jak nagminnie robię to ja…
  Szatynka po raz ostatni spojrzała na Vanessę tego popołudnia uśmiechając się radośnie , chociaż w jej wnętrzu nadal kłębiło się wiele sytuacji do wyjaśnienia... Najgorsze w tym wszystkim było to iż nie mogła podzielić się swoimi obawami , troskami z nikim poza samą Vanessą , którą to właściwie dotyczyło... Mimo iż miała teraz obok siebie Gregora ... w tej kwestii pozostał on nadal odrębnym elementem ... nic co dotyczyło Vann i jej kontaktów z Andreasem nie mogło ujrzeć światła dziennego ... nie przy szatynie... nie zrozumiałby .. bo przecież nie raz to udowodnił.... - Widzimy się w klubie o 20 ... - oznajmiła oddalając się.

~~♥♥~~

W chwilach, kiedy człowiek potrzebuje obecności drugiej osoby, zazwyczaj jest sam… Bo najłatwiej jest potępiać, zdeptać i zniszczyć człowieka… Mimo że ten wie, iż robi źle… Że to co wyczynia, przynosi więcej szkody niż pożytku… I tak właśnie siedziała z bagażem myśli w głowie, nie mając świadomości co może dziać się dalej… Że może zostać sama… Całkowicie sama. Dręczył Ją ból… Ból, ale nie fizyczny… Czego Ona właściwie pragnęła? Czy sama to w ogóle wiedziała? Rozdarta pomiędzy dwoma światami… Podzielona w miłości… Nigdy nie pełna… Wyglądała przez okno, obserwując jak słońce powoli chowa się za horyzont. Nie wiedziała gdzie Oni teraz są… Co robią… Czy o Niej myślą… Tęskniła. Za Thomasem i za Andreasem. Tak samo. To był właśnie ten moment… Moment, w którym chciała poczuć się potrzebna. Kochana. Ważna.
Spojrzała na zegarek. Powoli dochodziła godzina 19.00. Spotkanie w klubie… To ciągle chodziło Jej po głowie. Może jedyna szansa, aby normalnie porozmawiać z Thomasem?  Z niepewnością i strachem w sercu, przed 20.00, wyszła z domu. Przemierzała ulice miasta, wdychając zimne i ostre powietrze do swoich płuc. W Jej oczach gromadziły się łzy, których nie mogła uwolnić. Nogi jak z waty, uginały się pod Jej ciężarem. Ręce drżały a ciało stawało się chwilami jak galareta… Tak reagowała na strach. Strach przed spotkaniem Thomasa… Obnażeniem się przed Nim ze swoich uczuć… Uczuć, które nigdy nie będą do końca szczere.
-Thomas…- zaczęła nieco spanikowanym tonem głosu, kiedy zobaczyła czekającego na resztę towarzystwa, Thomasa. Stał tyłem, więc miała więcej czasu, aby ubrać jakkolwiek swoje uczucia w słowa. Tylko, żeby to było jeszcze takie proste. Swoją dłoń położyła na ramieniu chłopaka. Ciepło, które napłynęło do Jej serca, dodało pewności. Podpowiadało, aby się nie bała… Że On nie jest urażony Jej wczorajszą reakcją. Że nie chce toczyć wojny… Że także ma dosyć tego, co pomiędzy Nimi panowało.- Przepraszam.- wyszeptała Austriakowi do ucha, który w dalszym ciągu stał do dziewczyny tyłem.- Zachowałam się idiotycznie… Właściwie sama nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jakaś rozhisteryzowana jestem, wiem…- lekko uniosła kąciki swych ust, po czym na policzku bruneta złożyła delikatny i subtelny pocałunek, czekając na jakiekolwiek słowa ze strony Thomasa. Ale nie doczekała się… To milczenie odbierało Jej powoli ostatni jarzący się płomyk nadziei. Ponownie podupadła na sercu i duszy. Ciepła dłoń, która spoczywała na ramieniu Morgensterna, nagle zrobiła się zimna jak lód. Jakby nie była żywego człowieka, w żyłach którego pulsuje ciepła krew… To dłoń dawno zastygniętego umarłego. Powieki w jednej chwili stały się ciężkie. O wiele cięższe niż powinny być. A Jej oczy… Oczy nie potrafiły uronić ani jednej łzy… Przez to, czy poczuła nawet, że Thomas nagle odwraca się na pięcie, przyciąga Ją do siebie i składa na Jej bladych ustach pocałunek? Pocałunek, który pozwolił z powrotem przywrócić do życia każdą komórkę Jej ciała. Pozwolił wyrzucić z Jej głowy wszystkie negatywne emocje, obawy…
-Chodźmy już…- wyszeptała, uśmiechając się beztrosko do blondyna.- Pewnie już na Nas czekają.- powiedziała, sympatycznie uśmiechając się do Austriaka, jednocześnie ciągnąc Go za rękę w  stronę wejścia do klubu. Tylko… Thomas nadal nie powiedział do Niej nic… Ma się czego obawiać? Czy milczenie coś oznaczało? Jej jednak towarzyszyło przeczucie, że nie… Czuła, że Thomas cieszy się tak samo jak Ona…  Że Jemu też ulżyło… Tylko czy to nie było złudne wrażenie? Milczenie przybiera różne twarze… Jedną dobrą, drugą- niekoniecznie… Jednakże Jego oczy mówiły wszystko… I to one przemówiły do Niej. Poddała się nim i jak dziecko, tak po prostu, zaufała niebieskim, przyjaznym i kochającym oczom skoczka. 

~~♥♥~~
 
Vann i Thomas, we wzajemnych objęciach, mijali tańczące na parkiecie pary, aby dojść w końcu na miejsce spotkania, gdzie czekać mieli na nich Ann oraz Gregor. Na sam widok szczęśliwej przyjaciółki u boku Schlierenzauera, Vanessa wykrzywiła swe usta w szeroki uśmiech. Dawno nie widziała swej przyjaciółki tak rozpromienionej, jaka była u boku Gregora.
 
- No, kogo my tutaj mamy.- odezwała się na przywitanie.- Piękna parka z Was, trzeba przyznać.- pokazała język swej przyjaciółce, a do Gregora ‘puściła oczko’. Widok, który miała okazję podziwiać był niewiarygodnie cudowny. Cieszyła się, że ma okazję obserwować szczęście przyjaciółki.
 
Ann siedziała obok szatyna jakby nieobecna. jej całą uwagę pochłonęła obecność Vanessy ... przyjaciółki , którą pomimo wszystkich nieprzyjemnych , nieprzemyślanych słów nie straciła , a wiele na to wskazywało.... jej dusza pałała z radości , że nadal może dzielić z brunetką całe swoje życie... że teraz wszystko wydaje się być prostsze ... Jest Ona , Thomas i Gregor... Trzy osoby pełniące bardzo ważną funkcję w jej życiu ... będące fundamentem całości .... Radość Ann była nie do opisania , wiedząc że ma ich obok siebie , tak blisko.... - Piękna para z Was.. - powtórzyła po przyjaciółce delikatnie ją obejmując...
Podchodząc do Austriaka uśmiechała się promiennie widząc powracający blask w jego oczach , ciepło którego ostatnio tak jej brakowało.
-  Zamawiamy coś?- zapytał Gregor, spoglądający pytającym wzrokiem na zgromadzoną wokół Niego grupkę ludzi, bez których nic nie byłoby takie samo. Każdy ma jakiś sens istnienia w swoim życiu. Każdy spełnia jakieś konkretne zadanie. Każdy inne w życiu drugiego człowieka, chociaż czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy. A może do dzięki Ann? Dzięki Ann zaczął dostrzegać to, o czym wcześniej nawet by nie pomyślał?- Na co masz ochotę, kochanie?- cmoknął Polkę delikatnie w sam środek czoła.
  - Piwo ... Duże.. - uśmiechnęła się patrząc na Austriaka  , by następnie skierować swoje spojrzenie na brunetkę ... Rozpromieniona twarz rodaczki pozwoliła poczuć się jej beztrosko ... zapomnieć na chwilę o tym co było... zwyczajnie zabawić się...
- Kochanie powielisz zamówienie Ann czy raczej masz ochotę na coś innego ? - odezwał się Thomas skrupulatnie obserwując reakcję brunetki.... Szczęście jakie odczuwał było wręcz nie do odtworzenia...wiele zostało wyjaśnione , nie mniej wymagało jeszcze wyjaśnienia i zrozumienia , ale najważniejsza była walka.. Chęć walki o uczucia , o związek i Ich samych... 
- Tak. Poproszę to samo co Ann.- zwróciła się z uśmiechem do blondyna, obejmując Jego tors swymi ciepłymi rękoma. Od razu poczuła Jego zapach, stabilny puls, bezpieczeństwo… Cudowne uczucie. Jedyne w swoim rodzaju. Tylko jak długo będzie trwać?
  - A Ty Thomas czego chciałbyś się napić?- Gregor zwrócił się tym razem do swego przyjaciela. Przyjaciela, którego kiedyś zranił,  którego nieszczęście kiedyś w umiejętny sposób wykorzystał… Czuł się z tym źle, ale wówczas to uczucie, które żywił do Ann, popchnęło Go do pojęcia takich kroków.
  - Może na początek również piwo .. - uśmiechnął się pozostając w bliskiej komitywie z ukochaną ... Ciepło jakie przeszło jego ciało pod wpływem jej dotyku zminimalizowało wszystko to co złe , to co się wydarzyło... dla Niego teraz nic nie miało większego znaczenia niżeli bliskość brunetki.
- Zatańczymy ? - Ann zwróciła się do Gregora upijając łyk swojego trunku , który przed momentem przyniósł barman... Wyczekująco spoglądała na szatyna uśmiechając się subtelnie.
- Nie, Ann…- uśmiechnął się pod nosem.- Ja nie tańczę. Mam dwie lewe nogi, drewniane ucho i nie lubię ani nawet nie umiem tańczyć.- powiedział, bawiąc się niewinnie kosmykiem włosów Polki.
  - Thomas, to może my zatańczymy?- zaproponowała głosem dziecka, Vann.- No proszę, proszę, proszę.- wyszczerzyła się i złożyła na policzku blondyna subtelny pocałunek, zauważając chwilę wahania chłopaka przed podjęciem ostatecznej decyzji.
  Thomas uśmiechnął się radośnie czując subtelny dotyk ust brunetki... nie mógł powiedzieć nic innego jak krótkie słowo 'Tak' ... Czymże jest jeden krótki taniec w porównaniu z uśmiechem jaki gości na jej twarzy?...Dla niego ten uśmiech jest wart każdego poświęcenia...
-Kochany jesteś.- wyszeptała szczęśliwa Vanessa, po czym wraz ze swoim partnerem udała się na parkiet, by tam oddać się w wir, pochłaniającej ich dusze i ciała, muzyki.
~♥~
- Ale jak to ? - zapytała zaskoczona... - Przecież to wolny kawałek ... chodź  - wstała ciągnąc Austriaka w stronę parkietu. Niepotrzebnie. 
- Ann, nie…- powiedział stanowczo, lecz jednak z ogromną delikatnością w głosie.- Tancerza ze mnie nie zrobisz, mimo że wiesz, iż dla Ciebie byłbym w stanie zrobić wszystko.- musnął dziewczynę w policzek, po czym upił ze swojego kufla łyk piwa.
  - Jak chcesz... - rzuciła obojętnie nieco rozczarowana... Taniec , ruchy ciał ... dwóch ciał ... Coś co było jej niezmiernie potrzebne... Uwielbiała muzykę ... rytm w jakim można się przy Niej poruszać... Wszystko tak poste i magiczne zarazem. Ruszyła w stronę centralnego punktu w klubie rozglądając się dookoła ... chociaż tak na prawdę czekając na zmianę utworu .... ballada dla Niej samej nie była dobrym pomysłem.
  - Ann, gdzie idziesz?- chwycił dziewczynę szybko za rękę.- Wiesz, że Cię kocham, ale tańca naprawdę nie mogę Ci podarować.- powiedział niepewnie, nie wiedząc nawet czy Jego słowa dotarły do uszu Polki.
- No Ty chyba nie myślisz że będę siedziała przy Tobie całą noc tylko dlatego że nie potrafisz czy nie chcesz tańczyć... - oznajmiła oddalając się. .. Nie była zła... raczej zawiedziona...ale nie sądziła że tak szybko o ty zawiedzeniu zapomni... i to nie za sprawą Austriaka.
-Ann…- próbował bezsilnie zatrzymać Polkę, przy sobie, lecz ta nie dała mu nawet na to cienia szansy. Ale i za to Ją kochał. Za charakter. Niezależność… Ale teraz już nawet nie potrafił określić za co Ją kocha. Przypuszczać można, że nawet nie zauważył, kiedy zaczęło mu zależeć. Upijając kolejny łyk trunku, obserwował jak Ann oddala się od Niego na coraz to większą odległość.
Ann kołysała się powoli rytm napływającej do jej uszu kojącej zmysły melodii ... Przymknęła powieki tak jakby chcąc zatracić się w swojej beztroskiej naturze... naturze nastolatki , dziecka... cholernie szczęśliwego...
- Dlaczego taka dziewczyna tańczy tutaj sama?- zwrócił się do szatynki, która kołysała się do rytmu powolnej muzyki. Sama wśród dziesiątek par. Od samego początku Go zaintrygowała. Nie mógł obojętnie obok Niej przejść, nie próbując nawet nawiązać z Nią wcześniej kontaktu. Miała w sobie ‘coś’, co od razu rzuciło mu się w oczy oraz nie da spokoju w przyszłości. Zaraz… Czy czegoś podobnego nie czuł wcześniej, kiedy spotkał Vann?
...
~♥~
Niemalże 'schował' swoją twarz w jej ciemnych falowanych włosach o zapachu mango... Woń , którą tak uwielbiał , gdyż jego zdaniem pasowała idealnie do brunetki... Tak jak ten owoc był orzeźwieniem w upalne dni , tak ona sama pozostała kimś , kto jako jedyny potrafił ugasić jego pragnienia... zaspokoić potrzeby ... Zatracając się w owym aromacie kołysał swoimi biodrami w rytm wolnej muzyki rozbrzmiewającej na sali...
Wtuliła się w tors Thomasa. Ich ciała zgodnie kołysały się w rytm melancholijnej, powolnej muzyki. Mimowolnie, Jej usta wykrzywiły się w uśmiech. Chciała, aby tak było już zawsze. Aby poczucie, że Jej ciało wraz z ciałem Thomasa są jednym. Bo to cudowne uczucie… Po tylu przejściach, nadal czuć się tak swobodnie i bez skrępowania z drugą osobą. Pomimo tylu wydarzeń, niepotrzebnych słów, czynów czy nawet drobnych gestów.
 - Kocham Cię ... - szepnął dość wyraźnym tonem , aby owe słowa tak ważne dla Niego były słyszalne dla brunetki... Chciał się upewnić... usłyszeć ... może i przekonać czy Vanessa będzie w stanie odpowiedzieć mu tym samym ... bardzo tego potrzebował..
-Wiem.- powiedziała pewnie, lecz beztroskim tonem głosu.- Ale ja chyba Ciebie bardziej, wiesz?- oparła głowę o klatę blondyna, a uśmiech z Jej ust nie schodził. Ale czym były chwilowe uśmiechy, przy ilości łez, które wylała wcześniej?
Ulżyło mu , wyraźnie odczuwalny kamień spadł z jego serca... usłyszał to co chciał usłyszeć i uwierzył. Przekonał się że uczucie jakim darzy brunetkę nie jest jednostronne ... że to co czuje ma odzwierciedlenie w jej duszy , pokrywa się z Nią ... to dało mu szczęście tak odczuwalne jak jej obecność przy Jego boku... 
-Thomas, obiecaj mi, że już nie będziemy marnować czasu na kłótnie…- wymruczała na ucho blondynowi.- Nie chcę marnować czasu na takie głupstwa, kiedy tyle wspaniałych chwil przed nami.- na chwilę stanęła w miejscu, oczekując odpowiedzi od Thomasa.
 - Obiecuję kochanie... - szeptał kilkakrotnie patrząc w jej oczy ... mógłby to robić godzinami ... W ich otoczeniu chciał się kłaść do łóżka późnym wieczorem , w ich odsłonie budzić się każdego ranka... dla Nich żyć. 
-Cieszę się.- posłała Thomasowi szczery, niewymuszony uśmiech, który tego wieczoru często gościł na Jej twarzy. Chciała, aby ta noc trwała. Czuła się jak w bajce, gdzie Ona spełniała rolę księżniczki, a księcia- Thomas. I było im tak wspaniale w tej bajce… Najgorsza jest jednak świadomość, że jutro czar pryśnie. Księżniczka, zamieni się w Kopciucha, a Książę nie będzie potrafił odnaleźć dziewczyny, z którą tańczył ubiegłego wieczoru…
  Uśmiechał się , nieprzerywanie na jego twarzy gościł uśmiech ...oznaka szczęścia , radości .... nie chciał tego utracić , nie teraz gdy wydawałoby się że wszystko wraca do normy ... zdaje się układać...powoli , ale jednak ...a oni tkwią w tym odgrywając główne rolę.
  -Jestem z Tobą szczęśliwa, wiesz?- powiedziała beztrosko, nadal wtulając się w blondyna.- Mimo że czasem tego nie okazuję, proszę pamiętaj o tym.- poprosiła, umiejscawiając swój wzrok w niebieskich i bezdennych oczach skoczka. Bo właśnie tego pragnęła. Aby On zawsze o tym pamiętał… Aby te słowa odbijały się w Jego głowie zawsze, kiedy zacznie być pod górkę…
  - Większego szczęścia niż to które dajesz mi Ty nigdy miał nie będę kochanie... - mówił wyraźnie zagłębiony w jej zniewalającym spojrzeniu...
  -Thomas, mam jeszcze jedną prośbę…- zaczęła nieco kłopotliwie.- Obiecaj, że zawsze będziesz ze mną szczery. Niezależnie od tego jaka będzie prawda. Najgorsza prawda, jest lepsza od kłamstwa.- mówiła pewnie, ze zdeterminowaniem i zapałem patrząc Morgiemu w oczy. Skąd taka prośba? Po prostu przypomniała sobie ich przedostatnią kłótnię… Wtedy, kiedy czuła i wiedziała, że Thomas nie jest z Nią szczery. Widziała, że sprawiało mu to ból, a i Ona sama znała cierpienie spowodowane okłamywaniem najukochańszej osoby.
  I nadszedł ten czas w którym tak wiele sobie uświadomił... Musiał przejść  najgorsze burze by wiedzieć jak wiele oboje są w stanie przetrwać. Musiał odetchnąć czasem choćby jeden dzień żeby wiedzieć jak bardzo może za Nią tęsknić.... Rozmawiać o swoich najbardziej skrytych,a zarazem nie dorzecznych rzeczach by wiedzieć jak cudownie jest się śmiać w jej towarzystwie.... Udowodnił sobie i przekonał się że miłość jak Ich łączy jest bezgraniczna...- Obiecuje- szepnął niemalże naturalnie. 
-Thomas, ale Ty nie mówisz tak tego po to, aby mnie spławić?- uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała, że nie. Znała Thomasa i wiedziała, że On zawsze dotrzymuje danego słowa. Jego obietnice są na wieczność.
  - Oczywiście , że nie głuptasie .. - uśmiechnął się promiennie składając na jej nosku subtelny pocałunek.... Tajemnica jaką 'nosił' w sobie nie mogła ujrzeć światła dziennego ... nie dziś , nie teraz...

- Tak ... - szepnęła... Oszalała? Zgłupiała... Zapomniała się na ten jeden moment , na chwile ... wszystko było spowodowane jego bliskością , która miała na Nią ogromny , niewytłumaczalny wpływ... Mogłaby być blisko niego przez cały nadchodzący czas? Dlaczego? ... Nie potrafiła już złożyć myśli.
- A może teraz Ty chciałbyś mnie o coś poprosić?- zapytała z uśmiechem, lecz wyczuwalną powagą.- Ciągle to ja Cię o coś proszę. Teraz Twoja kolej.- zachęciła chłopaka, mając głównie na uwadze, że taki wieczór nie zdarza się dwa razy… Nigdy żadna scena z naszego życia się nie powtórzy. Nigdy nie nadarzy się okazja naprawienia popełnionych błędów. Decyzje podjęte tu i teraz, będą odciskały swe piętno już zawsze.
- Pocałuj mnie Vann ... - odrzekł niemal natychmiast umacniając swój uścisk... kolejne pragnienie , które związane było z postacią brunetki ... kolejna prośba... głośny krzyk ... a na pewno pragnienie jego ust.
-Tylko tyle?- zaśmiała się.- Zrobiłabym to i tak bez Twoich prośby czy zgody.- wspięła się na palcach i jednym zwinnym ruchem sprawiła, że Jej usta wpiły się w usta Morgensterna, nie oszczędzając im uczuć oraz namiętności, które brunetka włożyła w ten pocałunek.
Wargi , które teraz miał okazję czuć na swoich ustach , były jego wybawieniem od wszelkiego zła czyhającego za rogiem .. były idealnym jego dopełnieniem... Z radością pogłębił pocałunek zatapiając jedną ze swoich dłoni we włosach polki.
... 

---------------------------------------------------

 
Jeden z tych Moich ulubionych (Ann) z dużą ilością dialogów i nie do końca jasnymi sprawami.
Mam nadzieję , że dla Was miłe zaskoczenie i brak monotonii w rozdziałach ...
Dziękujemy , że jesteście kochane!
Do niedzieli !♥!
Czytam-komentuję-motywuję!
Ann i Klaudia.
 

 

12 komentarzy:

  1. Cudo! <3 Ale wiecie o tym, nie? Po prostu nie da się tego inaczej opisać, ale spróbuję.
    Wprawiłyście mnie w taki zachwyt, że zapominam o całym świecie. Bo to, co wy tworzycie jest idealne.
    Jakie to piękne, że Ann potrafiła pomóc zarówno Thomasowi jak i Vann... Przecież widać jakie szczęście sprawia jej radość przyjaciół.
    Mój kochany Morgi. Co ty możesz ukrywać, co? Przecież ty jesteś istny anioł, że wciąż wybaczasz Vanessie jej błędy i przewinienia. Czytając jakie ona daje mu szczęście nie mogłam się nie uśmiechać. Bo to jest najcudowniejsze uczucie w życiu- szczęście innych osób. Nawet w takiej formie.
    Vann... Ona robi mnóstwo błędów, ale kocha Thomasa i nie jest w stanie żyć bez niego. Osobiście uważam, że ona może nie dać sobie rady i popełni samobójstwo, ale wierzę, że jest silna i da sobie radę. Ma przecież Ann.
    Ann... Jest taka cudowna! Taka idealna przyjaciółka. Po prostu ich przyjaźń tak mnie wzrusza. Jest bezinteresowna i taka wyjątkowa. Piękne.
    I Gregor... Te uczucia, które się w nim urodziły są po prostu niesamowite. Widać, że zrobi wszystko dla Ann. To naprawdę cudowne czytać, że na świecie są jeszcze ludzie walczący o swoją miłość.
    I Wank... Coś przeczuwam, że mężczyzną na parkiecie był właśnie on. Dlaczego właśnie ten uroczy, piękny Niemiec musi ranić innych? Bo on ich rani. Wszystkich, nawet siebie...
    Kocham was, wiecie? I do niedzieli <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to ja sama nie wiem czy mam współczuć czy nienawidzić Vann ;/ Z jednej strony mnie denerwuje, a z drugiej mi jej szkoda ;c W tej odsłonie trochę wkurzyła mnie Ann xd Taką wielką ekspertkę zaczęła udawać :D
    Ogólnie to odsłona oczywiście świetna, wszystko dobrze napisane i mnie się bardzo podobało :>
    Zapraszam na 9 rozdział :*
    pamietnik-caroline-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, Thomas tak kocha Vann... :) Ciekawi mnie co on ukrywa, hmm?
    Nie daje mi to spokoju w ogóle! :)
    Chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak Ann, serio! :) Zazdroszczę Vann... :P
    Odsłona jak zwykle piękna, wzruszająca, interesująca...mogłabym tak bez końca! :)
    Dziękuję wam za to co piszecie :*
    Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział :http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com/2014/05/everythings-gonna-be-alright.html

    OdpowiedzUsuń
  4. po prostu cudowny rozdział. Nic dodać nic ująć :) Thomas i Vann taka trochę para szlona dla mnie, bo nie umiem tego inaczej określić. Niby siebie kochają ale tak jakoś nie mogą odnaleźć się w swoich uczuciach. Mam nadzieje, iż to niedługo znajdą spokój w swoich uczuciach i je uporządkują. Co do Ann to troszkę mnie irytuje w tej odsłonie, ale naprawdę jest mega super. Też chce mieć takich przyjaciół, jak ona
    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki długaśny ! Bardzo mnie to cieszy , nawet nie macie pojęcia jak bardzo:) Czekałam , czekałam i się doczekałam rozdziału ... mam nadzieję , że czas do niedzieli minie szybciej...
    Co do rozdziału , to jestem dumna z Ann , bo w końcu odważyła się powiedzieć Vann co myśli i co myśli większość z Nas... ogarnij się brunetko , albo przynajmniej nie oczekuj cudów od Thomasa, który i tak jest jak Anioł wcielony... uwielbiam tego blondaska! Najukochańszy chociaż jak widać w załączonym obrazku ma swoje grzeszki na sumieniu .. pytanie tylko jakie.
    Gregor i brak jego umiejętności tanecznych ... a myślałam , że to nie możliwe , że wszystko mu się udaje a tu proszę ... chociaż mógłby zrobić to dla Ann , bo ten chłopak który do niej podszedł znacznie mnie zaniepokoił.
    Jesteście niesamowicie zdolne kochane , a wasze dialogi zwalają mnie z nóg .. rozświetlają każdy rozdział ...taki najjaśniejszy punkt! Gratuluje!
    Najwspanialsze♥
    All.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam całkowity natłok myśli kochane. To w jaki sposób to wszystko jest opisane , myśli , dialogi , przeżycia bohaterów nie dają nawet najmniejszej wątpliwości w to , że macie ogromny talent i chyba kochacie to co robicie... To widać , czuć w każdym przeczytanym słowie.
    Każdy rozdział wywołuje na mojej twarzy tak skrajnie różne emocje , że sama jestem w głębokim szoku iż tak w ogóle można , że można przejmować się , przeżywać coś co jest 100 procentową fikcją ... ale Wy piszecie to w taki sposób .. realny , jakby w żadnym stopniu nie zmyślony.
    Wszystko jest tak realne , życiowe że czasami brakuje mi słów na tą naszą kruchą ludzką naturę.
    Wręcz kocham , uwielbiam czytać dialogi , które jak dla mnie są oryginalne zresztą jak i Wy.
    Nadal nie popieram zachowania Vann , ale ciężko mi je naglić skoro wiem , że Thomas jest przy jej boku szczęśliwy... jeżeli chodzi o Ann to ją zwyczajnie uwielbiam .. Ma swoje zdanie i tego się trzyma , a to najważniejsze... boję się jedynie o znajomość' nowo poznanego mężczyzny' mam nadzieję że to tylko TANIEC.
    Czekam kochane na kolejną odsłonę.
    Wasza Tośka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Vann mnie irytuje, ale tak tylko troszeczkę.. ;D
    Co do tańczącej Ann... Czyżby się tam znalazł Wank? Skoro Thomas tańczył z Vann, to nie ma innego rozwiązania

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tu aby nie było gdzieś spamu ? Czy ja jestem taka nie ogarnięta ? Dobra ale informuję Tutaj (za co przepraszam ). Mam nadzieję że jakoś do mnie trafisz :d
    http://let---it---go.blogspot.com/ - zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :3
    Ann jest moją ulubioną bohaterką, chciałabym mieć taką przyjaciółkę, jak ona.
    Vann... ciężki orzech do zgryzienia. Trochę mnie irytuje, ale widać, że nie umie żyć bez Thomasa. Czekam na next :*
    PS. U mnie 15. rozdział. Będzie miło, jeśli zajrzycie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle większość zostawia mega długaśnie komentarze a ja ? :)
    Odsłona jak zwykle bardzo mi się podobała :) Zawsze fajnie mi się czyta waszego bloga , nie nudzę się :*
    Pozdrawiam <3 i czekam na nowe kochane ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Vann...zaczęłam ją naprawde lubić. Razem z Thomasem tworzą szaloną i zakręconą parę. Czasami czytając to chce mi się płakać,a czasami mam ochotę głośno sie zaśmiać.Ostatnio nawet mama dziwnie na mnie patrzyła,bo widziała jak się uśmiecham do monitora O.o

    Zapraszam na 11 rozdział opowiadania o The Vamps http://boyincurls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze zdążę. :D
    Ann- taka przyjaciółka to skarb. Nieraz potrzebna jest nam opinia kogoś kto spojrzy na sytuację obiektywnie, z innej perspektywy, wysłucha obydwu stron i dopiero wtedy postawi wniosek... przemyślany wniosek.:) Ann jest świetna, kiedy trzeba - działa (choć fakt, ta opinia aby Vann brała z życia jak najwięcej i nie oglądała się na innych, nie była dobra (?). Ale jestem w stanie to zrozumieć, bo chciała dla przyjaciółki jak najlepiej.)... Pomaga Vann jak tylko może... Zachowanie Vann też mi się tutaj podobało - wysłuchała Ann (choć był ciężko), ale nie obraziła się na nią za słowa prawdy (trochę, ale później jej przeszło :D)... Może do Vann ta opinia przyjaciółki dotrze, weźmie ją sobie głęboko do serca i zdecyduje się rozwiązać tą zawiłą sytuację z romansem...
    Cieszę się, że Ann i Gregorowi dobrze ze sobą... Tylko kto z nią zatańczy? Intryguje mnie to... Także ciekawi mnie reakcja Gregora. Będzie miał „napad zazdrości”? Może pokaże „alter ego”? Nie zdziwiłabym się. :D
    Świetnie, że Thomas i Vann ponownie zbliżyli się do siebie (z pomocą Ann i Gregora). Tylko mnie cały czas zastanawia ta tajemnica Morgensterna. Podejrzewam, że Vann też będzie chciała ją odkryć. Thomas (jeśli jest honorowy) powinien dotrzymać obietnicy, i jeśli Vann zapyta go o tą dziwną sprawę, powinien jej o wszystkim powiedzieć (ale łatwo się mówi... nietrudno powiedzieć „obiecuję”, trudniej dotrzymać danego słowa i stosować go w życiu codziennym...).
    Dzisiaj kolejny odcinek. Czekam. :D (Możliwe, że też tak późno skomentuję, przepraszam...)
    jk

    OdpowiedzUsuń