Nawet jeśli czasami (a nawet czasem za często) marnujemy swoje życie, to nie powód, by całkowicie skapitulować. Chodzi o to, by nie przegrać wojny! Ale to nie oznacza, że każda bitwa musi być wygrana. Liczy się końcowe zwycięstwo!
~~♥♥~~
Czy zasługujemy na to , aby być szczęśliwymi? Dlaczego pogrążamy się tak głęboko w tych pustych ranach? Na każdego w życiu spada deszcz strzał. Lecz czemu akurat to nasze serce robi wciąż za cel ? Emocje tak szybko się zmieniają. Tracimy dech i padamy wyczerpani gdzieś z tyłu...
Nie potrafimy zapanować nad sercem,świat wyślizguję się Nam z rąk. Szczęście oddalone o parę kroków,a my sami dodajemy sobie kolejne stopnie na schodach komplikując relacje z innymi... Każdego może to przerażać , lecz powinno być to dla Nas naturalne jak śmiech. Płacz jest jak oddech – im dłużej go trzymasz,tym więcej wypuszczasz. .. Każda Nasza decyzja powinna być nowym etapem życia , bądź zakończeniem niechcianych relacji...
Właśnie w tym czasie ... w trakcie swojego nowego życia powinniśmy mieć przy sobie takiego Anioła Stróża...
Kogoś kto będzie nad Tobą czuwał. Kogoś kto nigdy nie pozwoli, aby stała Ci się krzywda. Za żadne skarby nie uronisz przy nim łzy. Anioł to ktoś kto zasłoni Cię swoimi skrzydłami broniąc przed złem całego świata i jednocześnie zapewni ciepło, którego nie ofiaruje Ci nikt inny. Może nie nauczy Cię latać, ale nigdy nie pozwoli Ci upaść...
Gdy masz kogoś takiego przy sobie ... kogoś kto czasami popełnia błędy .. ale kto w dzisiejszych czasach ich nie robi .. warto właśnie dla tej osoby walczyć , poświęcić wszystko inne , a przynajmniej nie stwarzać kolejnych przeszkód na drodze do Waszego szczęścia...
- Cześć. - rozpoczęła chodząc do jednego z Austriackich klubów , w którym czekał już na Nią urokliwy brunet... właśnie ten , który mógł stworzyć kolejne przeszkody na drodze do jej szczęścia ... jej i Gregora. Nie mogła na to pozwolić ... zbyt wiele wiedziała , aby chcieć , a może i móc kontynuować tą krótką znajomość.
- Ann.. - brunet podszedł bliżej zatapiając swoje dłonie w jej ciemnych falowanych włosach ... jego oddech stał się szybszy , tak jakby jego serce wpadło w nieznany mu wcześniej wir ... Gładził delikatnie obuszkiem palca jej policzek uśmiechając się promiennie. - Cieszę się , że jesteś... - szepnął zbliżając swoje usta do jej pełnych warg.
Głęboki oddech , kolejny mocny wdech , aby opanować gromadzące się emocje.
Serce dyktuje Nam swoje zasady , a rozum adekwatnie do Nich dobiera racjonalne wytłumaczenie ... wszystko miesza się tworząc kocioł własnych myśli i pragnień.
- Nie wiem co chcesz osiągnąć spotykając się ze mną , ale nic z tego nie będzie.. - zaczęła Ann zaciągając Andreasa w nieco spokojniejsze miejsce. - Powiem Ci to jedynie jeden raz więc radzę zapamiętać.... To co jest między Tobą , a Vann komplikuje nie tylko wasze życie , ale i wszystkich dookoła , więc proszę bądź na tyle inteligentny i nie wciągaj mnie w swoje gierki , rozumiesz. - zakończyła próbując się oddalić.
- Ann... - brunet zareagował natychmiast przyciągając ją do siebie.. Gierki? Przecież nigdy , nawet przez chwilę nie pomyślał o Ann jako o kolejnym etapie jakieś gry , kolejnym poziomie , aby coś sobie udowodnić .. Ona zwyczajne Go oczarowała ... chciał ją poznać bliżej ... spędzić z Nią czas... porozmawiać..
- Puść!- krzyknęła wyszarpując się z jego uścisku. - Nie znamy się i nigdy nie poznaliśmy zapamiętaj! - wrzasnęła rzucając ostatnie spojrzenie w niebiańskie tęczówki Niemca... to one były kluczem do jego duszy... zagmatwanej , zagubionej ... To pod Ich wpływem człowiek tracił grunt pod nogami ... to one potrafiły zahipnotyzować ... oczarować w sposób najmniej racjonalny.
Gra pozorów , retusz panujących w ciele uczuć ... Kolejne myśli przewijające się przez umysł , gdy podąża ulicami miasteczka.
Pogubiona w tym... nie wiedząc gdzie jest, nie wiedząc na czym stoi.. Tak jakby pewien kawałek gruntu odsuwał się powolnym ruchem... Odsuwał się w ciemną denną otchłań, którą sama sobie zapewniła...W myślach szuka gruntu na którym teraz mogłaby stanąć, i myśleć co dalej, zastanowić się co będzie właśnie teraz... Znowu błąka się myślami nad tym samym, wciąż nie wiedząc na czym stoi , nie wierząc w to że postąpiła dobrze... nie wiedząc już nic. Bo właśnie coś się kończy... coś co mogłoby być czymś wyjątkowym ... coś co jest jakby czymś zakazanym.. relacją o której już powinna zapomnieć , a nadal nie potrafi
~~♥♥.~~
-Nie powiem, że nie zdziwiłam się trochę tym, że Ty przyszłaś osobno, Gregor tak samo…- zaczęła, przyglądając się przyjaciółce, która właśnie u jej boku przemierzała przez pełen światła korytarz.- Ale później sobie przypomniałam, że Ty zawsze chcesz być niezależna i takie tam.- posłała Ann promienny uśmiech, jaki już dawno nie gościł ja Jej twarzy.
- Jakoś tak wyszło ... - oznajmiła zmuszając się do uśmiechu... Gdy dostała zaproszenie na owego grilla w domu Morgensterna zaplanowała razem z Gregorem , że pojawią się tam razem , ale wyszło jak wyszło... od tamtego dnia minęło kilka dni ... dni w ciągu których nie mieli ze sobą kontaktu ... dlatego widok szatyna stojącego obok Thomas'a spowodował , że Ann ogarnęło dość dziwne uczucie... tęsknota? żal? wstyd ... może i nieprzyjemny dreszcz.
- Hej wszystkim ! - krzyknęła , po czym skierowała się w stronę brunetki. - Pomóc Ci w czymś?
-Nie.- powiedziała szybko, nieprzerwanie się uśmiechając. Być może trochę na przymus… Aby nie dać poznać, że coś Ją gnębi… Jakieś niezrozumiałe przeczucie, którego nie potrafiła sama sobie wytłumaczyć. Które dręczyło. Męczyło. Katowało Jej duszę, ale Ona teraz musiała być silna…- Siadaj i powiedz czego chciałabyś się napić.- rozkazała, goszcząc ciągle na swojej twarzy uśmiech.
- Dziś poprzestanę na soku , jeżeli można.. - oznajmiła podchodząc do Thomasa , aby się z Nim przywitać... Widząc uśmiech na jego twarzy jej ciało przeszedł ciepły dreszcz mimo to , że tuż obok znajdował się szatyn , którego omijała swoim wzrokiem .
-Już się robi- oznajmiła, po czym na chwilę zniknęła w kuchni, aby za kilka chwil pojawić się z powrotem w salonie ze szklanką soku w ręce.- Proszę- położyła szklane naczynko z cieczą na stoliku obok Ann.- No to opowiadajcie, jak Wam się układa- powiedziała, zajmując swe miejsce przy boku swojego partnera.
Ann spojrzała na Gregora ze zdziwieniem , a może i zaskoczeniem , że nic nie powiedział przyjaciołom .. wydało się to dla Niej dość dziwne , ale nie watro było marnować czasu na dalszą dedukcję jego zachowania ... - Dobrze. - powiedziała cicho upijając łyk swojego napoju.
- Kochanie to tak trochę niestosownie wypytywać Ich o związek , jak będą chcieli sami Nam powiedzą ... - odezwał się Thomas widząc zakłopotanie w tęczówkach szatynki... Objął ramieniem swoją partnerkę muskając delikatnie jej policzek.
-Thomas, to nasi przyjaciele. Komu jak nie nam, mogą opowiadać o wszystkim? -Vann spojrzała na Thomasa, nieco przymrużając powieki. Zachowanie Thomasa wydało się dla Niej dziwne… Co najmniej nienaturalne…
-Thomas, nic się przecież nie stało. Vann ma rację- tym razem odezwał się Gregor, który nie potrafił spuścić oka z Ann. Od Ich ostatniego spotkania minęło kilka dni… Sporo godzin, jeszcze więcej minut, lecz On nadal nie potrafił uporządkować właściwie swoich uczuć. Nie miał pojęcia jak je posegregować.- Możecie pytać o co tylko chcecie.
- Nie spotkaliśmy się tutaj po to , żeby wywodzić się o relacjach w naszych związkach , prawda? - Thomas spojrzał na Ann , nadal trzymając Vann w swoich objęciach.... Celem przewodnim spotkania miała być dobra zabawa , relax ...a jak zdarzył zauważyć pytania zadane przez jego partnerkę krępowały szatynkę , a nie chciał tego.
- Dokładnie , zgadzam się z Thomasem . - Ann uśmiechnęła się promienie ... tym razem szczerze , bez podtekstów... Czuła , że ma wsparcie w blondynie chociaż nie do końca wiedziała dlaczego.
-Kiedy zdążyłeś się zrobić taki drażliwy?- zapytała opryskliwie brunetka. Nie potrafiła zrozumieć. Thomas nigdy tak się nie zachowywał… Teraz czuła się jakby Thomas Ją odrzucił… Miał Jej coś za złe… A może to znowu jakieś bezsensowne uczucie? Co działo się z Jej duszą? Jak wielki bałagan musiał panować w Jej głowie, skoro nawiedzały Ją bez żadnych przyczyn jakieś wypełniające Ją przeczucia, strach… Czasem paraliż…
-Obydwoje jacyś ostatnio się zrobili drażliwi- ponownie zabrał głos Gregor, tym razem ani razu nie zatrzymując swego wzroku na osobie Ann. Dlaczego? Nie chciał? Nie potrafił? Chyba to i to… Każda chwila spędzona na obserwowaniu obojętności Ann wobec Jego osoby, bolała bardziej niż nóż wbity w serce.
- Wszystko jest w porządku , najlepszym ... Jeszcze jakieś pytania , czy tyle Ci wystarczy Vann ? - odpowiedziała podirytowana szatynka słysząc wypowiedz swojego chłopaka... Chociaż sama nie wiedziała czy może go tak jeszcze nazywać... Wiedziała , że jej wypowiedz nie była zbyt przyjemna , ale żeby to zminimalizować uśmiechnęła się w kierunku Vann.
- Nie drażliwy kochanie ... po prostu sądzę że jak będą chcieli coś powiedzieć to zrobią to bez Naszych pytań... - usprawiedliwił się lekko się uśmiechając . Całą swoją uwagę skierował na brunetkę , nie chcąc aby poczuła się urażona bądź odrzucona.
-Tłumacz się, tłumacz- kiwnęła głową, odwracając wzrok i usadawiając go na osobie Ann. W Jej oczach widziała coś dziwnego. Coś, czego wcześniej nie dostrzegała. Było w nim pewnego rodzaju poirytowanie, ale pod nim dostrzegła coś jeszcze. Zagubienie. Możliwe, że nawet smutek…
-Vann, jesteśmy chyba jedynymi normalnymi osobami w tym towarzystwie- uśmiechnął się łobuzersko do Polki, tylko po co? Odpowiedź była jedna. Chciał coś udowodnić. Pokazać Ann, że bez Niej potrafi sobie radzić. Że atmosfera, która między nimi panowała, nie dobijała Go… Jednakże, prawda była inna…
- Widocznie masz inne pojęcie o normalności ,ale to nie moja sprawa...... - oznajmiła ironicznie patrząc wprost w czekoladowe tęczówki skoczka ... tym razem nieprzerywanie , pewnie... uśmiechając się szczerze , aby nie dać po sobie poznać jak bardzo jej przykro z powodu tego co się stało .. głównie za jej przyczyną.
- Kochanie nie gniewaj się , no ... - Thomas przyległ do ciała brunetki patrząc na Nią maślanymi niebieskimi oczami.
-Albo Ty jesteś dziwna- powiedział pośpiesznie, patrząc w zielone tęczówki Ann.- Tylko Ty masz takie pojęcie o normalności, bo inni, jak na przykład ja i Vann, znamy inną definicję niż Ty- puścił oko do zaskoczonej brunetki, która prosto siedziała na kanapie, wpatrując się tępo w to, co wyrabiało się na Jej oczach.
-Thomas, czy Oni się właśnie kłócą?- szepnęła na ucho blondynowi.
- A no popatrz ... to chyba jedynie Tobie przeszkadza ta moja definicja... - odparła rozpromieniona... - Inni nie narzekaj. - dodała pewnie mając na myśli głownie Wanka , chociaż ze względu na obecność Vanessy nie odważyła się wypowiedzieć tego głośno.
- Wygłupiają się chyba , nie? - odrzekł równie cicho przyglądając się.
-Naiwna jesteś Ann, naiwna…- kiwał głową, chcąc jakoś załagodzić ból, który przeszywał Jego serce.- Panowi W...- dokładnie podkreślił literę, sugerując Polce, że ma na myśli Wanka. Dlaczego nie powiedział tego wprost? Nie potrafił? Nie chciał ranić Vann albo Thomasa?- Powinnaś domyślić się, dlaczego tak nie przeszkadza mu ta Twoja definicja normalności.
-Jeśli to tak dla zgrywy, to Ann i Greg są świetnymi aktorami- po raz kolejny wyszeptała, zaszokowana oraz zmartwiona wpatrując się w dwójkę przyjaciół.
- A to już nie Twoja sprawa Schlierenzauer. - odpowiedziała udając niewzruszoną . Jej umysł dokładnie analizował każde słowo Austriaka , za każdym razem sprawiając jej przykrość , że osoba którą darzy tak wielkim uczuciem świadomie ją obraża.
- Może się wtrącimy ? Jak sądzisz? - nadal szeptał , jakby to co oboje mówili było jakąś zbrodnią , którą należy ukryć przed innymi.
-Masz rację, nie moja- prychnął.- Ale powinnaś nauczyć się przyjmować kilka gorzkich słów, bo tego nie potrafisz, Ann- ciągnął, dalej mając w głowie osobę Ann oraz Andreasa. Jak czarno-biały film zaczęły przewijać mu się przed oczyma sceny z wieczoru, który spędzili w klubie. Kiedy to Ann tańczyła z Niemcem… Wtedy nastąpiło w Nim przełamanie. Od tego właśnie momentu nie miał pojęcia w jakiej szufladce ulokować odpowiednie uczucia.
-Poczekaj, nie przeszkadzajmy im- ciągnęła, nie odrywając wzroku od przyjaciółki oraz Austriaka.- Robi się ciekawie…- powiedziała, jakby sama do siebie, zastanawiając się kim może być, wspomniany przez Gregora, ‘Pan W.’.
- Więc skoro już wiemy , że nie Twoja ..to inne aspekty dotyczące mojej osoby jakże życia są zależne ode mnie , więc swoje skromne zdanie zachowaj proszę dla siebie , gdyż marnujesz mój czas.... - odpowiedziała równie obojętnym tonem jak przed momentem konsumując swój sok .
- Jesteś pewna? To nie wygląda za dobrze? - podświadomość skoczka wyraźnie podpowiadała , że to co dzieje się przed jego oczyma nie doprowadzi do niczego dobrego , ale skoro Vann myślała inaczej ... tylko dlaczego chciała się temu przyglądać?
-Mój czas, innych czas- przyglądał się szklance, którą obecnie trzymał w swych dłoniach.- Uważaj, żebyś nie została kiedyś sama. A wtedy? Wtedy będziesz wspominać moje słowa- rzekł pewnie. Jakim cudem udawało mu się aż tak dobrze grać przed Ann obojętnego, skoro w Jego duszy panowała czarna rozpacz?
-Kończymy- zerwała się szybko, słysząc słowa Gregora.- Nie mówcie mi, że będziecie się sprzeczać o coś tak nieistotnego- zwróciła się do przyjaciół.
- Zostanę , czy nie ... To też nie Twoja sprawa ... - zakończyła uśmiechając się . Po chwili wstała od stołu kierując się na taras , gdzie przygotowany był stół ogrodowy zastawiony wszelkimi przekąskami. Ann oparła się o balustradę wpatrując się w przepiękne szczyty gór... w ten sposób mogła się uspokoić , oddalić na moment wspomnienia i smutek , który przeszedł jej ciało.
- Może się napijemy ? Tak dla rozluźnienia sytuacji? - Thomas uśmiechnął się podając Gregorowi i Vann butelki z chłodnym trunkiem .
-Nie chcę- odpowiedział ozięble, kierując się na taras, gdzie obecnie znajdowała się Ann. Nie wiedział co chce powiedzieć, nie miał pojęcia czy w ogóle chce otworzyć usta. Czuł… Po prostu odczuwał pilną potrzebę podążenia za Ann.
~♥~
Szatynka niewzruszona obecnością szatyna siedziała nadal wpatrując się w ekran swojego telefonu błądząc po nim palcami ... nie chciała okazywać swojej słabości na skutek jego obecności... po tym co zrobił , jej plany z którymi przyszła do przyjaciół uległy zmianie.
-Ann…- zaczął, obracając w swoją stronę dziewczynę, nie zwracając uwagi czy Ona tego chce czy nie.- Wybacz za to co zaraz zrobię, ale muszę coś sprawdzić- wykrztusił, po czym wpił się z namiętnością w usta Polki. Jaki miał w tym cel? Chciał poczuć czy dziewczyna obdarza go jeszcze jakimkolwiek uczuciem… Czymkolwiek…
Gdy jego wargi dotknęły jej ust dusza jakby rozpromieniała na chwilę ... Wszystko inne odeszło w zapomnienie dosłownie na moment ... Każdy pocałunek , którym obdarzał ją Gregor był wyjątkowy , delikatny ale jakże namiętny ...a ten .. bliżej nieokreślony , jakby wykonany tylko w celu jakiegoś upewnienia się , zaznaczenia terenu ... pozbawiony uczuć z jego strony , a to zdecydowanie jej nie odpowiadało. - Ty jesteś nienormalny! - wrzasnęła odsuwając się.
-Wcześniej przeprosiłem- usprawiedliwił się natychmiastowo i nawet nie zauważył, kiedy na Jego twarz wkradł się szczery, beztroski uśmiech, wywołany tym, że w końcu poczuł bliskość Ann.- Musiałem coś sprawdzić…
-Bez Ciebie nie chcę- przyciągnął dziewczynę jeszcze raz do siebie. Uśmiechał się lekko, zatapiając swe spojrzenie w bezdennych, zielonych oczach Polki. W samo centrum Jego wszechświata.
- Beze mnie? - zapytała zdziwiona... Zachowanie szatyna diametralnie obróciło się o 180 stopni ... tak jakby to co przed momentem mówił , nie miało miejsca ... nie było wypowiedziane przez niego ... Umysł Ann coraz częściej analizował postronne sytuacje , aby dokładniej przyswoić sylwetkę Austriaka , ale to było coraz trudniejsze... Gregor był... człowiekiem jakby o dwóch twarzach .... jak kameleon , który przystosowuje się zależnie do sytuacji ... Dla niej stało się to trudne do zrozumienia... nie mogła przewidzieć jego zachowania , a to nie do końca jej się podobało... - Daj spokój i nie psuj do końca tego wieczoru ... - dodała odsuwając się.
-No chyba nie beze mnie- bąknął poirytowany.- Sam ze sobą nie mogę się całować. Powiedz…- ujął Jej dłoń, wkładając w to maksimum uczuć- Dlaczego tak między Nami jest?
- Po co pytasz , sam odpowiedziałeś sobie na to pytanie ... - uśmiechnęła się ironicznie zabierając swoją dłoń ... nie wiedziała jak długo będzie w stanie znieść tą kolejną grę z jego strony ... chwilowy spokój , a po Nim kolejne sceny zazdrości bez powodu ... tylko po co ?
- Jestem dziwna , więc pewnie dlatego . - dopowiedziała oschle bawiąc się szklankę , którą uchwyciła w swe dłonie.
- Kocha się pomimo, nie za coś- przypomniał, przyciągając do siebie Polkę. Tak, aby pokazać Jej gdzie znajduje się Jej prawdziwe miejsce. Czy to oznacza, że bałagan w Jego głowie zniknął? Nie. Z minuty na minutę, sekundy na sekundę, stawał się coraz większy.- A ja kocham Cię pomimo tego dziwactwa, które jest cudowne. Jedyne . Niepowtarzalne. Moje- wymieniał powoli, wtapiając swą dłoń we włosy dziewczyny.
- Ty razem na jak długo? Dzień ? Dwa , a może trzy? - Ann zirytowała się spuszczając wzrok na podłoże...odsunęła się nie chcąc dłużej czuć dotyku Austriaka , chociaż jeszcze niedawno tak bardzo tego pragnęła ... po to tutaj przyszła .. tylko ze względu na Niego zakończyła relację z Andreasem .. wszystko dla Gregora ... tylko po co ? - Po co znów odstawiasz tą szopkę ... no po co? Za kilka dni znów będziesz kazał mi zejść Ci z oczu ... - zakończyła znacznie powiększając odległość między Nimi.
-Bo ja też jestem człowiekiem i mam uczucia- powiedział poważnie.- Nie chcę Cię o nic obwiniać ani pozostawić po swoich słowach wyrzutów sumienia, ale to boli. Boli jak czasem się do mnie zwracasz. Jak oziębła się czasem stajesz, może nawet nie mając świadomości- wyznał to, co tyle razy analizował w swojej głowie.- Że ja Cię kocham do przesady, to wiem, ale nigdy nie usłyszałem od Ciebie takiego prostego, skromnego „kocham Cię”.
Kocham Cię. Te proste dziewięć liter , które właśnie teraz powinna wypowiedzieć z pełną świadomością i pewnością w głosie , ale nie zrobi tego ... Powód? Kocha ... ale nie do końca jest o tym przekonana ... nie chce żałować słów , które i tak niewiele mogą zmienić ... przecież Greg ją zna... nie powinien pytać ... wątpić.... to było dla niej niezrozumiałe...Powinniśmy mówić o uczuciach , nazywać je ...ale to czasami jest bardzo trudne. - Takie jest życie. - powiedziała spokojnie omijając temat ... Przynajmniej próbując ...
-Krótka piłka, Ann- zażądał stanowczo, chwytając dziewczyną za nadgarstek.- Czujesz coś do mnie? Chcesz ze mną być?- patrzył dziewczynie prosto w twarz, oczami w którym był strach oraz ogromna determinacja i pewnego rodzaju… Obsesja?
- Widziałam się wczoraj z Wankiem.. - powiedziała sama nie wiedząc dlaczego... to miała być jej tajemnica ... jej i Andreasa...a teraz sama przyznała się do kłamstwa .. do oszustwa do którego posunęła się raniąc siebie i Gregora.
-I co w związku z tym?- starał wysilić się na normalny ton głosu, lecz czy mu się to udało, sam do końca nie wiedział. Czuł jakby wewnątrz Niego coś się złamało. Znowu poczuł ukłucie w sercu oraz kopnięcie w brzuch. Dręczyły Go obawy, że to historia jakich wiele…
- Nic ... chciałam zwyczajnie żebyś o tym wiedział ode mnie , a nie przypadkiem od innych osób... - oznajmiła obojętnie ... chociaż w głębi duszy czuła się źle ... Było jej przykro jak nigdy dotąd ... tak jakby zamykała kolejny etap swojego życia.
-Narzuca Ci się?- zapytał, spuszczając swój wzrok na ziemię. Nie chciał, aby widziała uczucia zawarte w Jego oczach. Zażenowanie, rozczarowanie, smutek, ból… Bo to właśnie czuł i sam nie potrafił tego przed sobą ukrywać. Każde słowo, które padało z Jego ust, zaczęło być udręką. Bolało, kłuło, paliło…
- Nie ... Już nie ... - odpowiedziała nie zastanawiając się nawet nad tym co mówi... - Co u Sandry? - zapytała chcąc oddalić temat Wanka na dalszy plan ... Blondynka , którą miała okazję już zobaczyć .. przypadkiem w towarzystwie Gregora spowodowała , że tamtego dnia ... po rozmowie z Andreasem gdy kroki Ann skierowane były właśnie w kierunku mieszkania skoczka z nadzieją na wyjaśnienie , przebaczenie diametralnie zmieniły swój bieg ... widok Austriaczki i szatyna zasiadających w jednej z kawiarni spowodował narastające wątpliwości , czy uczucia które ich łączyły całkowicie wygasły ... tego chyba nigdy nie można być pewnym .. po tak długim czasie trwając w związku , nie da się zapomnieć o tym co kiedyś połączyło dwoje bliskich osób ...
-Dlaczego o Nią pytasz?- zapytał, lekko zmieszany. Nie rozumiał do czego zmierza ta rozmowa. Czemu Ann akurat pyta o Nią… Przerażony, nie potrafił spojrzeć Ann prosto w oczy. Na wiele rzeczy nie pozwala serce, mimo że do końca często nie jesteśmy tego świadomi.
- Widziałam Was ostatnio - powiedziała z wymuszonym uśmiechem ... - Pasujecie do siebie... - dodała chociaż wcale tak nie sądziła, nie teraz ... ale tamtego dnia wszystko widziała inaczej .. w ciemniejszych barwach ... wtedy , nie teraz ... lecz podświadomość nie pozwalała jej o tym zapomnieć.
-Poczekaj…- przymknął na chwilę powieki, zasiadając jednocześnie dłonie w pięści. Musiał znaleźć jakiś sposób na uspokojenie szalejących w Nim uczuć, emocji… Chwili, która trwała i której nie dało się zatrzymać. Mimo że tak bardzo tego pragnął.- Do czego zmierzasz?
- Do niczego ... mówię po prostu , że widać w oczach tej dziewczyny jak bardzo jesteś dla Niej ważny , a to chyba najważniejsze w związku... - odpowiedziała lekko się uśmiechając.
- A co widziałaś w moich oczach?- zapytał z nutką pretensji w głosie.- Co ja czuję już się nie liczy? To, że kocham Ciebie a nie Ją, jest złe?
Już sama nie wiedziała co będzie dobre a co złe w tej sytuacji ... co powinna zrobić aby nie ranić siebie , ani nie sprawić bólu Austriakowi ... Może zbyt szybko zdecydowali się na związek ... zbyt zachłannie podchodząc do tej relacji... potrzebny był czas , aby zrozumieć , może i dojrzeć do swoich uczuć ... dojrzeć do związku , aby wziąć za niego pełną odpowiedzialność... - Chyba powinniśmy dać sobie czas , odpocząć od siebie... - powiedziała najłagodniej jak tylko było to możliwe.
-Czyli co?- przygryzł dosyć mocno swoją dolną wargę.- To koniec?- wykrztusił gorzko, sam nie wiedząc, że te słowa naprawdę wypływają z jego ust. Że naprawdę zaraz jego związek z Ann przejdzie do historii… Że nie zostanie już nic po Nich…
- Tak będzie najlepiej ..- powiedziała cicho.. niepewnie.... Podeszła do stołu ogrodowego uzupełniając swoją szklankę trunkiem , którego nie miała zamiaru dziś spożywać ... lecz natłok wydarzeń , słów ... musiała to jakoś zagłuszyć.
-Ale ja nie dam Ci odejść, Ann- powiedział pewnie, ani razu nie łamiąc swego głosu.- Ja kocham tylko Ciebie. Bez Ciebie, nie ma mnie. Nie chcę od Ciebie odpoczywać, rozumiesz?- ujął Jej twarz w swe dłonie.- To co się pomiędzy Nami dzieje, to tylko chwilowe przeciwności losu, później będzie Nam wspaniale- mówił szybko, niemiarowo nabierając powietrze w swe płuca.
- Gregor nie utrudniaj , proszę .. - spojrzała na Niego nie spodziewając się takiej reakcji z jego strony... Wiedziała , miała pewność że Gregor darzy ją uczuciem , tutaj nie miała wątpliwości , ale to uczucie z jego strony sprawiało więcej problemów niż radości.
-Jak już Ci kiedyś mówiłem, ja lubię sobie komplikować życie- zbliżył się do dziewczyny, bawiąc się kosmykiem Jej włosów.- Jeżeli ludzie się kochają, nie znają przeszkód. Spójrz na Thomasa i Vann… Są szczęśliwi, a tyle zdążyło się wydarzyć. Nam też się uda, wierzę w to. Tylko nie rezygnuj, proszę…- musnął lekko ustami Jej ciepłą dłoń, nieprzerwanie zatracając się w Jej oczach.
- Gregor , ale jeżeli jest tak jak mówisz , to ta rozłąka nic nie zmieni ... po pewnym czasie wrócimy do siebie ... wznowimy tą relację ... - Ann zastygła jednocząc swoje spojrzenie ze spojrzeniem Austriaka.
-Zmieni… Wiele zmieni. A przede wszystkim- zmienimy się my. Proszę, nie skreślaj Nas. Nie chcę się poddawać, bo raz czy dwa się nie udało. Za dużo dla mnie znaczysz… Zdecydowanie za dużo- mówił jak najęty, właściwie nie do końca wiedząc czy dziewczyna rozumie to, co On do Niej mówił.
- Nie wiem czy to ma sens Gregor , tak po prostu ... - powiedziała opierając swoją twarz o ramię szatyna... Jej dusza wypełniła się ciepłem , a na twarzy malował się lekki uśmiech czując bliskość Austriaka.
-Ale ja wiem- powiedział pośpiesznie, delikatnie gładząc swym palcem policzek Polki.- Jeśli byś nawet chciała, uklęknąłbym teraz tutaj przed Tobą i poprosił Cię o rękę. Wszystko, byleby Ci uświadomić, że chcę być z Tobą. Pragnę tego jak niczego innego na świecie.
- To raczej nie będzie konieczne ... - odezwała się natychmiast słysząc słowa Austriaka... - Może wróćmy już do Thomasa i Van ?
-Chwileczkę- chwycił Polkę za rękę, jednocześnie posyłając Jej uśmiech.- Wszystko między Nami po staremu?- zapytał, z czułością składając na czole Ann, subtelny pocałunek.
- Tak ... szepnęła oddalając się lekko w kierunku wejścia do mieszkania ... - Może w końcu zaczniemy tą biesiadę , bo tak szczerze mówiąc to jestem już głodna - zwróciła się do Thomasa i Vann zajmujących miejsca na kanapie.
...
~♥~
-Wiedziałam, że coś między Nimi nie jest tak…- brunetka bezwładnie opadła na kanapę, ukrywając twarz w dłoniach. Chciała… Marzyła o tym, aby chociaż Ann powodziło się dobrze. Bez większych problemów. Z Gregorem u boku… Ale coś zaczynało się psuć… O ile już się nie zepsuło.
- Kochanie nie martw się... - Thomas podszedł bliżej siadając obok brunetki. - Nasze zmartwienia nie pomogą im ... a to zapewne zwykła sprzeczka , pewnie znów poszło o jakąś błahą rzecz... - zapewniał ukochaną sam nie mając tak naprawdę pomysłu na powód kłótni przyjaciół ...ale to nie było tak ważne , jak uczucia Vann... Ona nie mogła się smucić z tego powodu ... to było dla niego nie do zaakceptowania.
-Miałam taką ogromną nadzieję, że Ann w końcu się ułoży… Gregorowi przy okazji też- odezwała się, podnosząc wzrok.- Uważasz, że Ich związek przetrwa to wszystko?
- To będzie zależało od Nich kochanie ... - szepnął składając na ustach polki namiętny pocałunek ... Może i nie pełen pożądania , lecz taki którym chciał przekazać , że jest przy niej , że nie ma powodu ,aby się czymkolwiek martwiła.
-A może to źle, że są ze sobą? Może powinni nigdy się nie spotkać i nie tracić czasu na niepotrzebne kłótnie?- głośno myślała, opierając się o ramię blondyna.
Sprawdzaj sobie , bez mojego czynnego udziału ... - odpowiedziała upewniając się w swoich założeniach ...czy też przypuszczeniach.
- Dzięki Nam się spotkali i jakoś podświadomie wiem , że to nie był błąd kochanie... - mówił uśmiechając się .. Jego dłoń błądziła po sylwetce brunetki gładząc ją delikatnie.
-Ja czuję coś innego…- jąkała.- Boję się jak to może się skończyć… Widziałam, że Ann była przy Nim szczęśliwa, ale teraz… Teraz w głowie mam jeden wielki bałagan- mówiła, próbując poskładać jakoś swoje myśli. Próbując nie dopuszczać do siebie czarnych scenariuszy. Próbując być niepoprawną optymistką…
- Będzie dobrze Vann , zaufaj mi ... - szeptał uśmiechając się nadal promiennie.
Podświadomie czuł ... miał pewność , że związek Gregora i Ann przetrwa bardzo wiele prób , pokona wiele przeszkód na swojej drodze mimo tak wiele sprzeczek. Dobrze znał Gregora , mógł nawet z pełną odpowiedzialnością powiedzieć , że bardzo dobrze... Miał on dość twarde zasady jeżeli chodzi o relacje jakie powinny panować w związku , aby zachować jego prawidłową harmonię .. może czasami przesadzał , ale to tylko dlatego , że zbyt wiele mógł stracić ... Miłość dla szatyna jest czymś nieporównywalnie doskonałym ... najważniejszym fundamentem życia. - Może zaczniemy w końcu tego grilla kochanie? - dopytał unosząc się lekko z kanapy.
-Jak sądzisz, można im jakoś pomóc?- zapytała z nadzieją w oczach, przysuwając się do swego partnera. Wtuliła się w tors Thomasa. Nie chciała, aby widział, że w Jej oczach gromadzą się łzy. Wszystko szło niedobrze… Dosłownie wszystko…
- Porozmawiają i wszystko sobie wyjaśnią , zobaczysz... - odpowiedział tuląc ją mocno do siebie... to że jego ukochana ... najważniejsza osoba w jego życiu była przygnębiona raniło Go dosadnie , gdyż nie mógł nic zrobić , aby zniwelować jej obawy .. przecież na tą sytuację nie miał żadnego wpływu , chociaż bardzo by chciał... wszystko byle tylko Vanessa uśmiechała się szczerze.
-Nic nigdy nie będzie dobrze- wyjąkała.- Życie nie na tym się opiera…- mówiła, przypominając sobie wszystkie chwile, które ostatnio przeżywała.- Obawiasz się jeszcze Kristiny?- zapytała niespodziewanie.
- Co masz na myśli ? - Thomas spojrzał na brunetkę lekko przestraszony, chociaż starał się to jak najlepiej zatuszować... Kristina ... na sam dźwięk imienia blondynki jego ciało przechodził mroźny dreszcz , a serce jakby odmawiało posłuszeństwa .
- Ona ma coś w zanadrzu mocnego- powiedziała pewnie, dostrzegając w niebieskich tęczówkach Thomasa pewnego rodzaju niepokój.- Gdyby tak nie było, nie byłaby taka pewna. Naprawdę nie masz pojęcia co to może być? Byliście razem długi czas… Nie wiem, może ma na Ciebie jakiegoś haka?
Wiedział , dokładnie zdawał sobie sprawę z tego o co tak naprawdę chodzi Kristinie , jaką tajemnicę skrywa ... jaką tajemnicę ukrywają razem ... ale nie mógł powiedzieć , chociaż wiedział że z czasem i ona ujrzy światło dzienne... ale strach przed stratą brunetki , przed niezrozumieniem z jej strony paraliżował na tyle , aby milczeć .... - Wydaje Ci się Vann... pewnie znów coś sobie wymyśliła... - oznajmił wysilając się do uśmiechu , aby choć trochę uspokoić polkę.
-Traktuj czasem to co mówię poważnie- bąknęła, oddalając się od blondyna.- Kiedy mówię, jestem tego pewna. Nie rozumiem tylko tego, że niczego się nie domyślasz o co może Jej chodzić… Tak długo byliście razem…
- Kochanie nie siedzę w jej głowie ... nie mam pojęcia czego może chcieć.. - kłamał... perfidnie mijał się z prawdą ...a to tak strasznie Go raniło... Na tyle dotkliwie , że za każdym razem gdy tylko wypowiadał się o blondynce błądził wzrokiem wszędzie byle tylko nie spojrzeć w oczy Vanessie ...za wiele by Go to kosztowało.
-Wiesz, że każdego dnia boję się wyjść z domu, bojąc się kolejnego Jej ataku?- zapytała, jakby sama siebie, patrząc na bliżej nieokreślony przedmiot przed sobą. Mówiła prawdę. Niczego nie starała się ukryć. Chciała, aby Thomas wiedział. Zdawał sobie sprawę, że wolałaby najbardziej raniącą prawdę niż ciągłe kłamstwa i wstrzymywaniem się przed wyjawieniem pewnego sekretu.
- Porozmawiam z Nią ... - odparł przerażony. Częstotliwość z jaką miał okazję spotykać Kristinę dla Niego również nie była do zaakceptowania ... Każde spotkanie z blondynką kosztowało Go wiele emocji i wyrzeczeń ... ale jedynie w ten sposób mógł uzyskać więcej czasu ... tylko po co ? Przecież obojętnie jak wiele by go otrzymał , nie mógł powiedzieć prawdy ... za bardzo się bał .
-Nie musisz- powiedziała łagodnie, nadal będąc na oko nieobecna duszą w salonie razem z Thomasem. Ciągle myślała o przyszłości. Jak to się wszystko ułoży. Czy jeszcze będzie jakakolwiek droga…- Ty nie boisz się w ogóle? Nic a nic?
- Nie chce o tym myśleć Vann... Liczy się to co tu i teraz... Ty się liczysz kochanie... - zakończył jakby szeptem chcąc wypowiedzieć ostatnie słowa z łagodnością na którą postawił nacisk w tej konwersacji ... Łagodność , obojętność...dwa różniące się określenia ... dwa , które idealnie obrazowały sylwetkę Austriaka na tamten moment.
-Czasami ta Twoja łagodność i potulność mnie przeraża- powiedziała, lekko się uśmiechając i ciągle patrząc na Thomasa, przy dokuczającym Jej bólu w sercu. Andreas… To imię teraz ciągle brzmiało w Jej głowie. Tak tęskniła… Pragnęła… Był całkowitym przeciwieństwem Thomasa. I może to aż tak bardzo Ją do Niego ciągnęło?
- Wolałabyś , abym był zaborczy , nieugięty ..a może i nawet niegrzeczny chociaż wiem jak niedorzecznie to zabrzmiało...- zaśmiał się chcąc rozluźnić atmosferę , która wydawała się zagęszczać ...
-Oj, Thomas, uważaj, abyś po 30-stce nie stał się ciepłymi kluchami, jak jakiś ostatni emeryt- uśmiechnęła się, po czym położyła się na kolanach skoczka, spoglądając dyskretnie na taras, gdzie ciągle Ann rozmawiała z Gregorem.- Chyba jeszcze mają sobie coś do wyjaśnienia- dodała, nadal patrząc z ukrycia na taras.
- No wiesz?! - zaśmiał się słysząc słowa swojej brunetki... Był jaki był ...ale nigdy nie chciał się zmienić .. to jak ukształtowało Go życie , rodzice i on sam sprawiło , że ani przez moment nie żałował , że jest tym kim jest ... nic nie chciał w sobie zmienić ... Małe mankamenty wymagały poprawy , ale nie on sam ... Czuł się dobrze z samym sobą , a to było dla niego najważniejsze... - Mogę być nawet jakimiś ciepłymi kluchami , byle u Twojego boku... - delikatnie gładził jej ciemne włosy.
-Zobaczymy co powiesz za jakieś 40 lat, kiedy będę już stara, pomarszczona i takie tam- wystawiła lekko język.
- Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza , nawet z milionem zmarszczek i niedoskonałości.
-Powinnam zażądać tego na piśmie- uśmiechnęła się szyderczo. Czuła się beztrosko. Cudownie… Tak, jak dawno się nie czuła w towarzystwie Thomasa. Jedyne co stało na przeszkodzie do szczęścia, to Ann i Gregor…- Thomas, chciałbyś mieć dzieci?- zapytała, odbiegając myślami daleko w przyszłość. Przyszłość z blondynem. Próbując jakkolwiek ją sobie wyobrazić.
- Słucham ? ... Nie.. nie teraz... - plątał się w tym co wypływało z jego ust... Oniemiał... Dziecko ? Teraz... Skąd w głowie brunetki w ogóle taki pomysł...
Jego myśli wariowały na skutek wspomnienia owego pytania , a ciało przeszedł wyraźny dreszcz.
- Słucham ? ... Nie.. nie teraz... - plątał się w tym co wypływało z jego ust... Oniemiał... Dziecko ? Teraz... Skąd w głowie brunetki w ogóle taki pomysł...
Jego myśli wariowały na skutek wspomnienia owego pytania , a ciało przeszedł wyraźny dreszcz.
-Nie mówię, że teraz- zaczęła, nieco zdziwiona reakcją chłopaka, siadając prosto.- Może za jakiś rok, może mniej… Pomyśl ile taki brzdąc w Naszym domu mógłby wnieść- uśmiechnęła się lekko, nie wiedząc jak teraz zachowa się blondyn. Co zakuło Jej duszę? Niepokój, że Thomas w tak niezrozumiały dla Niej sposób zareagował na plany o dziecku.
Brzdąc biegający po Ich domu ... Ile on by dał , aby te marzenia ziściły się w życiu realnym ... ale nie mógł tak bezkarnie o tym marzyć ... miał zbyt wiele na sumieniu , chociaż nie wiedział czy to dobre określenie ... Miał w swoim życiu coś bardzo cennego , co nie do końca traktował tak jak powinien ... coś najważniejszego dla innych , a mniej ważnego dla Niego ... To Vann wypełniała jego codzienność .. nie było w niej miejsca dla kogoś innego , chociaż powinno.
-I najlepiej, żeby była ich gromadka oraz żeby ich wiek się bardzo nie różnił- rozmarzyła się. Na samą myśl o założeniu prawdziwej rodziny, uśmiechała się. Jednakże, ten uśmiech niedługo pozostawał na Jej twarzy. Wtedy zawsze przypominała sobie o Andreasie… O rozstaniu… O tym co Ją czeka. Czy miała właściwie prawo w ogóle marzyć o dzieciach?
- Z tym może troszkę poczekamy ... trzeba się ustatkować , a dopiero później myśleć o dzieciach , nie sądzisz? - brnął w ten dialog nie wiedząc jaki kierunek mu nadać , tak aby jak najmniej musiał kłamać , zmyślać ... zaprzeczać , dobrze znając prawdę...
-Mamy piękny dom, finansowo też nie stoimy źle. Jesteśmy gotowi według mnie- powiedziała poważnie. Zupełnie tak, jakby pragnęła dziecka za wszelką cenę. Teraz. Już. Zaraz. Po to, aby zostawić coś po sobie. By móc mu jeszcze coś przekazać. Jakikolwiek swój sens życia zostawić na ziemi.- Nie rozumiem, dlaczego tak sceptycznie do tego podchodzisz.
- Nie sceptycznie , tylko racjonalnie... chciałbym , żeby Nasze dziecko przyszło na świat w pełnej rodzinie ... wtedy gdy będziemy już małżeństwem i będziemy mogli zapewnić mu wszystko co najlepsze.... - wywodził się sam nie wiedząc czy jego słowa są na tyle przekonujące , żeby rozwiać podejrzenia Vanessy.
-Ślub…- przewróciła oczami.- Mnie to do szczęście niepotrzebne. Jeśli miałabym być z Tobą szczęśliwa będę tak samo po ślubie, jak i kiedy tego ślubu nie będzie- oznajmiła poważnie, chcąc jakkolwiek przekonać Thomasa do swoich racji.- Później nie wiemy jak będzie…
- Nie chcesz żebym został Twoim mężem ? - zapytał wyczuwając w wypowiedzi Vanessy szansę na zmianę tematu , a co za tym idzie ulgę dla Niego samego ... Miał już powoli dość udawania , że wszystko jest w porządku , gdy tak naprawdę walił mu się cały świat.
-Tego nie powiedziałam. Po prostu, chcę, żebyś wiedział, że dla mnie to bez różnicy czy jesteśmy złączeni węzłem małżeńskim, czy też nie- wyjaśniła, nie chcąc, aby chłopak źle zrozumiał sens Jej wcześniejszych słów.- A ja naprawdę chcę dziecka… Czuję, że to wzmocni naszą relację, wszystko zmieni na lepsze…- na samą myśl o tym rozpromieniała się. Najzwyczajniej w świecie, czuła, że to już czas najwyższy. Że tego Jej potrzeba. Tylko jeden argument przemawiał przeciw, a na imię miał Andreas…
...
~~♥♥~~
Thomas spojrzał na szatynkę z ulgą malującą się na jego bladej twarzy ... Był wdzięczy Ann ... Gregorowi , że przerwali jego męczarnie w postacie niewygodnych pytań na które nie potrafił szczerze odpowiedzieć , nie mógł.
-Pójdę przygotować co potrzeba- Vann wstała nieco przybita z kanapy i udała się w stronę kuchni. W głębi duszy cieszyła się, że między Ann i Gregorem wszystko się wyjaśniło. Że znów będą mogli spróbować żyć z czystą kartą, ale… Dobiła Ją rozmowa z Thomasem. Sposób w jaki On wypowiadał każde słowo. Jego reakcja…
-Dla mnie też znajdzie się tutaj miejsce?- odezwała się blondynka, po chwili dokładnego obserwowania obrazka, który się przed Nią malował. Gregor, nieznajoma Jej dziewczyna, Vanessa i On… Mężczyzna, o którego chodziło Jej najbardziej. Którego pragnęła odzyskać. Zachować już tylko i wyłącznie dla siebie.
- Czego Tutaj chcesz?! - Thomas natychmiast zerwał się z miejsca widząc przed sobą postać blondynki....Obeszło Go dziwne przeczucie jakby Kristina pojawiła się tam w jednym celu .... tak jakby właśnie dziś miała spełnić swoje groźby ... zrujnować mu życie , które tak dosadnie starał się trzymać w rydzach.
Ann spojrzała na Gregora pytającym wzrokiem , kompletnie nie zdawała sobie sprawy kim może być nieznajoma dla Niej osoba. Z grzeczności podeszła do blondynki przedstawiając się - Ann... - oznajmiła wyciągając w jej kierunku swoją dłoń. Czyżby popełniła błąd ... Wnioskując po minach zebranych gości , tak się właśnie poczuła.
-Kristina- odpowiedziała zaskakująco łagodnie i grzecznie, nie zwracając większej uwagi na wrzaski Thomasa. Wiedziała, że zachowuje się tak tylko teraz… Przy Niej. Przy Vann… Później cały zdrowy rozsądek wróci na swoje miejsce w Jego głowie. A przynajmniej tak było w Jej rozumowaniu.
-Czułam, że przyjdzie…- odezwała się oniemiała Vann, sztywno siadając na kanapie, nie mogąc dalej uwierzyć własnym oczom. Tak, jakby nadszedł dzień egzekucji. Dzień, w którym wszystko się skończy. Tylko dlaczego? To było pytanie, nie dające Jej nigdy spokoju.
-Ann, chodź tutaj…- Gregor lekko przysunął do siebie zdezorientowaną Polkę, wtulając Ją czule w swoją klatę. Nie wiedział co wyniknie z zaistniałej sytuacji. Dla wszystkich tutaj, to była zagadka. Nie wszystkie zachowania da się przewidzieć. A najbardziej w tym wszystkim poszkodowany był Thomas… Znał całą historię od początku do końca. Ale czy to nie On sam zgotował sobie taki los?
---------------------------------------------------------------------------------
O czymś i o niczym ... tak bym to nazwała kochane.
Jedno konkretne słowo dla Was!
Dziękujemy!♥
Witam.
OdpowiedzUsuńWiem, że wcześniej nie było mnie wraz z moim komentarzem pod żadnym z postów, mimo że jestem z Ann od czasów Difficult, a z Klaudią- poczynając od „Arytmii Uczuć”, kończąc na „Ujrzeć świat w jednej osobie”. Nie komentowałam, ponieważ wiem, że średnio mi to wychodzi, lecz teraz, kiedy wakacje już dla mnie nadeszły, postanowiłam zmobilizować się i coś po sobie zostawić.
Słowem wstępu, chciałam Wam dziewczyny powiedzieć, że naprawdę nie wiem jak to robicie. Nie chodzi mi tutaj nawet o tekst, który przed momentem przeczytałam (i zaraz do niego wrócę), ale o to jak u Was wszystko świetnie współgra. Powiem szczerze, że kiedy dowiedziałam się o Waszym połączeniu sił i wspólnym prowadzeniu bloga, miałam mieszane uczucie. Zetknięcie się ze sobą dwóch stylów pisania; dwóch odmiennych charakterów; dwóch głów, które mają inne wizje na przyszłość to niełatwe zadanie do pogodzenia. Ale Wam się udało i teraz z czystym sercem mogę powiedzieć, że macie najlepszy blog w duecie, jaki kiedykolwiek czytałam, a uwierzcie, że było ich trochę. Jednakże, nigdzie nie spotkałam się z tak składną całością jak u Was. Z taką doskonałością, pracą nad każdym napisanym tutaj słowem. Zaczynając od każdego znaku interpunkcyjnego, a kończąc na wyglądzie bloga, wszystko jest u Was perfekcyjne. Czapki z głów! Naprawdę, nawet nie macie pojęcia pod jak ogromnym wrażeniem jestem, czytając każdą kolejną „Odsłonę Codzienności”. Nie mogę wyjść z podziwu nawet teraz.
Jeśli chodzi o historię, którą tworzycie wspólnie, przyznam, że po kilka razy czytam niektóre dialogi, które jak wiem piszczcie razem. Wg mnie, to one są główną cechą i zaletą tego opowiadania. Niektórych odpowiedzi, reakcji bohaterów, nie spodziewałabym się nigdy w życiu, ale co ciekawe wiecie dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta- są aż tak bardzo naturalne. Zupełnie jak w prawdziwym życiu, nie jakieś plastikowe, sztuczne, jak to w wielu przypadkach bywa. Po każdym rozdziale tutaj mam, trudny do wyobrażenia sobie, mętlik w głowie. Tak samo jest teraz. Chciałabym napisać tyle rzeczy, lecz nie wiem do końca jak ująć swe odczucia i wrażenia w słowa.
Ann. Mam wrażenie, że ta dziewczyna zmieniła się w ostatnim czasie. Na początku była zupełnie inną osobą. Teraz w moich oczach stała się… hm… Kimś w rodzaju egoistki, ale nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Możliwe, że chce wewnątrz siebie pomagać tym, których kocha, jednak nie zawsze wychodzi. I to zrozumiałe… Z tego również słynie życie. Chce się dobrze, wychodzi źle. Każdy to zna, mogę dać sobie rękę uciąć, lecz jeśli chodzi o Ann, w moim rozumowaniu odwróciła się od Vanessy. Sądzę, że to może przez skromną osobę (do której również zaraz wrócę), taką jak Andreas Wank. Może w rozumowaniu Ann, Vanessa jest rywalką o względy przystojnego Niemca? Chciałam poruszyć również temat Ann i Gregora. Widać, że Austriak kocha tę dziewczynę. Toteż, denerwują mnie niektóre reakcje, słowa Ann. Wieje od niej chłód w stosunku do swego partnera. Odpowiada oschle, obojętnie… Zastanawiam się co ona tak naprawdę czuje. Mam wątpliwości co do tego, że naprawdę kocha Gregora. Przynajmniej jej zachowanie na to wskazuje. Zobaczymy co będzie jeszcze w przyszłości. Nie wolno nikogo oceniać zbyt wcześnie czy też wysuwać jakiś oskarżeń, kiedy nie ma się czegoś czarno na białym.
UsuńCo mogę powiedzieć o Gregorze? Zakochany, załamany oraz zagubiony we własnych uczuciach chłopak. Tak uważam. I to za sprawą Ann oraz jej obojętności. Sam nie wie co czuć albo co powinien czuć. Widzi jak powoli zaczyna tracić nad życiem kontrolę i kompletnie nie wie co robić. Chce walczyć, ale chyba postawa Ann, odbiera mu często sił. Chciałby postawić sprawę jasno i stanowczo, ale boi się straty. Chyba zdaje sobie sprawę, że Ann nie będzie walczyć o niego, jak on robi to w stosunku do niej. Szkoda mi go chyba najbardziej… Zamknięty w pułapce. Jeden zły ruch i może wszystko stracić. Zupełnie tak, jak było w przypadku Vanessy. Polki, po której stronie zawsze stałam. Nawet kiedy zdradzała Thomasa, kłamała, oszukiwała, zawsze starałam się ją zrozumieć. Nie zawsze się udawało, często irytowało oraz denerwowało mnie jej zachowanie, ale do końca wiedziałam, iż ona nie jest złym charakterem. Posiada za słaby charakter. To wg mnie przyczyna tego, co działo się złego wokół niej w ostatnim czasie. Wracając do poprzedniego rozdziału, nie sądzę, aby była chora. Może się mylę? Nie wiem, ale tak a nie inaczej, podpowiada mi moja, często zawodna, intuicja. Czuję, że to będzie COŚ. Kibicuję, żeby tej dziewczynie ułożyło się jak najlepiej w życiu. Boję się jednak, że wszystko runie, wraz z pojawieniem się Kristiny.
Chciałam jeszcze wspomnieć w moim wywodzie o Andreasie. Postać nieco kontrowersyjna, ale dodająca kolorytu temu opowiadaniu. Z jednej strony czarny charakter, a z drugiej- człowiek, który sam nie wie co czuje. Czy bardziej kocha Vann, Tinę, czy też Ann. Każda z wymienionych pań na pewno mu się ogromnie podoba, lecz chcę wierzyć, że nie traktuje ich jak rzeczy bądź cele do zdobycia, żeby coś komuś udowodnić. Chcę wierzyć, lecz nie wiem czy czasami się nie zawiodę na nim. Ale czy „posiadanie” trzech kobiet na raz, utwierdza mnie w swojej wierze? Nie potrafię rozszyfrować tego bohatera, wybaczcie. Poczekam chwilę i mam nadzieję moje zdanie przybierze jednolity kształt.
I na koniec- niebieskooki blondyn, czyli nie kto inny jak Thomas. Zaskakuje mnie nie tylko swoją miłością do Vanessy; tym, że potrafił wybaczyć zdradę; odnosi się do niej tak samo jak wcześniej, ale czemu on tam zareagował na wspomnienie o dziecku? Wydawało mi się, że chciałby mieć z Vann dziecko. Zdenerwowało mnie jeszcze jedno. To, że za wszelką cenę chciał odwrócić kota ogonem, zarzucając Vanessie, że nie chce być jego żoną. Coś mi tutaj nie pasuje. Może Kristina jest w ciąży?
UsuńNapisałam co siedziało mi w głowie, więc powoli będę kończyć moje „mądrości”. W czwartek oczywiście powrócę i po raz enty, będę zachwycać się tym co razem tworzycie. Widać, że pomysłów Wam nie brakuje. Szczerze odpowiedzcie: skąd bierzecie inspiracje na pisanie czegoś takiego? Tak cudownego, wyjątkowego. Dzieła, do którego chce się ciągle wracać. Czytać, mimo że zna się poszczególne fragmenty na pamięć. Ann, jesteś tak młodą dziewczyną, a potrafisz tak cudownie opisać uczucia bohaterów. Dobrać słowa tak, aby jak najlepiej odzwierciedlały daną sytuację. Posiadasz niewiarygodną umiejętność. Każde Twoje refleksje, przemyślenia na temat otaczającego nas świata, są warte podziwu i respektu dla Ciebie jako pisarki. Porównania, odczucia bohaterów „Twoich historii” są niezwykle trafne i ciekawe dla odbiorcy. Nawet nie masz pojęcia ile razy siedziałam z rozdziawioną buzią, czytając po raz tysięczny niektóre fragmenty z Diamentu, Difficult czy Codzienności. Ogromne brawa!
Klaudia, a o Tobie co mam powiedzieć? Chodząca zagadka. Nie mam pojęcia jak potrafisz aż tak bardzo zaskakiwać czytelnika. Twoje pomysły są tak zaskakujące, że nie potrafię czasem znaleźć odpowiedniego słowa na to, aby określić co czuję. Na dodatek Twoje refleksje na temat życia… Tak dojrzałe, prawdziwe. Powiem, że w życiu nie spodziewałabym się czegoś takiego, po tak młodej osóbce. Dodam coś jeszcze. Śledząc każde Twoje opowiadanie, gołym okiem można dostrzec jak bardzo ewoluowałaś jako pisarka. Z każdym opowiadaniem, ba, każdym rozdziałem, rozwijasz się wraz ze swoim talentem. Rozpieszczasz oczy każdego tym, co tworzysz dla nas.
„O czymś i o niczym...”- tak określiłyście ten rozdział. Być może, ale osobiście uważam, że ten rozdział jest jedyny w swoim rodzaju. W każdym opowiadaniu nadchodzi taki moment, że trzeba jakoś „załatać dziurę” pomiędzy jednym a drugim, jednak Wam wszystko się udaje, również to. Wiele dialogów, co jakże bardzo mi się podoba. Niepowtarzalne, uczuciowe rozmowy bohaterów. Na dodatek zakończyłyście akurat w takim momencie, że obmyślanie ewentualnych scenariuszy na przyszłość, spędzi mi sen z powiek.
Piszcie dalej, jesteście w tym najlepsze. Znalazłyście swój żywioł, zapewniam Was.
Z ogromną niecierpliwością czekam na piętnastą odsłonę codzienności.
Wybaczcie, że dzieliłam te swoje komentarze na tyle części, lecz wszystko co chciałam napisać, nie zmieściło się w jednym komentarzu…
Pozdrawiam. :)
P.S.: Pytanie do Ann- Broń Boże, nie chcę Cię poganiać ani wywierać żadnej presji czy coś, ale chciałam zapytać, kiedy ukaże się nowość na „Diament Love Austria”?
Wiślaczka. ;))
To, że Gregor wkurza mnie totalnie to tylko szczegół ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co tak Kristina kombinuje..
Weny, pozdrawiam ;*
I zapraszam na 16 - http://born--to--fly.blogspot.com/2014/05/rozdzia-16.html
Kocham początek każdego Twojego rozdziału, taki życiowy, prawdziwy <3 Ogólnie jestem pod wrażeniem całości, bo niemało się napracowałaś, wyszło na prawdę świetnie ;D Aż wstyd pisać mi takie małe "coś" niedługo po wyczerpującym komentarzu od anonimowego autora, ale cóż... chyba po prostuj brak mi słów ;*
OdpowiedzUsuńi-jego-zielone-oczy,blogspot,com
Cała moja niedziela dziś należała do was . Siedziałam przed komputerem i co chwile odświeżałam stronę czekając na nowy rozdział . Dokładnie wczoraj odkryłam wasze opowiadanie i od razu przeczytałam wszystko . Nie było nawet tak o to trudno . Miałam nie komentować , ale skoro dodaje wam to motywacji , to czemu nie ? Niebezpiecznie pokochałam tę stronkę , więc uważajcie . Moją ulubioną bohaterką jest tutaj Ann . Popełniła trochę błędów , ale przynajmniej nie zdradzała na prawo i lewo swojego ukochanego . Przeraża mnie to co teraz czuję i co zrobił ze mną wasz rozdział . Wybaczcie taki bezsensowny komentarz . Następnym razem postaram się napisać coś co będzie miało ład i skład .
OdpowiedzUsuńJolka .
DO CHOLERY jasnej ! Czego ta Kristina tutaj szuka ?! Wszędzie jej pełno i za każdym razem wprowadza zamęt , jeżeli ośmieli się zniszczyć życie Vann i Thomasa to własnymi rękoma ją uduszę .. Pusta blondynka!
OdpowiedzUsuńAle mam nerwicę przez jej obecność!
...
Gregor również dołożył swoje pięć groszy do tego mojego stanu , którego nie mogę opanować ... Ann ma rację ...oni powinni od siebie odpocząć , bo to idzie w złą stronę ... on wymaga , żąda a nie rozumie ,,że szatyna zwyczajnie potrzebuje czasu , dla niej to chyba za szybko.
Podejrzenia Vann okazały się słuszne , przewidziała że może stać się coś złego i stało się ... przyszła nawiedzona Kristina , nie mogę tego przeżyć.
...
Odsłona niesamowita , a nazwanie jej ' o czymś , o niczym '... jest nieuzasadnione i niestosowne!
Jak zawsze czytam dialogi po dwa, trzy razy bo są niesamowicie prawdziwe , nie wiadomo czego się spodziewać... uzależniam się od Nich , od codzienności od Waszej niesamowitej twórczości !
Czekam w zniecierpliwieniu !:)
Wasza Tośka!
CU-DO-WNY *-* Jak zwał tak zwał, ja zawsze powtarzam, że są dwa rodzaje kobiet. Te do wielbienia i te-do bzykania. Niestety płeć przeciwna często myli pierwsze z drugim :D
OdpowiedzUsuńFakt, kiedy już widzę, że do akcji wkracza Kristina, to mam dość xd Za dużo... jej.
Co do Vann, oczywiście muszę się wypowiedzieć xd, to chciałabym dziesięć razy więcej wątków z jej osobą!
Doprawdy nie wiem, co ten Andreas sobie wyobraża? O.o
Cieszę się, że Wasze opowiadanie należy do jednych z tych nie sztucznych i nazbyt idealnych :)
Pozdrawiam i do następnego :*
Zapraszam na 3 rozdział ♥
Może się wybiję z tłumu i narażę Wam dziewczyny ale mnie to nie wkurza Schlieri tylko Ann... Vann już trochę mniej ale nadal. hehe Nie no chodzi o to, że obie są tak niezdecydowane, w jednej chwili jest super i jest wielka miłość a później wystarczy jeden telefon od Wanka i od razu głupieją. Zmieńcie numery i po kłopocie :D
OdpowiedzUsuńOjjjj Dzieci!! Małe Thomasiątka!! ^^ Ja tu coś czuję, że Thomas ich nie chce bo tajemnicą Kristiny może być właśnie takie Thomasiątko w postaci Lilly! :D
Ale nie chcę nic mówić, bo potem ktoś powie, że wiedźma zaspoilerowała :P
Co do Schlierego... jak już mówiłam Ann mnie bardziej irytuje ale ta Jego idealna wizja związku i miłości i chorobliwa zazdrość i w ogóle... No to też trochę drażni. To, że chciałby Jej nieba uchylić to super tylko błagam niechże On zrobi coś co na faceta przystało. Niech weźmie z Thomasem i pójdą obić Wanka żeby się odczepił raz na zawsze od dziewczyn i tyle. :P
I jeszcze jedno...
"Po to, aby zostawić coś po sobie. By móc mu jeszcze coś przekazać. Jakikolwiek swój sens życia zostawić na ziemi." - no tylko mi nie mówcie, że Ona umiera... o.O.
Rozdział świetny i już się kolejnego doczekać nie mogę ;)
Buziole :*
Oj ta Kryśka -,-
OdpowiedzUsuńŚwietna odsłona :)
Sorry za ten komentarz, ale wena mnie opuściła totalnie...ech, mogłam komentować od razu wczoraj jak przeczytałam :P
Zapraszam do siebie i pozdrawiam! :*
Czekam na kolejny :)
Cudowny rozdział! *,*
OdpowiedzUsuńO nie znowu Kristina.Coś mi się wydaje,że ona może być w ciąży.
Zdziwiła mnie reakcja Thomasa na wspomnienie o dziecku.Czyżby nie chciał je mieć z Vann?
Od początku kibicuję i będę kibicować Gregorowi i Ann.Bardzo bym chciała,żeby im się wszystko ułożyło.
Pozdrawiam ;*
Jak "jest o czymś i o niczym"? Dla mnie to jeden z najlepszych rozdziałów :*
OdpowiedzUsuńOj, coś czuję, że Kristina sporo namiesza. Mam tylko nadzieję, że nie szykuje jakiejś "niespodzianki" np. w postaci wiadomości o ciąży o.o
Czekam na next i zapraszam do mnie :*
Uhuhu ! <3 Cały czas się coś dzieje i to jest fajne . ! Kocham <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was kochane ;*
Już czternasta odsłona?! Gdzie ja byłam tyle czasu, ile ja straciłam! :c
OdpowiedzUsuńZaraz lecę wszystko nadrabiać :)
W tym opowiadaniu zawsze coś się dzieje, zawsze jest z lekka tajemniczo - i to jest cudowne, to co ja lubię :)
Czekam baaardzo niecierpliwie na następny ^^
Zapraszam do mnie: dwunastu-muszkieterow.blogspot.com