środa, 20 sierpnia 2014

Dwudziesta szósta odsłona codzienności...


Nie masz wpływu na to, jak umrzesz. Ani kiedy. Możesz tylko zdecydować, jak żyć. Teraz.

 


~~♥♥~~
Pierwszym marzeniem każdej kobiety jest wymarzony ślub z księciem, lecz czy będzie on Jej wymarzonym, skoro w skrawkach Jej pamięci żyją wspomnienia, które pokryte są już patyną czasu? Nie potrafiła jeszcze omijać miejsc ze składnych obietnic i uniesień serca. Widziała swoje odbicie w lustrze, gładząc delikatnie białą, przed kolano i szeroką suknię z koronkami u jej dołu. Pomarszczony materiał dodawał Jej uroku, a przylegający do ciała gorset doskonale podkreślał Jej, co dnia, okrąglejszy brzuch, którego w żaden sposób już nie dało się ukryć. Jednakże, cóż jest w tym dziwnego? W końcu już niedługo czekało Ją rozwiązanie… Ciemne włosy majestatycznie opadały na ramiona, doskonale okalając Jej smukłą twarz, jednocześnie świetnie kontrastując z jasną karnacją Polki oraz biel, w którą była ubrana. Wyglądała idealnie od góry do dołu, a i widoczne było to, że sama Vann identyfikowała się ze strojem, który aktualnie na Niej spoczywał, gdyż doskonale zgadzał się z Jej charakterem i gustem. Ale to co się działo w Jej głowie… Fakt, że robiła wszystko wbrew sobie… To niszczy człowieka od środka. Dotkliwie rani, zadając głębokie rany trudne do wygojenia czy zabliźnienia. Tłum gości, który uczestniczyć miał w przyjęciu-na które z kolei nalegał Manuel- oraz ci sami ludzie patrzeć mieli, jak składa przysięgę małżeńską brunetowi, który w ostatnim czasie stał się bardzo bliski Jej sercu. Jednak to uczucie, które powoli rodziło się pomiędzy ich dwójką, nie było jeszcze do końca silne, bezwarunkowe bądź bezgraniczne. Przynajmniej nie ze strony Vanessy. Ona nadal kochała Thomasa i tylko Thomasa. Tego samego blondyna, który śnił Jej się co noc. Tego, którego widziała na każdym kroku. Za każdym rogiem. Z jednej strony pragnęła Jego obecności, lecz z drugiej- nie chciała, aby uczestniczył w Jej życiu. Każdą Jego pomoc uważała za niepotrzebne tracenie równowagi zarówno Jej, jak i Jego. Wiedziała, że za dużo kosztują ich wzajemne kontakty ze sobą. Doskonale zdawała sobie sprawę, że za dużo się zdarzyło. Że los wystarczająco powiedział, aby sądzić można, że nie są sobie przeznaczeni i nigdy nie będą ani nie byli. Przez to tak wiele łez i cierpienia. Przez miłość. Przez więź i uczucie, które ich łączyło, a które nie było zapisane w gwiazdach czy historii. Historii ich życia… Jeden moment. Jedna sekunda. Jedna chwila. Jedno spojrzenie pełne bólu, jak i chcące stwarzać pozory, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gdy wyłoniła się zza cienkiej białej tkaniny, a w tle słychać było marsz Mendelsona, wszystkie spojrzenia na sali, skierowane były w kierunku ciemnowłosej Polki. Jednak, Ona nie widziała nikogo. Nie zwracała nawet większej uwagi na Manuela, który stał niedaleko urzędnika, wysyłając Polce promienny uśmiech. Widziała tylko Jego… Człowieka, którego miała nadzieję, że nie będzie obecny. Że jednak nie zrobi tego ani Jej, ani sobie. A jednak. Był On. Był Thomas wraz z Kristiną oraz małą Lilly, którą trzymał na rękach i która zdezorientowanie rozglądała się wokół siebie, machając swoimi drobnymi rączkami. Ich spojrzenia na dłuższą chwilę stały się jednością. Przeszywały siebie na wskroś. Rozmawiały krzykiem, próbując wybrnąć z tego, co się przed Nimi dokonywało. Krzyczały. Błagały. Żądały. Jednak, ich twarze nadal pozostały kamienne. Bez cienia emocji czy uczuć. Nie było niczego, oprócz powagi, a w przypadku Vann, również pewnego rodzaju odwagi. Ale dusza kolejny raz rozpadła się na kawałki. I Jej, i Jego. Jej widok w białej sukience, wiedząc, że zaraz ma ślubować wieczność innemu, sprawiało, że łzy w Jego oczach zbierały się wbrew Jego woli. Ręce trzęsły się. Oddech stawał się płytki. Nogi stawały jak z waty. Vann miała Jemu ślubować na ślubnym kobiercu. Jemu. Tylko Jemu. Thomasowi Morgensternowi. Nie innemu… Co czuła Vann? Pogodziła się ze ślubem… Trudnej przyjdzie to jednak z tym, że była pewna, iż Thomas i Kristina do siebie wrócili. Przynajmniej w Jej oczach. Wyglądali na szczęśliwych. Ludzi, którzy w końcu odnaleźli coś, co jest najważniejsze w życiu. Miłość. Powinna być szczęśliwa z poczuciem, że Thomas wreszcie może być szczęśliwy, lecz w Jej głowie rozbrzmiewało się tylko jedno, głośne pytanie. Dlaczego Ona nie mogła dać mu tego szczęścia? Czy sam Thomas wiedział, że sprawił ból Vanessie swoją uknutą intrygą? Wymyślił to sobie, mimo że miał poczucie, iż może popsuć najważniejszy dzień w życiu Vanessy. Nie mógł już nic więcej zrobić. Wiedział, że Vann Go kocha. Wiedział, że mogą być razem, lecz nie w świecie, w którym obecnie przebywała brunetka. Nachodził Ją tak wiele razy… Tak wiele słów, możliwe, że nawet niepotrzebnych, padło z Jego ust… A teraz? Tym razem postawił na zazdrość. Z premedytacją zaprosił na ślub Kristinę, by Vanessa stała się zazdrosna. Zrozumiała. Tylko co?
- Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Manuelem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe- wówczas wszystko było już jasne. Coś się skończyło, coś rozpoczęło. Zależy w jaki sposób ktoś chce na to spojrzeć. Dla Niego walka została definitywnie zakończona. Przegrał i wiedział już o tym na samym początku rozpoczęcia walki. Rozczarowanie nie znało granic. Mimo że było niemal pewne w Jego sytuacji. Vanessa odeszła od Niego już na zawsze, mimo iż nie umarła. Żyła, ale w taki sposób, jakby już tego nie robiła. Co ślub oznaczał dla Vanessy? Rozpoczęcie nowego życia. Nowy etap się zaczął. Uczy się żyć od nowa, zastanawiając się jaki cel miał Bóg, by kiedyś zrzucić Jej cały świat na głowę, a teraz- czyni Ją tak szczęśliwą. Szczęśliwą, ponieważ sama zaczęła dostrzegać najpiękniejsze strony ślubu z Austriakiem. A najważniejsze było to, że miała pewność, że robi dobrze. Jednak, czy zawsze się wie? Czy zawsze ma się tą pewność, że się ułoży? Musi… Po deszczu zawsze wychodzi słońce, a po powodzi, zawsze nastaje susza. Skrajność w skrajność, obłęd w obłęd…
-Szczęścia, Vann- wykrztusił, podchodząc do Panny Młodej z bukietem kwiatów. U Jego boku stała Kristina, razem z małą, filigranową blondyneczką. Uśmiechnęła się na przymus, nie patrząc ani razu na Thomasa, który wręcz prześwietlał Ją swym wzrokiem.
-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia- odezwała się blondynka, wtulając delikatnie Polkę do siebie. Vanessa odwzajemniła gest, lecz tak naprawdę czuła się zagubiona w tej sytuacji. Nie wiedziała co powiedzieć, co zrobić… A i czuła ciągle na swojej osobie wzrok Thomasa.
-Dziękuję…- wyjąkała niepewnie, choć powinna to być oczywista oczywistość. Jej serce przybierało coraz to wolniejsze tempo, kiedy zobaczyła, że w pewnej chwili Thomas obejmuje brązowooką Kristinę, składając na Jej policzku subtelny pocałunek. Brunetka odwróciła się natychmiastowo, aby nie dokonywać dalszej egzekucji na swoim sercu. Szybkim krokiem ruszyła przed siebie, zamykając powieki, z których wydostały się jeszcze dwie łzy, szukając Manuela, który był specjalistą w pokazywaniu Jej innego toku myślenia, czy punktu widzenia… A czy nie to jest najważniejsze? Czy czasem najbardziej nie liczy się to, że ktoś zna nas tak dobrze, że jest w stanie wyciągnąć nas z najgorszych tarapatów i otchłani własnej psychiki? Miłość może przyjść z czasem… Tamtej umiejętności zaś nie posiada każdy…
~~♥♥~~
Nastała noc, głęboka ciemność. Leżała na łóżku , przekręcając się setny raz na minutę z jednego boku na drugi... Jej myśli obejmowały wszystkie możliwe pojęcia, a po chwili stały się niczym. Nie było już zupełnie nic... Wszystko zniknęło. Z natłoku myśli nad którymi nie potrafiła zapanować pojawia się pustka, która jest gorsza niż jakikolwiek krzyk. Zniknęły jej marzenia... dotychczasowe cele.
 Straciła wszystko.. Nadszedł nawet czas , gdy chciała oddać swoje życie za życie kogoś, kto tego naprawdę chce. Nie widziała już siebie w tamtym miejscu..  Nie potrafiła wyobrazić sobie siebie za kilka lat.
 Tak bardzo się pogubiła w ostatnim czasie, że nawet nie wiedziała kiedy uśmiechała się szczerze, kiedy mijały kolejne dni jej egzystencji... Chciała coś zmienić. Ogień zgasł, a jej życie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie wraz z dniem kiedy uległa wypadkowi... Czegoś w nim brakowało... ' Coś' bliżej dla Niej nieokreślonego torowało drogę do jej myśli , do wspomnień ... Pamięci?
Za wszelką cenę próbowała odszukać w sobie chociażby najmniejszą cząstkę siebie , sprawić aby chociażby najkrótsza wizja jej przeszłości powróciła... Bezskutecznie.
- Jak długo tutaj jesteś? - usłyszała , któregoś słonecznego dnia idąc wąskim korytarzem , którym podążała codziennie kierując swe kroki na terapię mającą pomóc samej Ann poznać siebie na nowo... Ale czy to możliwe? Możliwe , że kilkunastominutowa pogadanka mężczyzny w białym kitlu zdziała tak wiele , że jej pamięć powróci? Nie. Nawet Ann w to nie wierzyła , nie dała wiary żadnym słowom , a powinna wierzyć.
Wiara w powodzenie terapii to już początek sukcesu , najważniejszy element ... Jeden z trwałych fundamentów , których ona nie posiadała ... Nie było już jej ... Ann nie potrafiła określić chociażby ogólnikowo czegokolwiek ze swojego poprzedniego życia... Życia z przed wypadku.
Ann? Kim była Ann ? W jej mniemaniu osoba o takim imieniu nie istniała nigdy, A na pewno ona nią nie była ... Emma. Takie imię otrzymała , z takim imieniem zaczynała stawiać pierwsze kroki w swoim nowym życiu... Pierwsze poważne kroki , pierwsze decyzje , rozmowy..
- O wiele za długo .. - odpowiedziała szeptem nie spoglądając nawet na swojego rozmówcę , który podążał tuż obok Niej. ' O wiele za długo.. ' Czy to oby na pewno trafione określenie? Przecież gdyby nie szpital .. białe , sterylne pomieszczenia nie miałaby szansy na życie. Nie miałaby nawet dokąd pójść , więc?
- Jak się tutaj znalazłaś? - zapytał patrząc w zielone tęczówki szatynki , promiennie się uśmiechając. - Jesteś chora ? Mogę Ci jakoś pomóc? - Jedna chwila , a zmieniła tak wiele w jego bujnym i kolorowym życiu. Czuł się tak jakby dziewczyna stojąca naprzeciw Niego była dla Niego kimś ważnym , kimś obok kogo nie może przejść obojętnie , a może i nawet nie chce. - Wybacz , nie przedstawiłem się ... Nico Rosberg. - dodał wyciągając w kierunku polki swoją dłoń.
Zdziwienie jakie malowało się na jej twarzy , mówiło o wiele więcej niż słowa , których mogłaby użyć. - Emma.. - odpowiedziała niepewnie ściskając lekko dłoń blondyna spuszczając swój wzrok , który speszony nie potrafił odnaleźć swojego miejsca.
- Dlaczego tutaj jesteś Emm? - pytanie , które nurtowało jego umysł od chwili , gdy tylko ujrzał sylwetkę filigranowej szatynki... Pytanie na które nawet sama Emma nie znała odpowiedzi. Fizycznie czuła się dobrze , więc gdzie mógłby być problem ?
- Miałam wypadek samochodowy , a teraz? .. - głos polki wyraźnie zadrżał na samo wspomnienie obrażeń , które doznała.. na wspomnienie bólu , który opiewał jej ciało każdego dnia .. - Straciłam pamięć .. - dopowiedziała patrząc w ciemne tęczówki mężczyzny.- Nie znam nawet imienia , które nosiłam przez całe swoje życie.. - po jej bladym policzku spłynęła łza .. Jedna ,jedyna łza bezradności.
Sam nie wiedział co nim kierowało , co popchnęło jego ciało w kierunku postaci szatynki... Może było to współczucie , które zawładnęło jego niedostępnym do tej pory sercem , które zmiękczyło je do tego stopnia , że każde ze słów które wypowiadała Emma lało miód na jego ciało i umysł. Powoli i delikatnie otarł spływającą łzę z policzka dziewczyny po czym przytulił ją delikatnie do siebie zatracając się w jej subtelnym zapachu.- Będzie dobrze , zobaczysz.. - wyszeptał gładząc jej długie ciemne włosy z wyczuwalną delikatnością w każdym jego ruchu.
Nie wyobrażał sobie , jak może czuć się osoba , która straciła wszystko , wraz z tym co najistotniejsze ... Wspomnieniami. Przecież od zawsze wiadomo co jest najistotniejsze w życiu... Wspomnienia.. To dzięki Nim żyjemy , dzięki Nim kształtujemy swoje zachowanie i osobowość .. To za ich pomocą potrafimy oddać się w piękny świat wyobraźni ..
...
~~♥♥~~
Miłość drugiego człowieka możemy dostrzec w najmniejszych czynnościach. W dotyku włosów przy wspólnym oglądaniu telewizji, szukaniu stopy pod stołem przy obiedzie lub całowaniu czoła przy najdrobniejszej okazji. Tak niewiele a zarazem aż tak wiele...
Problem staje się widoczny , gdy w naszym życiu brakuje tych drobnych , ale ale jakże potrzebnych gestów , gdy brakuje osoby , która była dla Nas całym światem ... Ba! Ona jest nadal mimo , że nie ma jej przy Nas ... nie jest obecna ciałem , ale jej osobowość unosi się w powietrzu.
Każdy dzień mijał na wyczerpujących poszukiwaniach Ann , każdy zaczynał się z jej imieniem na ustach i owym imieniem się kończył.
'- Nie możemy Panu pomóc ... Owszem jest kilka osób o podanych przez Pana kryteriach , ale nie jest Pan osobą spokrewnioną , więc nie możemy udzielić żadnych informacji... ' - słowa , które tak często słyszał ... kilka razy w ciągu jednego dnia telefonując do przeróżnych instytucji , odwiedzając je osobiście z coraz to większą nadzieją na odnalezienie Ann.
Wypadek , który odkreślił jedną , grubą linią jego życie od życia Ann. Rozdzielił wszystko dzieląc na pół ... Nie dając szansy na zjednoczenie ... każdego dnia odbierając wszystko coraz wyraźniej.
Wiedział , że gdzieś tam jest ... że żyje .. że jego Ann nie odeszła , bo wraz z jej odejściem z tego świata umarłoby jego serce... Gregor Schlierenzauer przestałby istnieć , a on był nadal... Nieobecny , rozkojarzony , przygnębiony ... ale był.
Jakoś funkcjonował .. Jakoś stawiał czoła problemom w każdej nadchodzącej minucie.
Nie miał wyjścia , musiał walczyć dla siebie i dla Niej , gdyż nadal wierzył że ją odnajdzie...
Bo dopóki jest nadzieja cud zawsze może się zdarzyć.
...

----------------------------
Pozostaje Nam podziękować za Wasze opinie i mieć nadzieję że z każdym dniem będzie Ich coraz więcej.
Ann i Klaudia.

10 komentarzy:

  1. Wypadek Ann? :O
    Tego się naprawdę nie spodziewałam... Mam nadzieję, że Gregor i Vann znajdą ją i zaopiekują.

    Pozdrawiam ;*
    I zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu zawaliłam i jak zwykle muszę nadrabiać ;( Ale przez to wciągam się i chce przejść do następnego, a tu nie ma?! Tyle się tu dzieje, ale nadążam :) Ślub Vann i Manuela dojdzie do skutku czy może jednak Morgenstern im przeszkodzi? Jestem strasznie ciekawa. I jeszcze ten wypadek Ann... brak słów ;(
    Czy mówiłam wam dziewczyny, że uwielbiam wasz styl pisania? Jeżeli to teraz z ręką na sercu to przyznaję :D Pozdrawiam i weny kochane ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czyim pomysłem było wprowadzenie Rosberga do opowiadania ale jak dla mnie to strzał w dziesiątkę !! Macie u mnie taaaaaakieeeeeeegoooo pusa :D I chociaż F1 od kilku lat ciągle traci w moich oczach przez to, że kierowcy mają coraz mniej do gadania podczas samego wyścigu a najwięcej ma do powiedzenia sztab i "eksperci", to nadal wiernie im kibicuję bo to większe świry niż skoczkowie. Masochiści pierwszej klasy.
    A wracając do rozdziału...
    Czyli jednak ślub bez głośnego "Nie zgadzam się!" Thomasa. Miałam nadzieję ze jednak się to wydarzy no ale liczę na to, ze jakoś tą sytuację rozkręcicie.
    Zanik pamięci Ann? Super pomysł tylko teraz szkoda mi Gregora.
    Mój poziom lubienia Go to ogromna sinusoida. Taka parabola skrajności. Od wściekłości, przez współczucie do miłości do tej postaci. Proszę ustabilizujcie poziom wywoływania emocji bo będę musiała zrobić sobie od Was przerwę :P
    Buziole kochane :*
    P.S.: Zaspamuję Wam za to komentarz... :D Jutro coś nowego na Miłości owianej tajemnicą. :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrabiam zaległości a na razie zapraszam na 12 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku! Ale się zaczytałam, a tu koniec rozdziału :/
    Widzę, że tak jak u mnie są skoki i F1. Bardzo dobrze! Jak Ann wie kocham oba te sporty. Sama chętnie pościgałabym się ponad 300 kilometrów na godzinę ;)
    Czyli ślub, bez zakłóceń Thomasa. Zobaczymy dalej co wykombinujecie.
    Dobrze, że Ann nic nie jest poważnego, chociaż zanik pamięci....
    Do następnego!
    Trzymajcie się dziewczyny! ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kompletnie brak mi słów , na to co stworzyłyście.. Ja w ogóle nie wiem co myśleć , a tym bardziej jak powinnam to skomentować. Jedno jest pewne , rozdział należy do jednych z tych najlepszych.
    Nadal jestem za Thomasem, bo moim zdaniem chłopak pomimo kilku popełnionych błędów , zasługuje na szczęście.
    Nico Rosberg? Czy ja śnie?! Najlepszy z zawodników , najlepszy u Was:) Cieszę się że się tutaj pojawił i gratuluje pomysłu. Trafiony !♥
    Co do Gregora , jego to mi zwyczajnie żal , ale ma chłopak co chciał. Ciągłe kontrole , wybuchy zazdrości ... Wszystko się obróciło przeciwko Niemu.
    Dzieję się , oj dzieję , a to najważniejsze!
    Czekam zniecierpliwiona.
    All.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam od pewnego czasu , więc postanowiłam skomentować jak przystało na czytelnika. Wcześniej nie było okazji , a może i nawet czasu , cóż takie życie pracującego studenta.
    Czytam dość często opowiadania , ale staranie je segreguje zanim wezmę się za Ich przerabianie.
    To jest zdecydowanie wyjątkowe. Jedno z tych , któremu z przyjemnością poświęcam swój czas.
    Ma fabułę , jakże ciekawą , oryginalne charaktery głównych bohaterów , a co najważniejsze i najistotniejsze dla mnie nie jest banalne i tak proste jak inne , których w internecie jest masa... bo przecież nie sposób coś stworzyć , aby stworzyć ... To ' coś' musi mieć swoją duszę , przekaz i tą nieuniknioną wyjątkowość.. a codzienność w stu procentach to ma. Gratuluje , życząc dalszych pomysłów.
    Jeżeli miałabym ocenić fabułę tego rozdziału , to jedno jest pewne , Nico Rosberg namiesza w życiu i Ann i Grega , to nieuniknione znając Was .. nieuniknione , ale jakże potrzebne.
    Vanessa jedna z bohaterek , których zachowania czasami nie rozumiem , nie podzielam , ale imponuje mi swoją siłą i wytrwałością. Świat jest przecież tak okrutny , a ona pomimo wielu zakrętów daje sobie radę...
    Thomas... dorosły mężczyzna , a tak 'ładnie' potrafił sobie skomplikować życie ... zazwyczaj były to sytuacje , które sam stworzył , a z których tak ciężko było się mu wydostać... Paranoja? Nie. Życie to nie bajka , prawda?
    Twórzcie kochane , a ja ze swojej strony obiecuje poprawić się w stosunku do częstotliwości mojego komentowania.
    Całuje, Jagoda.

    OdpowiedzUsuń
  8. WOW! Utraty pamięci u Ann się nie spodziewałyśmy... Jak nam jej szkoda. I po raz kolejny czapki z głów przed Wami, Dziewczyny. Rozdział napisany tak, że wywołałyście łzy...
    Nico Rosberg? A co on tu robi? :D Ciekawe czy namiesza jeszcze bardziej.
    Vann i Manuel już po ślubie. Myślałyśmy, że Thomas wyskoczy z czymś mocnym, ale na szczęście zachował się kulturalnie (no może oprócz zaproszenia Kristiny)
    Ciekawi nas, jak będzie między Gregorem i Ann, kiedy znów się spotkają i czy ona w ogóle będzie go pamiętać...
    Buziaki, Milka i Molly :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde utraty pamięci to ja się nie spodziewałam .
    Szkoda dziewczyny :( ciekawe co z nią będzie dalej.
    Manu i Vann już po ślubie .
    A ten Thomas to co on sobie myśli ?! Zaproponował Kristinie wyjście na ta uroczystość. Lubi sobie komplikować życie, oj lubi.
    Po raz kolejny świetny rozdział i czekam na kolejny .
    Zapraszam do mnie na 6 rozdział po-prostumniekochaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ok, teraz przyznam się szczerze, że nie wiem, czy decyzja o ślubie była tą najrozsądniejszą...W poprzednim odcinku wydawało mi się, że coraz bardziej czuje coś do Manuela. W tym niby było potwierdzenie, że uczucie przybiera na sile, ale jednak...Ona nadal kocha Thomasa. Mimo wszystko. Mimo tego, że tak wiele wycierpiała przez tę miłość...Czasami robimy wiele rzeczy wbrew sobie, a skutki nie zawsze są najlepsze. Oby w tym przypadku było inaczej i zaznali szczęścia jako małżonkowie...I wydaje mi się, że Thomas nie musiał przychodzić na ślub. Nie wiem, co mu to dało...Jakąś satysfakcję?
    Kurczę nie sądziłam, że wypadek Ann będzie tak poważny w skutkach. Masakra! Nie spodziewałam się utraty pamięci, świadomości...Chyba nie ma nic gorszego.
    F1 to kompletnie nie moja bajka, ale ciekawe wprowadzenie :)
    Gregor też musi przeżywać koszmar, bo podejrzewam, że nigdy sobie tego nie wybaczy.
    Lubicie komplikować!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń