'Przyjaźń prawdziwa tym się odznacza, że trwa prawie nieporuszona przez czas; ileż to razy zdarzało się nam w naszym wieku nomadycznym zobaczyć przyjaciela po wielu latach niewidzenia i natychmiast przyjaźń i porozumienie wracają, jakby tych lat nie było, jakby przyjaźń na czas była odporna'.
~~♥♥~~
Seeboden.Austria
Mroźna styczniowa pora. Śnieg opatulał wszystko wokoło, a wraz z połączeniem delikatnego blasku księżyca, płatki śniegu tworzyły magiczną poświatę, którą każdy z ich dwójki chciał podziwiać. Obydwoje odczuwali magiczną atmosferę, która ich otaczała. Śnieg szeleścił pod butami.
Żadne z nich nic nie mówiło. Milczeli, ale to było przyjemne milczenie, w którym ani on, ani ona nie czuli się niezręcznie. To piękne, że jeden pragnie obecności drugiej osoby. Samej obecności. Niczego nie żąda w zamian. Łączyła ich przyjaźń. Przyjaźń damsko-męska. To nie byle jaka więź. Wiele osób uważa, że ona nie istnieje. Że to czysta fikcja. Jeden z największych mitów ostatniego czasu. Patrzył na jej twarz, na którą delikatnie światło rzucał księżyc. Jej brązowe oczy się śmiały, jak śmieją się oczy małych dzieci. Zupełnie tak, jakby problemy nie istniały. Usta wykrzywione były w nieśmiałym uśmiechu. Dokładnie oglądała wszystko to, co ją otaczało. Zupełnie tak, jakby chciała każdą chwilę schować do swojej kieszeni, zatrzymać ją na zawszę i wracać do niej przy każdej możliwej okazji. Już dawno przyznał się przed sobą, że chce dzielić z Vanessą wszystkie jego dni. Zasypiać oraz budzić się u jej boku. Była gwiazdą na jego prywatnym niebie. Pierwszą i ostatnią myślą każdego dnia. Ona spoglądała na jego niebieskie tęczówki, które dyskretnie błądziły po jej osobie. Ich spojrzenia się spotkały. Promiennie uśmiechnęła się do chłopaka, tak że mogłaby swoim uśmiechem ogrzać wszystko wokół siebie. Odwzajemnił uśmiech. Ten sam, który z czystego serca uwielbiała. Wokoło panował chłód, lecz w ich sercach tliło się coś gorącego. Już dawno przyznała się przed sobą, że nigdy w życiu nikomu nie oddałaby Thomasa. Nie dałaby mu odejść… Posiadał antidotum w swych oczach, który od razu rozganiał wszystkie czarne chmury znad jej głowy. Powietrze nigdy nie pachniało tak słodko, kiedy on był obok niej. Zatrzymali się na boku, stosunkowo szerokiej uliczki. Thomas delikatnie przyciągnął do siebie Vann. Czuła jego zachłanny i pożądliwy wzrok na swojej osobie.
-Kocham Cię…- wyszeptał ledwo słyszalnie do ucha dziewczyny, przylegając do niej niemal całym ciałem. Usłyszawszy to, Vanessa odsunęła się od blondyna, patrząc na niego niedowierzającym wzrokiem. Obróciła się szybko na pięcie i zaczęła chodzić wokół chłopaka w kółko. Ukryła w twarz w dłoniach. Thomas był pewien, że dziewczyna płacze. Poczuł, że coś w nim pękło. Że coś stracił… Że teraz będzie jak kwiat na pustyni… Całkowicie nie rozumiał reakcji dziewczyny. Ona z resztą również jej nie rozumiała.
-On mnie kocha!- zaczęła krzyczeć na całe gardło, nie zwracając uwagi na przechodniów.- On mnie kocha!- w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia a na ustach zagościł uśmiech od ucha do ucha. Podeszła do zaskoczonego Thomasa i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Namiętny, drapieżny, pełen uczuć, pragnień i tęsknoty. Każde z nich dało jak najwięcej z siebie. Tak, aby zapamiętać ten pocałunek. Ich pierwszy pocałunek. Jeszcze jeden element uczynił tę chwilę niepowtarzalną. A był nim fakt, że dwójka zakochanych wylądowała na białym, miękkim puchu, który wyścielał ziemię. Stało się tak przez to, że przy wyznawaniu swoich uczuć nie sprzyja skuty w lodzie chodnik. Jednakże Oni nawet nie czuli chłodu, który dostarczał im śnieg. Leżeli obok siebie, wymieniając uśmiechy.
- Chciałabym, żeby Ona była teraz ze mną…- szepnęła, a w jej oczach zauważył tęsknotę.- Teraz, podczas najważniejszych chwil w moim życiu… Brakuje mi jej… Mimo że już powinnam się do tego przyzwyczaić.- o kim mówiła? O Ann. Ann, która była jej najlepszą przyjaciółką właściwie od zawsze. Nawet przeprowadzka Vann do Austrii niczego między nimi nie zmieniła. Owszem, dzieliły je setki kilometrów, których nie da się tak po prostu ominąć. Jednakże, ta więź pozostała i pozostanie już do końca. Była tak daleko, a zarazem tak blisko. Bliska jej sercu…
-Spotkajcie się.- uśmiechnął się do Niej, jakby chciał jak najszybciej odgonić tęsknotę od swojej ukochanej.
-To nie jest takie łatwe… Ja tutaj, Ona tam…- nieskładnie próbowała poskładać swe słowa w zdanie. Thomas sprawił, że teraz spotkanie z Ann było najważniejszą jej potrzebą. Pragnęła tego całą sobą. Chciała poczuć przyjemność czerpaną z rozmowy z Nią, ze wspólnych wygłupów, chwil słabości, bo przecież przyjaźń to nie tylko same piękne chwile. Nigdzie nie jest kolorowo, bo to życie jest w szarych kolorach. Jednakże kiedy ma się obok siebie osoby, które są najcenniejsze w naszym życiu, szarość zwykłych dni można pokolorować w najwspanialsze barwy. A taką osobą jest właśnie przyjaciel.
-Van...- ujął jej podbródek. Spoglądała w niebieskie tęczówki chłopaka, w których widziała niebo. Niebo, w którym ona teraz będzie mogła razem z Thomasem trwać. Pragnęła rzucić się z blondynem w otchłań miłości i już nigdy się z niej nie wydostawać. Trwać, czuć i okazywać najwspanialszą, namiętną i dojrzałą miłość.- Wszystko jest łatwe, kiedy się tego chce. – musnął delikatnie jej usta, po czym razem, trzymając się za rękę, ruszyli przed siebie.
Od czasu kiedy Morgi doradził jej, aby spotkała się twarzą w twarz z Ann, nie mogła odsunąć od siebie tej myśli. W głębi duszy, obudziło się w niej dziecko, które niezwykle radowało się na samą myśl ujrzenia swojej przyjaciółki. Jej dusza wznosiła się ku górze. Ale… Bywa często tak, że wraz z radością, budzi się w nas coś takiego jak strach. Strach przed tym, co może być nam odebrane. Nadzieja. To jej zniszczenie boli najbardziej. Szybko odgarnęła od siebie wszystkie obawy i strach, który gdzieś głęboko, głęboko w niej siedział. Zobaczyła, że Ann jest dostępna na Skaype. Z drżącą ręką nacisnęła przycisk „Dzwoń”. Niemal w tej samej chwili zobaczyła w monitorze swojego komputera, twarz Ann. Uśmiechnęła się na powitanie.
-Hej, Ann.- jeszcze szerzej się uśmiechnęła.- Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że Cię widzę. Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Otóż, niedługo będą zawody skoków narciarskich w Zakopanem, więc pomyślałam, że mogłybyśmy się tak spotkać, bo też się tam wybieram. Co Ty na to?- wydusiła jednych tchem tak, jakby chciała mieć to wszystko za sobą. Denerwowała się? Odpowiedzią, na pewno.
- Vann! - szatynka uśmiechnęła się beztrosko. .. - Jeżeli to pozwoli Nam się nareszcie spotkać , to oczywiście , że się zgadzam!- kamień spadł z serca Vanessy. Nie mogła przestać się uśmiechać. To dawało taką niezmierną radość. Mogło wydawać się to banalne, ale przecież to banalne gesty, banalne słowa, banalne czyny, dają niebanalną radość i uczucie, które uskrzydla i sprawia, że chociaż nie posiadamy skrzydeł, możemy latać i szybować pośród chmur, rozkoszując się tym, co zostało nam dane.
-Kocham Cię…- wyszeptał ledwo słyszalnie do ucha dziewczyny, przylegając do niej niemal całym ciałem. Usłyszawszy to, Vanessa odsunęła się od blondyna, patrząc na niego niedowierzającym wzrokiem. Obróciła się szybko na pięcie i zaczęła chodzić wokół chłopaka w kółko. Ukryła w twarz w dłoniach. Thomas był pewien, że dziewczyna płacze. Poczuł, że coś w nim pękło. Że coś stracił… Że teraz będzie jak kwiat na pustyni… Całkowicie nie rozumiał reakcji dziewczyny. Ona z resztą również jej nie rozumiała.
-On mnie kocha!- zaczęła krzyczeć na całe gardło, nie zwracając uwagi na przechodniów.- On mnie kocha!- w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia a na ustach zagościł uśmiech od ucha do ucha. Podeszła do zaskoczonego Thomasa i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Namiętny, drapieżny, pełen uczuć, pragnień i tęsknoty. Każde z nich dało jak najwięcej z siebie. Tak, aby zapamiętać ten pocałunek. Ich pierwszy pocałunek. Jeszcze jeden element uczynił tę chwilę niepowtarzalną. A był nim fakt, że dwójka zakochanych wylądowała na białym, miękkim puchu, który wyścielał ziemię. Stało się tak przez to, że przy wyznawaniu swoich uczuć nie sprzyja skuty w lodzie chodnik. Jednakże Oni nawet nie czuli chłodu, który dostarczał im śnieg. Leżeli obok siebie, wymieniając uśmiechy.
- Chciałabym, żeby Ona była teraz ze mną…- szepnęła, a w jej oczach zauważył tęsknotę.- Teraz, podczas najważniejszych chwil w moim życiu… Brakuje mi jej… Mimo że już powinnam się do tego przyzwyczaić.- o kim mówiła? O Ann. Ann, która była jej najlepszą przyjaciółką właściwie od zawsze. Nawet przeprowadzka Vann do Austrii niczego między nimi nie zmieniła. Owszem, dzieliły je setki kilometrów, których nie da się tak po prostu ominąć. Jednakże, ta więź pozostała i pozostanie już do końca. Była tak daleko, a zarazem tak blisko. Bliska jej sercu…
-Spotkajcie się.- uśmiechnął się do Niej, jakby chciał jak najszybciej odgonić tęsknotę od swojej ukochanej.
-To nie jest takie łatwe… Ja tutaj, Ona tam…- nieskładnie próbowała poskładać swe słowa w zdanie. Thomas sprawił, że teraz spotkanie z Ann było najważniejszą jej potrzebą. Pragnęła tego całą sobą. Chciała poczuć przyjemność czerpaną z rozmowy z Nią, ze wspólnych wygłupów, chwil słabości, bo przecież przyjaźń to nie tylko same piękne chwile. Nigdzie nie jest kolorowo, bo to życie jest w szarych kolorach. Jednakże kiedy ma się obok siebie osoby, które są najcenniejsze w naszym życiu, szarość zwykłych dni można pokolorować w najwspanialsze barwy. A taką osobą jest właśnie przyjaciel.
-Van...- ujął jej podbródek. Spoglądała w niebieskie tęczówki chłopaka, w których widziała niebo. Niebo, w którym ona teraz będzie mogła razem z Thomasem trwać. Pragnęła rzucić się z blondynem w otchłań miłości i już nigdy się z niej nie wydostawać. Trwać, czuć i okazywać najwspanialszą, namiętną i dojrzałą miłość.- Wszystko jest łatwe, kiedy się tego chce. – musnął delikatnie jej usta, po czym razem, trzymając się za rękę, ruszyli przed siebie.
Od czasu kiedy Morgi doradził jej, aby spotkała się twarzą w twarz z Ann, nie mogła odsunąć od siebie tej myśli. W głębi duszy, obudziło się w niej dziecko, które niezwykle radowało się na samą myśl ujrzenia swojej przyjaciółki. Jej dusza wznosiła się ku górze. Ale… Bywa często tak, że wraz z radością, budzi się w nas coś takiego jak strach. Strach przed tym, co może być nam odebrane. Nadzieja. To jej zniszczenie boli najbardziej. Szybko odgarnęła od siebie wszystkie obawy i strach, który gdzieś głęboko, głęboko w niej siedział. Zobaczyła, że Ann jest dostępna na Skaype. Z drżącą ręką nacisnęła przycisk „Dzwoń”. Niemal w tej samej chwili zobaczyła w monitorze swojego komputera, twarz Ann. Uśmiechnęła się na powitanie.
-Hej, Ann.- jeszcze szerzej się uśmiechnęła.- Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że Cię widzę. Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Otóż, niedługo będą zawody skoków narciarskich w Zakopanem, więc pomyślałam, że mogłybyśmy się tak spotkać, bo też się tam wybieram. Co Ty na to?- wydusiła jednych tchem tak, jakby chciała mieć to wszystko za sobą. Denerwowała się? Odpowiedzią, na pewno.
- Vann! - szatynka uśmiechnęła się beztrosko. .. - Jeżeli to pozwoli Nam się nareszcie spotkać , to oczywiście , że się zgadzam!- kamień spadł z serca Vanessy. Nie mogła przestać się uśmiechać. To dawało taką niezmierną radość. Mogło wydawać się to banalne, ale przecież to banalne gesty, banalne słowa, banalne czyny, dają niebanalną radość i uczucie, które uskrzydla i sprawia, że chociaż nie posiadamy skrzydeł, możemy latać i szybować pośród chmur, rozkoszując się tym, co zostało nam dane.
~~♥♥~~
Kraków, Polska
Vanessa i Ann ...
Początkowo jak ogień i woda , jak dzień i noc, obłok i głaz...
Początki zawsze są najtrudniejsze , ale nikt nigdy nie powiedział że przyjaźń jest łatwą relacją.
Nie wystarczy tylko podejść, przywitać się , powiedzieć , że się znamy... dobrze znamy.
Nić porozumienia przyjdzie z czasem ....
Czas , który przyniesie wiele problemów , barier do pokonania , trudnych chwil...
Czas , w którym nasze przeciwieństwo stanie się bratnią duszą.
Gdy filigranowa szatynka o hipnotyzujących brązowych tęczówkach, romantyczka mocno stąpająca po ziemi, inteligentna z pasją... spotka na swojej drodze....Zwariowana duszę,niepoprawną optymistkę , żyjącą z dnia na dzień, z chwili na chwile... wtedy właśnie czas sprawi , że z dwóch odmiennych żywiołów , powstanie jeden właściwy , który bez względu na trudności losu pozostanie jedną , spójną całością.
- Nawet jak będzie dzieliło Nas kilkaset kilometrów Nasza przyjaźń przetrwa...
Przetrwała.
Odległość
jaka dzieli dwie bliskie sobie osoby, które znając się od dziecka
wzmacniały wzajemną komitywę, z każdym dniem poznając się coraz bliżej
nie okazała się być na tyle okazała , aby zerwać więzy przyjaźni.
....
Od chwili , gdy na ekranie monitora pojawiła się dobrze jej znana twarz , świat brunetki jakby na chwilę zatrzymał się. W głowie pojawiło się wiele myśli dotyczących tak długo oczekiwanego spotkania.... Bo niby nic się nie zmieniło mimo dzielącej je odległości ... relacja jak była tak jest , rozmowy choć nie takie częste są nadal , wsparcie, troska, wspólne przeżywanie trudnych dni....
Tutaj wszystko pozostało na swoim miejscu , lecz bliskość , która jest znaczącą częścią tego powiązania została naruszona.
Rozmowa poprzez różnorodne komunikaty nie zastąpi spotkań twarzą w twarz , kilka wysłanych sms-ów jest niczym w porównaniu z ramieniem przyjaciela , na którym możemy się wypłakać...
Niczego nie możemy porównywać, w każdej relacji wszystko musi mieć swoje miejsce , którego pod żadnym pozorem nie powinno się zmieniać...
Lecz są w życiu człowieka takie dni , gdy trzeba podjąć ważne decyzje dotyczące własnej drogi...
Takich wyborów musiała dokonać Vann , wystawiając na próbę dar jakim jest przyjaźń.
Trudną , nieoczekiwaną , ale wartą swojej ceny....
Po upływie kilkunastu miesięcy nić porozumienia pomiędzy Ann , a Vanessą ma szansę się wzmocnić poprzez zbliżające się spotkanie , co powodowało że wszystko inne w świecie w jakim żyła brunetka straciło na wartości.
Priorytetem stała się Vanessa , której brak tak znacząco doskwierał brunetce.
~~♥♥~~
Seeboden,Austria
Blondyn wpatrywał się w tlące się ognisko w kominku. Przed oczami przewijały się kolejno wszystkie najpiękniejsze momenty spędzone z Vann. Magiczne chwile, które każde z nich zapamięta i zatrzyma w swojej pamięci jak fotografię. Już na zawsze…
Uważał, że każda z cudownych chwil, które razem przeżyli przyczyniły się do tego co dzieje się w teraźniejszości. To Vanessa dawała mu moc do życia. Kiedy miał Ją, miał wszystko. A co mogli powiedzieć lub czuć ludzie, którzy nie mieli przy sobie kogoś takiego jak miał Thomas? Osoby, która zawsze będzie tą najważniejszą, przy której cały świat zanikał. Takiego przypadku, nie trzeba było daleko szukać. Przyjaciel Thomasa, Gregor, znalazł się właśnie w takim położeniu. Niby miał dziewczynę, na której mu zależało, lecz nie był do końca pewien na czym bardziej zależy Jego partnerce…
Czy na Jego osobie i tym jaki jest, akceptując przy tym wszystkie Jego wady i humory, które dosyć często towarzyszyły chłopakowi , czy też na Jego pieniądzach oraz popularności, którą zyskał poprzez swoją ciężką pracę na treningach. Coraz częściej wahał się przed samym sobą z odpowiedzią na to pytanie. A może bał się odpowiedzi? Na dodatek, przed momentem pokłócili się. Znowu. I który to już raz w tym tygodniu? Nie liczył. Powoli tracił już do tego „związku” cierpliwość oraz siły. Miał poczucie, jakby to tylko On walczył o tą miłość, która była pomiędzy Nim, a Sandrą. Odczuwał brak zaangażowania ze strony dziewczyny. To raniło. Raniło w taki sposób, że czasem sam nie chciał przyznać się przed sobą, że coś takiego odczuwa. Uważał to za skrajnie niemęskie. Skąd mogły się brać ich kłopoty w związku? Wiadomo przecież nie od dziś, że o takie uczucie, jakim jest miłość, trzeba dbać, pielęgnować je systematycznie, aby z czasem stawało się coraz większe i trwalsze, a nie tak jak było w ich przypadku, że miłość Gregora i Sandry z każdym dniem, raz po raz, usychało jak roślina, której nikt przez długi czas nie podlewał. A może to nie o to chodziło? Może po prostu coś nieodwracalnie zgasło? Przeminęło? Nie wiedział. Dobijające było to, że kryzys pogłębił się aż tak bardzo, że doszło do tego, iż zwykłe mijanie się w drzwiach nie należało do rzeczy najłatwiejszych. Miał dosyć. Pragnął wysiąść z pociągu, zwanego „życie”. Kompletnie nie potrafił zrozumieć świata, który go otaczał. Szedł przepełniony goryczą oraz zazdrością, spowodowaną tym, że wiele ludzi posiadało coś, czego on sam nie mógł znaleźć. Miłość. Prawdziwa, niewinna, szczera, aż po grób. Nie dał tego po sobie poznać, lecz w głębi duszy już nie potrafił wzbraniać się przed tym pragnieniem. To było po prostu silniejsze… Nawet nie namyślał się za długo gdzie się udać. Tylko jeden człowiek mógł Go wysłuchać, zrozumieć, coś sensownego i rozsądnego doradzić… Zrobić to, czego teraz potrzebował. Thomas, czyli Jego przyjaciel. Jedyna osoba, której mógł bez większych problemów powiedzieć wszystko.
- Musimy pogadać! - zastanawiałem się ile razy użyłem już tych słów w przeciągu tych kilku miesięcy , gdy między mną , a Sandrą nie wszystko jest tak jak być powinno. Raz? Dwa? Jaki jest sens kalkulowania słów, które z taką łatwością przechodzą Nam przez gardło...
-Niech zgadnę...- westchnął.- Znowu kłopoty z Sandrą?
Czy to takie oczywiste ? Czy za każdym razem kiedy tu przychodzę musi chodzić akurat o Nią? Tak , Thomas , masz rację. Znów ona , kolejny raz Sandra .. ale czy to źle? Jeżeli cierpię z jej powodu , to może jest szansa , że nie wszystko wygasło? Że uczucia jakie do Niej żywię istnieją? Chyba sam w to nie wierzę... - Sandra... - odpowiedziałem patrząc na blondyna pustym wzrokiem .
- Gregor, nie zauważałeś, że to Cię niszczy?- zaczął, spoglądając na szatyna.- Za każdym razem kiedy tutaj do mnie przychodzisz z powodu Sandry, jesteś w kompletnej rozsypce... Jak długo zamierzasz jeszcze tak żyć?- podszedł bliżej przyjaciela i klepnął go przyjacielsko po ramieniu.- Jesteś pewien, że aż tak bardzo ją kochasz, aby to wszystko znosić?
- Kocham , kochałem, Thomas jakie to ma w ogóle znaczenie? Nie wiem , nic już nie wiem ... - dokładnie tak było .. z czasem pogubiłem się sam ze sobą , ze swoimi uczuciami... Miłość? Czy ona dla mnie jeszcze istnieje? Jak nie Sandra , to kto? Przecież od zawsze byliśmy razem , dla siebie. Nie wyobrażam sobie siebie bez Niej.
- A nie uważasz tego Waszego związku, jako po prostu czystego przyzwyczajenia?- spojrzał uważnie na Gregora. Poczuł się źle z tym, że On w środku nadal odczuwa ciepło, spowodowane uczuciem, którym obdarzał Vanessę, podczas kiedy Jego przyjaciel powoli tracił zmysły. Nawet z podobnego powodu. Jak to jest, że miłość potrafi być taka różna. W jednych przypadkach brutalna i bezwzględna, a w innych namiętna i szczęśliwa?- Sądzę, że najpierw powinieneś odpowiedzieć sobie na jedno, jedyne pytanie: Kochasz ją? Jeśli nie, wiesz już pewnie co musiałbyś zrobić. Jeżeli jest inaczej, to walcz, stary.
Żeby odpowiedz na to pytanie była taka oczywista...Jeszcze do niedawna nie zastanawiałbym się nawet sekundy , a dziś? Dziś nie jestem w stanie dojść do łądu ze swoimi uczuciami..Gdy było źle , za każdym razem obwiniałem siebie , nie szukając przyczyn wokoło, ale czy nie jest tak , że wina leży zazwyczaj po obu stronach ? ..Każde z Nas zabiera kolejną cegiełkę , która rujnuje fundamenty... Nie mając fundamentu , nie utrzymamy filaru jakim jest uczucie...
- Gdzie popełniłem błąd Thomas? Powiedz mi gdzie?! - wstałem wychodząc na balkon... potrzebowałem orzeźwienia. Czystego , mroźnego podmuchu wiatru , który pomógłby rozwiązać wszystkie te problemy.
- Może za bardzo Ci zależy?- położył dłoń na plecach szatyna, w geście współczucia, które chciał okazać chłopakowi. Widział, że potrzebuje teraz bratniej duszy. Musiał teraz być z nim, aby nie popadł w obłęd, do którego teraz było mu bardzo blisko.
Musiałem to wszystko jeszcze raz przemyśleć , przeanalizować każdy kolejny krok , każdy następny ruch , który wykonam... dokładnie , bez zbędnych emocji. - Gdzie Vann ? - zapytałem chcąc oderwać myśli od kłębiącego się chaosu w mojej głowę.
- U siebie.- odpowiedział łagodnie.- Ciągle przygotowuje się do spotkania ze swoją przyjaciółką. Bardzo się tym wszystkim przejęła.- ponownie rozmarzył się, wyobrażając sobie roześmiane oczy dziewczyny.
- Przyjaciółką? - spojrzałem na twarz mojego przyjaciela.... czyżby chodziło mu o dziewczynę , którą Vanessa tak często wspomina?
- Tak, przyjaciółką.- przytaknął.- A co? Chciałbyś ją poznać?- zapytał, unosząc wzrok i dokładnie obserwując Gregora.
- Morgenstern co Ty żeś sobie znów wymyślił? - prychnąłem widząc zaciekawienie na twarzy blondyna. Mogłem mieć jedynie nadzieję , że jego pomysły nie skomplikują mi już i tak nadszarpniętego życia.
-Nic, nic.- odpowiedział niewinnie, uśmiechając się krzywo pod nosem.- Ann to naprawdę fajna dziewczyna, a nowa znajomość Ci nie zaszkodzi.- szturchnął go, jednocześnie unosząc przy tym brwi oraz łobuzersko się uśmiechając.
- Nie kwestionuję tego czy jest fajna , czy też nie ... ja po prostu nie mam ochoty na nowe znajomości , szczególnie teraz... - teraz , gdy wszystko zdaje mi się walić na głowę.
Powinienem ulokować swój czas w odbudowę związku , który ma jeszcze jakieś znaczenie , a nie poddawać się wizji spotkania innych kobiet.
-Przeanalizuj to wszystko jeszcze raz.- wzruszył ramionami.- Na zawodach w Zakopanem i tak będziesz, więc każda Twoja decyzja tutaj, to jeszcze nic straconego.- dodał, szanując wolę szatyna. W głębi duszy miał jeszcze nadzieję, że Gregor zmieni zdanie. Że spotka się z Ann. Że w końcu pożyje trochę pełnią życia, doświadczając przy tym więcej przyjemniejszych uczuć, niż te, których ostatnio miał w nadmiarze.
Miał rację , po raz kolejny udowodnił , że jednak te kilka lat różnicy pomiędzy Nami ma znaczenie. Ogromne...
Thomas , myślał trzeźwo , patrzył na świat realnie , bez zbędnej koloryzacji , którą ja już nie raz sobie zafundowałem.
Nie miałem prawa zamykać się na nowe znajomości. Nie ja.
Nigdy tak nie było i nie będzie. Nie stroniłem od ludzi , a oni nie unikali mnie...
To co się dzieje w moim życiu , nie może mieć wpływu na pozostałe aspekty .. Inaczej zwyczajnie zgłupieje.
------------------------------------------------------
I jest. Jak dla mnie pierwszy i najważniejszy...
Od niego wszystko się zaczyna.
To on zdecyduje czy ta historia Was zaciekawi i czy dzięki Waszej ciekawości kochane powstaną kolejne rozdziały.
Mogę powiedzieć jedno ze swojej strony... Współpraca z Klaudią?
Nie spodziewałam się , że może to być jedna z najlepszych twórczych przygód jakie miałam okazję przeżyć.
Każdy wątek , każde zdanie analizowane przez Naszą dwójkę sprawia mi wiele radości.
Mam nadzieję , że przeżyjecie razem z Nami tą ' Nową , twórczą przygodę' pozostawiając tu swoje opinie będące dla Nas motywacją.
Ann.
~♥~
Uff, jedynka za Nami. Początki są zawsze najtrudniejsze, ale strasznie pomaga Wasze wsparcie! Jesteście cudowne. ♥ Mam nadzieję, że jedynka również przypadnie Wam do gustu.
Klaudia Mrau.
------------------------------------------------------
I jest. Jak dla mnie pierwszy i najważniejszy...
Od niego wszystko się zaczyna.
To on zdecyduje czy ta historia Was zaciekawi i czy dzięki Waszej ciekawości kochane powstaną kolejne rozdziały.
Mogę powiedzieć jedno ze swojej strony... Współpraca z Klaudią?
Nie spodziewałam się , że może to być jedna z najlepszych twórczych przygód jakie miałam okazję przeżyć.
Każdy wątek , każde zdanie analizowane przez Naszą dwójkę sprawia mi wiele radości.
Mam nadzieję , że przeżyjecie razem z Nami tą ' Nową , twórczą przygodę' pozostawiając tu swoje opinie będące dla Nas motywacją.
Ann.
~♥~
Uff, jedynka za Nami. Początki są zawsze najtrudniejsze, ale strasznie pomaga Wasze wsparcie! Jesteście cudowne. ♥ Mam nadzieję, że jedynka również przypadnie Wam do gustu.
Klaudia Mrau.
Zapraszam na zapoznanie się z treścią, małego ogłoszenia ;) http://wellingerandreas.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńNiedługo zostawię sensowniejszy komentarz ;)
Jaki długi rozdział! Mam nadzieję, że wszystkie takie będą :)
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń - miałam rację, że w tym opowiadaniu będzie jej pełno, co pokazał nam pierwszy rozdział.
Najpierw; przyjaźń damsko-męska nie istnieje, popatrzy tylko na Vanessę i Thomasa. Przyjaciele od małego, ale w pewnym momencie przyjdzie taki czas, że jedno poczuje coś więcej do drugiego, a może i oboje na raz :)
Ann - przyjaciółka Vann, z którą jeszcze nie miała się okazji zobaczyć. Stanie się to dopiero na konkursie w Zakopanym. Mogę sobie wyobrazić ich radość! ;>
Na koniec... Gregor i jego problemy z Sandrą (które w opowiadaniach pojawiają się bardzo często, hah :p). Niech dobrze się zastanowi nad tym związkiem i podejmie słuszną decyzję, bo co to za życie? A i poznanie Ann może mu wyjść na dobre, więc można spróbować :D
Piękny rozdział! Przyjaźń i miłość to coś wyjątkowego .. strasznie podoba mi się ten rozdział , czekam na nowe ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie <3
hmmm... no i co ja mam napisać? nie mam pojęcia...
OdpowiedzUsuńza dużo się tutaj nie dzieje, poznajemy Vanessę i Thomasa, przyjaciół którzy stali się parą. później małe wspomnienie Ann i na końcu krótka historia Gregora, a raczej jego związku z Sandrą.
jestem cholernie ciekawa konkursu w Zakopanym. mogę się założyć, że Gregor pozna Ann, czy tego będzie chciał czy nie, z jego własnej woli lub z przymusu. spotka i tyle, koniec, kropka.
czekam z wielką niecierpliwością na drugi rozdział.
pozdrawiam, ściskam, całuję i życzę weny :*
Ładnie... :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie...:)
Miło...:)
Jestem i będę Wam wierna ;)
Weny kochane moje :*
Oby kolejny ukazał się niedługo:*
Buziole:*
Prolog cudowny! :) Została w nim zawarta sama prawda...:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kolejnych rozdziałów, na pewno zajrzę tu nie raz!
Pozdrawiam :)
Monika
Cudowny prolog :') Na pewno będę czytać o ile będziesz mnie informować na moim blogu ^^
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
Zapraszam na kolejny rozdział -----> sportowy-taniec.blogspot.com
Zapowiada się bardzo interesująco!:D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na Następny!
Pozdrawiam , All.
Przeczytałam prolog i pierwszy rozdział na jednym wdechu!
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie , a więc potwierdzam swoją obecność!
Czekam następny...
Tośka!
Przeczytałam prolog i pierwszą odsłonę szybko bo byłam bardzo ciekawa twojej twórczości :)
OdpowiedzUsuńI powiem Ci .. Masz talent dziewczyno !
Rozdział cudowny ! ;*
Dziękuję za wizytę u mnie ;P
Pozdrawiam ;D Czekam z niecierpliwością na nexta :>
ŚWIETNE! lecę dalej! <3
OdpowiedzUsuńbuziaki, Mercy z http://dna-ff.blogspot.com/