poniedziałek, 5 maja 2014

Szósta odsłona codzienności.


' Nagle zdajesz sobie sprawę, że wszystko się skończyło. Naprawdę. Nie ma już powrotu. Czujesz to. I próbujesz zapamiętać, w którym momencie to wszystko się zaczęło. I odkrywasz, że zaczęło się wcześniej niż myślisz. Długo wcześniej. I to w tej chwili zdajesz sobie sprawę, że to wszystko zdarzyło się tylko raz. I nieważne jak bardzo się starasz, nigdy nie poczujesz się taki sam. Nigdy już nie wzniesiesz się trzy metry nad niebem..'

~~♥♥~~

Dziś znowu umówiła się z Andreasem. Znowu pragnęła w Jego ramionach zapomnieć o całym świecie. O problemach. O wyrzutach sumienia. O złych przeczuciach co do Kristiny. Każdego dnia, kiedy Thomas wracał do domu, miała wrażenie, że chłopak coś przed nią ukrywa. Że jest jakiś inny. Dziwny. Jakby czymś zmartwiony? Jakby ciałem był przy Niej, lecz duchem znajdował się całkowicie w innym miejscu. Vanessa pytała, chciała wiedzieć co jest powodem jego zmartwień. Zgryzoty. Jaki był skutek podjęcia rozmów z blondynem? „Wszystko jest w porządku. Kocham Cię, Vann.”- i tak co dnia. Jakby wyuczył się tego już na pamięć z jakiegoś schematu. Czy ich związek się w jakiś sposób zmienił? Nie. Dziewczyna nadal czuła miłość, którą obdarzał Ją Thomas, a ona nadal tak samo jak wcześniej kochała blondyna.  Vann zobaczyła, że Andreas jednak nie jest sam. Obok Niego stała średniego wzrostu brunetka. Nie wyglądali jak przyjaciele. Stali w zwartym uścisku, wpatrując się w swe oczy. Przyśpieszyła kroku. Ciężko dysząc, doszła do pary. Spojrzała raz na Andreasa, a później dokładnie lustrowała wzrokiem brunetkę u boku Niemca.
-Tina, zostawisz Nas na chwilę samych?- poprosił dziewczynę, która bez słowa cmoknęła chłopaka i odeszła, spełniając posłusznie prośbę chłopaka. Tina. Więc to tak miała na imię ta dziewczyna. Założyła ręce na piersi. Patrzyła na bruneta, milcząc oraz próbując wytłumaczyć sobie to wszystko w głowie. W Jej wzroku dostrzegł… Dostrzegł zazdrość? Uśmiechnął się krzywo pod nosem. Objął Vanessę w pasie, po czym uniósł delikatnie Jej podbródek, aby zmusić brunetkę do patrzenia Mu w oczy. – Co się dzieje, Vann?
-Kim Ona jest?- zapytała z odrazą. Tak. Była zazdrosna. Cholernie zazdrosna. To jak się poczuła, kiedy zobaczyła, że w objęciach Andreasa jest kobieta, która nie jest Nią, nie są w stanie oddać ludzkie słowa. Coś kopnęło Ją w brzuch. W Jej ustach mogła poczuć metaliczny posmak.
-To Tina.- rzekł łagodnie.
-Twoja dziewczyna jak mniemam?- Jej wzrok wylądował na osobie chłopaka, który spuścił w dół smutny wzrok. Vanessa szybko domyśliła się prawdy. Tina była Jego dziewczyną już od wielu, wielu lat.
-Tak, Vann masz rację…- przyznał smutno, muskając delikatnie policzek osłupiałej dziewczyny. Właściwie sama nie wiedziała, dlaczego to wszystko w taki sposób się na Niej odbiło. Trudno było Jej to wszystko pojąć. Ona przecież też miała innego partnera na boku, a nie przeszkadzało to tak bardzo Andreasowi. Co to mogło oznaczać? – Ale miało nie być żadnych zobowiązań…
-Wiem.- wyszeptała, ledwo wstrzymując łzy w oczach.- Czyli to znaczy, że nic nigdy do mnie nie czułeś?
-Nie!- wyrwał się szybko. Ujął Jej twarz w dłonie.- Przecież wiesz, że ja Cię kocham… - wyszeptał tak, aby słyszalne było to tylko dla brunetki. Uśmiechnęła się, po czym ich dwójka złączyła się w namiętnym pocałunku.

~~♥♥~~

                -Kristina, czego Ty ode mnie chcesz?!- nie wytrzymał i naskoczył na dziewczynę, która po raz kolejny czekała na niego, aż ten skończy trening.
-Szczęścia.- powiedziała łagodnie, zbliżając się z wyczuciem do zdenerwowanego chłopaka. Położyła swą dłoń na Jego ramieniu.- Thomas, no… Będziemy szczęśliwi… Proszę Cię, wróć do mnie… Stwórzmy znowu szczęśliwą rodzinę…- szeptała mu, nie przestając patrzeć chłopakowi w oczy.
-Kristina, pogódź się wreszcie, że nasz związek nie ma sensu. NIE MA.- powiedział wyraźnie, a w Jego oczach widać było strach oraz obłęd. Ale tak było. Bał się. Był wręcz przerażony tym, co może się stać, kiedy niektóre sprawy wyjdą z ukrycia. Ale czy takie sprawy mogą nie wyjść kiedyś na wierzch? Jak w ogóle mógł Je ukrywać? Dlaczego to ukrywał? A przede wszystkim- dlaczego robił to przed Vanessą?
-Vanessa wie? Wie co zniszczyła? Do czego się przyczyniła?- zadawała pytanie po pytaniu, zachowując w sobie resztki bezwzględności. Thomas niemo, skierował swój wzrok na dół, wlepiając go w ziemię. Blondynka uśmiechnęła się cwanie.-Ha… Wiedziałam…  Thomas, lepiej przemyśl dokładnie moją propozycję, bo później możesz się obudzić nie mając nic.- odeszła, zostawiając zaszokowanego oraz zrozpaczonego Morgiego.

~♥~

                Wracał właśnie z treningu. Jego myśli wciąż krążyły wokół zielonookiej brunetki, która za kilka dni miała pojawić się w Austrii i powiedzieć co tak naprawdę między nimi jest. A czuł, że jest wiele. Że łączy ich niesamowita, wyjątkowa więź, którą jedynie trzeba poszerzać, aby stała już na zawsze nierozerwalna. Nękały Go jednak obawy. Obawy, że ze strony Ann może spodziewać się czegoś innego. Całkowitego zaprzeczenia Jego uczuć, co wzbudzało paraliż Jego ciała. Nie chciał, nie mógł, nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że znajomość z Ann stanie w miejscu i już nigdy nie ruszy do przodu. Nawet nie wiedział jak to jest. Nie wiedział jakie uczucie towarzyszy człowiekowi, gdy nie osiągnie czegoś, na czym mu zależało. On sam przecież zawsze osiągał to, czego sam zapragnął. W jednej chwili zobaczył coś, co było jak sen. Zły koszmar. Vanessa, obściskująca się z jakimś innym facetem. Gregor rozpoznał w Nim Wanka. Stanął w miejscu, przymrużając lekko brwi. Zadawał sobie ciągle pytanie dlaczego akurat On musiał coś takiego zobaczyć… Dlaczego On musiał nosić w sobie taką truciznę… Co powinien zrobić w takiej sytuacji? Powiedzieć Thomasowi? Przecież wówczas Jego cały świat legnie w gruzach. Zrani przyjaciela. Co miał zrobić...

~~♥♥~~

Nie powinniśmy ciągle odwracać się za siebie. Nie powinniśmy żyć przeszłością. Ja wiem, ja o tym wszystkim wiem, ale często jeszcze tak trudno mi żyć teraźniejszością. Przeszłość była prostsza, radośniejsza. Mam wrażenie, że wtedy wszystko układało się lepiej, a teraz nagle ktoś zabrał wszystkie barwy, ukradł słońce i sprawił, że ciągle pada deszcz. Teraźniejszość sprawia, że przeraźliwie boli mnie serce, a dusza nie wytrzymuje całego tego napięcia. Teraźniejszość i perspektywa przyszłości maluje na mojej twarzy strach, bo niczego nie jestem pewna. Boję się, że nie nadejdzie dzień, w którym odnajdę sens swojego życia. Boję się normalnie żyć, boje się ruszyć z miejsca. Tylko co za ironia, bo znudziło mi się tkwienie w jednym martwym punkcie i patrzenie jak ucieka mi czas. Tak często mam wrażenie, że moje życie jest jakąś dziwną grą, dla której nikt nie przewidział zasad, a ja sama po prostu się w nim gubię - jak małe wystraszone dziecko...
Minął tydzień , te siedem dni w przeciągu których szatynka miała podjąć jedną ważną decyzję...Jedną z ważniejszych w swoim krótkim życiu.
Ważną tak samo dla Niej jak i dla Niego , szatyna o czekoladowych tęczówkach...
Kilkaset godzin , przez które przewiło się wiele myśli , założeń , spekulacji.
Żadnych konkretnych punktów zaczepienia.... Było zauroczenie , które z każdą minutą pogłębiało się , gdy tylko o Nim myślała...
Tylko i aż tyle... Zdarzały się dni , kiedy Ann w ogóle nie poczuwała się do obowiązku zaprzątania swojego umysłu Austriakiem.... wtedy właśnie 'oglądała się za siebie' przywołując bolesne wspomnienia....
Kolejny głos rozsądku , który wmawiał , że miłość na odległość nie istnieje ...
Kolejny głos 'miłości' głoszący zupełnie inną prawdę..
Miłość na odległość jest możliwa. Wymaga jednak ona dużo siły i cierpliwości. Musisz zdawać sobie sprawę z tego, że będziesz dużo więcej i mocniej tęsknić, że wieczorami każda cząstka Twojego ciała będzie wołać o niego, spragniona ciepła i czułości jakie tylko on potrafi Ci dać. Będziesz odliczać godziny do spotkania, ale gdy już nadejdzie moment kiedy on stanie w Twoich drzwiach zapomnisz o tęsknocie i każdym samotnym wieczorze. Wtedy liczyć będzie się tylko i wyłącznie jego obecność
Ludzie, którzy kochają na odległość z większą łatwością doceniają chociażby najkrótszą sekundę, którą mogą spędzić razem, doceniają każde spojrzenie czy dotyk, bo wiedzą, że za chwilę będą musieli się rozstać i chcą zapamiętać każdy najmniejszy szczegół....  najpiękniejsze jest to, że dla nich odległość nie ma najmniejszego znaczenia, bo uczucie jakie wytworzyło się między nimi jest dużo silniejsze niż liczba kilometrów jaka dzieli ich ciała.Najistotniejsze jest to, że serca są razem.
Dwa odrębne światy, które nie potrafiły połączyć się w jedność... nie pomagały w żaden sposób w podjęciu decyzji...
...
Poświstujący wiatr hulający pomiędzy szczytami , gęste kłęby białego puchu przewalające się między skałami..
Majestatyczna biel opiewająca gałęzie potężnych świerków , które nienachalnie zdobiły obraz strzelistych Alp.
Krajobraz , który stał się inspiracją zapraszającą do nowego życia...
Ręce drżały Jej do tego stopnia, że nie potrafiła utrzymać w nich nawet szklanki. Czym było to spowodowane? Dniem, który ze swoim nadejściem sprawił każdemu wiele radości. Nie mówiąc już o Vanessie. To miał być wyjątkowy, niepowtarzalny dzień. Dzień, w którym do Austrii zawitać miała Ann. Kiedy tylko w ich mieszkaniu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka do drzwi, na złamanie karku popędziła do drzwi, by je otworzyć i zobaczyć za Nimi Ann. Jej Ann. Najukochańszą. Jedyną. Niezastąpioną.
-Ann!- krzyknęła rzucając się przyjaciółce na szyję.- Jesteś! Jesteś! Nie mogę w to uwierzyć!- krzyczała przez Nią radość, którą nie były w stanie opisać żadne ludzkie słowa.
- Vann! - szatynka przyległa do sylwetki swojej najbliższej przyjaciółki... Dzień , który wydawał się być tak odległy , nieosiągalny nagle stał się czymś niemal na wyciągnięcie ręki. - Cieszę się , że Cię widzę! - polka weszła do środka z nadzieją , że w ogromnym domu nie będzie nikogo poza Nimi.
-Ann, miło Cię widzieć.- Thomas podszedł do szatynki, po czym delikatnie uścisnął dziewczynę na przywitanie.
- Thomas... - Ann uśmiechnęła się promiennie widząc zadowolonego Austriaka.. - Dalekich lotów! - dopowiedziała , muskając zaróżowiały policzek skoczka.
-Dziękuję.- blondyn wyszczerzył się, spoglądając na Polkę. Przeszło Go dziwne wrażenie, że dziewczyny dzielą między sobą jakiś sekret, o którym On sam nie miał pojęcia. Sekret, który mógł dotyczyć ich wszystkich. Jednak szybko odgonił od siebie te myśli, uważając je za kompletnie niedorzeczne. Były przecież jego urodziny. Nie chciał niczym zaprzątać sobie głowy.
-Wejdźmy do środka.- rozkazała Vanessa, jako pierwsza przekraczając próg domu.
Ann rozglądała się wokoło... Dom , w którym gościła zapierał dech w piersiach swoim gustownie urządzonym wnętrzem,, każdy centymetr kwadratowy pomieszczenia został dokładnie przemyślany , co odzwierciedlało jego elegancję...pasję tworzenia. Wchodząc do salonu szatynka przywitała się z kilkoma osobami stojącymi w centralnym punkcie mieszkania. - Pięknie tu... - szepnęła jakby do siebie.
-Nie przesadzajmy znowu z tą pięknością.- Vanessa mruknęła do przyjaciółki, słysząc Jej zafascynowany szept.- Chcesz poznać gości?- brunetka wskazała na grupkę osób, stojących w salonie.
- Niektórych z Nich miałam okazję już poznać. - Ann spojrzała na szatyna trzymającego w dłoni butelkę z ciemnym trunkiem... spuściła wzrok nie chcąc narażać się na długotrwałą wymianę spojrzeń. - Ale resztę z chęcią poznam. - dodała uśmiechając się promiennie do swojej przyjaciółki.
Dziewczyny podeszły do grupki trzech mężczyzn. Na twarzy każdego z nich gościł szeroki uśmiech.
- Chłopaki, poznajcie Ann.- Vann zwróciła się do płci męskiej w towarzystwie.- Ann, poznaj proszę Michaela oraz Stefana.- wskazała na blondyna oraz szatyna, którzy szeroko się do Niej uśmiechali.- Manuela, chyba już znasz.- dodała, widząc, że Fetti posyła szatynce ciepły uśmiech.
- Miło Was poznać .. - Ann musnęła policzek każdego ze skoczków uśmiechając się radośnie... gdy zbliżyła się do Manuela kąciki jej ust jeszcze wyraźniej uniosły się na widok jego przepełnionych ciepłem tęczówek. - A Ciebie miło widzieć po raz kolejny. - szepnęła wtulając się w jego ramiona.
Kiedyś zastanawiałam się czy możliwa jest miłość od pierwszego wejrzenia... I kiedy przekonałam się, że takowa miłość istnieje? Właśnie wtedy gdy po raz pierwszy spojrzałam w Jego oczy. Wtedy zrozumiałam, że można 'pokochać' kogoś kogo nie zna się od strony osobowości, ale zna się tylko jego spojrzenie. Mówiło ono więcej niż by się chciało. Już wtedy wiedziałam ile jest w Nim tajemnic... troski.
...
- Ann, mam prośbę...- Vanessa odciągnęła na bok swą przyjaciółkę, gdzie mogły porozmawiać w taki sposób, aby nikt nie usłyszał ich wzajemnej wymiany zdań.- Ogromną prośbę...- patrzyła na szatynkę błagającym wzrokiem.- Tylko błagam, najpierw się zgódź.
- Przecież dobrze wiesz , że się zgodzę ... tylko powiedz o co chodzi Vann. - szepnęła uśmiechając się. .. jakiś cichy , nieokreślony bliżej ' głos' w głowie szatynki podpowiadał jej , że może chodzić tu o uroczego bruneta , którego sylwetkę kilka dni wcześniej zlustrowała poprzez strony internetowe.
- Andreas przyjechał specjalnie dla mnie do Austrii.- zaczęła, marzycielsko wzdychając i nieustannie się uśmiechając na samą myśl związaną z Andreasem. Jego uśmiechem. Jego cudownymi tęczówkami. Jego dotykiem. Ciepłem. Zapachem.- Chodzi generalnie o to, że muszę się wyrwać na jakiś czas a Ty musisz mnie kryć przed Thomasem i resztą.- wyjaśniła szybko.
- Mam Cię kryć? - Ann zamilkła na chwilę , zastanawiając się czy jest to dobry pomysł... Czy Vanessa , aby nie powinna zostać na urodzinach swojego chłopaka. Ale przecież był Andreas i jego nieoczekiwany przyjazd... Drugie szczęście brunetki... szczęście , któremu trzeba pomóc... - Pod jakim pretekstem wyjdziesz? - dopytała , chcąc pomóc przyjaciółce.
-Nie wiem.- rzuciła.- Wymyślisz coś. Liczę na twoją wyobraźnię.- uśmiechnęła się do Polki, po czym wzięła swój płaszcz i wygalopowała z domu, mając ciągle na swej twarzy beztroski uśmiech.

~♥~

Zobaczył Ją. Stała w kącie pomieszczenia osamotniona, zupełnie jakby była w czymś głęboko zamyślona. Tyle czasu czekał na to, aby znowu Ją zobaczyć. Żeby znowu móc zatracić się w Jej słodkim zapachu. Poczuć przyjemne ciepło w środku, które pojawiało się zawsze, kiedy Ann była blisko Niego. Podszedł bliżej dziewczyny. Stała do Niego odwrócona tyłem. Położył swą dłoń na Jej ramieniu.
-Miło Cię znowu widzieć.- wymruczał dziewczynie do ucha.
Ann jakby wyrwana ze swoich wewnętrznych przemyśleń dotyczących Vanessy i jej nagłego wyjścia odwróciła się natychmiast dopuszczając do siebie ciepły odgłos wydobyty z ust szatyna... - Cześć Gregor. - oznajmiła jakby niewzruszona jego obecnością.
-Tylko cześć?- uniósł brew, zatapiając się jednocześnie w zielonych i bezdennych oczach szatynki.- Gdzie Vann? Nie widziałem Jej od jakiegoś czasu.
- Musiała na chwilę wyjść. - odpowiedziała szybko próbując wyminąć szatyna.
-Tak nagle?- Gregor zastawił swoim ciałem dziewczynie drogę. Widział w Niej coś, co sprawiało, że miał wrażenie, iż Ann jest całkowicie zagubiona. Nie wie co powiedzieć. Nie wie co robić. Działo się tak tylko wtedy, kiedy zapytał Ją o Vanessę.- Myślałem, że najlepsze przyjaciółki wiedzą o sobie trochę więcej rzeczy.- mówił bezwzględnie.
- Wyszła do apteki. - oznajmiła stanowczo patrząc w czekoladowe tęczówki skoczka. - Więc jak widzisz , wiemy o sobie wiele.
-Czyli na wyrzuty sumienia też robią leki?- zapytał, nieprzerwanie patrząc w Jej oczy. Jej oczy, a Jego wszechświat.- No tak, one na pewno muszą być aż tak ogromne, że musi ratować się jakimiś lekami. Romans to w końcu nie byle co.- wykrztusił w końcu z siebie to słowo. Słowo, które nie chciało przejść nawet w Jego myślach. Słowo, które do Vanessy kompletnie mu nie pasowało. Ale co miał zrobić, kiedy właśnie taka była prawda? To naprawdę wszystko się działo...
- Romans? - Ann zachichotała niemal niesłyszalnie chcąc ukryć swoje zdenerwowanie... przez jej umysł przewijało się wiele myśli .. pytań , na które nie potrafiła odpowiedzieć... Skąd Gregor mógłby wiedzieć o Wanku? To było niemal że nierealne. - Na wyrzuty sumienia może i nie , ale na astmę którą mam od dziecka owszem.  - oznajmiła pewnie.
-Nie broń Jej tak.- warknął rozdrażniony.- Nie mów mi, że jeszcze pochwalasz to, co Ona robi. Po co jest w ogóle z Thomasem?- zapytał, jakby sam siebie.- Dla pieniędzy? Popularności? Nie miałem pojęcia, że Vann będzie potrafiła zachowywać się jak...- chciał dokończyć, lecz bał się, że powie o słowo za dużo. Chyba tylko fakt, że w przeszłości darzył brunetkę ogromną sympatią, sprawił, że nienawiść, którą teraz czuł w stosunku do dziewczyny, była chociaż odrobinę mniejsza i łagodniejsza.
- Co Ty sobie znów ubzdurałeś Schlierenzauer?! - wrzasnęła Ann podirytowana zaistniałą sytuacją. - To co starasz mi się zainsynuować jest na tyle niedorzeczne , że nie upoważnia Cię do oceniania innych , spójrz na siebie i swoje postępowanie! - dodała lustrując sylwetkę Austriaka.
- Schlierenzauer? To już nie Gregor?- mówił z sarkastycznym rozbawieniem.- Poza tym co ze mną jest nie tak? Ja przynajmniej nie zdradzam nikogo na prawo i lewo! Wiedziałem ich na własne oczy! Vanessę i tego Jej casanove, Wanka! No broń Jej, bo robiąc to zachowujesz się dokładnie tak samo jak Ona!
- Gregor ... Schlierenzauer to dla mnie żadna różnica... - oznajmiła oschle. - A masz jakieś dowody na te swoje przewidzenia? - Ann uśmiechnęła się... - Czy sądzisz , że tak bez skinienia okiem wszyscy Ci uwierzą?
-Thomas na pewno.- powiedział szybko, słysząc pulsującą krew w swoich uszach.- Po za tym, ta Twoja przyjaciółeczka nie będzie na tyle silna i odważna, aby przyznać się prosto w twarz, że jest wierna Thomasowi. Mam tylko nadzieję, że Thomas otrząśnie się po tym rozstaniu i zrozumie szybko, że Vann nie jest godna żadnego faceta. Żadnego.- podkreślił.
- Ann, jak możesz przyjaźnić się w ogóle z kimś takim? Powinno Cię to obrzydzać, odrzucać...
- Jedyna osoba , która mnie odrzuca stoi właśnie przede mną ... a wiesz dlaczego? - nie czekając na odpowiedz szatyna Ann kontynuowała swój krótki monolog. -  Nigdy nie pozwoliłabym sobie na to aby przez moje chore wyobrażenia moi przyjaciele stracili to co pielęgnowali latami , co poprzez przeciwności losu , przeszkody na swojej drodze przetrwało i trwa nadal... Miłość Gregor ! - niemal krzyknęła, - Może zajmij się swoim życiem , a nie wpieprzaj tam gdzie nikt Cię nie potrzebuje! - brunetka po raz kolejny próbowała ominąć szatyna.
- Ann, nie rób tego. Nie stawaj się taką samą bezwzględną egoistką jak Vanessa.- mówił, jednocześnie ponownie zastawiając drogę ucieczki Polce.- I to nie są żadne moje chore wyobrażenia! Widziałem ich i to na własne oczy. No, amorów to Oni sobie nie oszczędzają. Ale i ja dzięki temu nie będę oszczędzał szczegółów, kiedy będę już opowiadać to wszystko Thomasowi. Bo ja tego tak nie zostawię. Ona musi zapłacić za to, co robi!
- Egoistą na którego nie mam ochoty tracić więcej swojego czasu jesteś Ty, więc idź i opowiadaj te swoje bajki wyssane z palca komu tylko chcesz, - Ann wiedziała , że tylko poprzez swoją obojętność może nie dać się wciągnąć w grę , która mogłaby 'wydać' postępowanie Vanessy.
Już nie miał sił. Nie potrafił się z Nią dłużej kłócić. Chwycił dziewczynę delikatnie za rękę, chociaż doskonale wiedział, że jest to ostatnią rzeczą, którą chce dziewczyna.
-Ann, minął tydzień. Wiesz o czym mieliśmy pogadać.- rzekł, tym razem o wiele delikatniej.
- Nie wiem. - odpowiedziała obojętnie uwalniając swoją dłoń. Złość na szatyna , na jego bezmyślne zachowanie nie zmniejszyło się nawet pod wpływem jego delikatnego głosu.... Bo przecież jak można zadać ból swojej bratniej duszy , swojemu najlepszemu przyjacielowi? Świadomie! ... Im mniej wiesz tym jesteś szczęśliwszy.
- A będziesz wiedzieć, kiedy może jakimś trafem zapomnę o tym na czym przyłapałem Vann z Wankiem?- każde słowo wypowiadał wyraźnie. W romansie Vanessy zauważył szansę dla siebie. Szansę dla Ann oraz Jego samego na stworzenie 'czegoś'. Dla Niej był gotowy iść do celu nawet po trupach.
- Nie uważasz że posuwasz się zbyt daleko? - zapytała zdziwiona. - To jest zwyczajny szantaż z Twojej strony!
- Nie.- wyszczerzył się łobuzersko. Na zewnątrz próbował starać się być obojętnym, lecz wewnątrz chłopaka wrzało.- To po prostu luźna propozycja, a może i kopniak dla Ciebie, aby pchnąć Cię trochę do przodu w Naszej kwestii.- mówił, a wypowiadanie każdego słowa wprawiało Mu coraz to większe trudności.
- Czego Ty właściwie chcesz Gregor? - wzrok szatynki utkwił na twarzy uśmiechniętego Austriaka.... Sama nie wiedziała już , jak się zachować , aby nie dać szansy chłopakowi na poznanie tajemnicy jaka łączyła ją i Vanessę , aby ten poprzez jej zachowanie nie odczuł iż ma rację i faktycznie brunetka spędza większość swojego czasu z Andreasem.
-Spróbować z Tobą czegoś czemu Ty nie dajesz w ogóle szans.- odpowiedział spokojnie, z pozoru pewny swego, lecz tak naprawdę każde słowo starał się przemyśleć chociaż dwa razy.- Więc jak to będzie, Ann? Nie mamy całego dnia, żeby tutaj stać. Imprezę trzeba rozkręcić.- rzucił spojrzeniem na swoich kolegów z reprezentacji.
- To przełóżmy tą rozmowę na kiedy indziej. - odpowiedziała z wyczuwalną ulgą w głosie... Miała nadzieję , że Gregor odpuści i da jej spokój... Obdarowała spojrzeniem stojącego nieopodal Manuela , który promiennie się do Niej uśmiechał.
Zauważył, że Ann uśmiecha się to Fettiego. Poczuł wewnętrzne pieczenie w sercu. Spojrzał groźnym wzrokiem na Manuela, po czym zasłonił dziewczynie widok na Austriaka.
- Nie będziemy niczego przekładać.- oznajmił stanowczo.- Oczekuję odpowiedzi tu i teraz.
- Ale co ja mam Ci powiedzieć po jednym pocałunku? Przecież nic poza Nim Nas nie łączy! - Ann spuściła wzrok
Delikatnie uniósł Jej podbródek, aby spojrzeć Polce w oczy.
- Łączy nas pewna więź, która czuję całym sobą. Ty również ją czujesz, wiem to.- mówił, delikatnie gładząc Ann po policzku opuszkami swego palca.- Ale obiecałaś dać mi ostateczną odpowiedź już dzisiaj.- ciągnął dalej swoje, zachowując przy Tym delikatny ton głosu, aby nie wystraszyć dziewczyny.- To, co zdecydujesz teraz, zaowocuje w przyszłości. Albo będziesz szczęśliwa ze mną, albo nie będziesz a przy okazji cierpieć będzie Thomas oraz Twoja przyjaciółka, Vann.- sam nie wierzył, że coś takiego mówi.
- Czekaj , czekaj... -  Ann oddaliła się , nie pozwalając na dalsze 'gesty'. Powoli i skrupulatnie przyswajała każde wypowiedziane przez Austriaka słowo. - Chcesz mi powiedzieć , ze jak zgodzę się na związek z Tobą to Ty nie zniszczysz relacji jaka łączy Thomasa i Van ? Dobrze rozumiem?
- Doskonale zrozumiałaś.- odpowiedział pewnie, dokładnie obserwując każdy ruch i gest szatynki.
- Jak Ty w ogóle tak możesz? - Ann przymknęła powieki zszokowana tym , że chłopak potwierdził jej przypuszczenia , który wydawały się być niemal niedorzeczne... a jednak. - A Sandra? - dodała ciszej.
- Nie martw się Sandrą.- powiedział z intrygą w głosie.- Liczy się co tu i teraz. Jesteś tylko Ty i Ja.- wyszeptał.- To, jaką decyzję podejmiesz teraz, uszanuję. Jednak nie mogę żyć w tej ciągłej niepewności.
- Czyli jak się nie zgodzę to nie powiesz o swoich podejrzeniach Thomasowi? - zapytała z ulgą w głosie. - niedorzecznych rzecz jasna, - dodała nadal upierając się przy swoim.
-Uparta dziewczynka.- ujął Jej twarz w swe dłonie. Uśmiechnął się. Teraz w jego dłoniach spoczywał skarb najcenniejszy dla Gregora na świecie.- Ann, ja w dalszym ciągu czekam na odpowiedź.- ponaglił dziewczynę.
- Odpowiedz na moje pytanie! - polka odsunęła się.
- Szalejesz za mną i nie możesz beze mnie wytrzymać?- uniósł lewą brew, zawadiacko przy tym wyglądając.
- Powiesz mi czy nie?! - uniosła znacząco ton swojego głosu zdenerwowana.
-Jeśli się zgodzisz, nie powiem.- rzekł zrezygnowany tym, jak łatwo uległ dziewczynie. Była charakterna. Intrygowała Go. Była nieodkrytym lądem, który pragnął odkryć. Który Go ciekawił. Którego nie znał, a tak bardzo pragnął poznać.
- Dobrze. - wyszeptała cicho opadając z wewnętrznych 'sił '... nie zgadzała się zupełnie z tym na co przed momentem się zgodziła , ale gdyby nie to pozwoliłaby zniszczyć szczęście jakie ma Vanessa ... miłość . Uczucie które łączy ją i Thomas'a. Nie mogła pozwolić na to , aby Austriak poinformował o swoich podejrzeniach blondyna , zanim ona sama nie porozmawia z brunetką.
- Czyli jednak nie jestem tak bardzo obojętny dla Ciebie?- zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, On mimowolnie złożył na Jej ustach pocałunek, którego od dawna tak pragnął.
Szatynka przerwała Go niemal natychmiast , nie pozwalając sobie na ponowny powrót odczuć , które towarzyszyły jej tamtego dnia. Dnia w którym poczuła na swoich wargach , delikatne usta Austriaka. - Jeszcze przed momentem spieszyło Ci się do kolegów , więc może już idź. - rzuciła bez namysłu.
Odczuł odrzucenie z Jej strony. Zabolało. Cholernie zabolało. Chwilowo utknął Twój wzrok w podłodze. Później jeszcze spojrzał na Ann smutnym wzrokiem, który został pozbawiony wszelkich sił życiowych. Niby zagojone rany na Jego duszy, ponownie zaczęły krwawić. Odrzucenie zabolało bardziej niż najgorsza obelga.
-Teraz już wiem wszystko...- szepnął tajemniczo, po czym obrócił się na pięcie i wrócił do towarzystwa swoich kolegów z drużyny.

Ann skierowała swoje kroki w stronę Manuela , który siedział na kanapie w salonie...
Widząc uśmiech na jego twarzy , niemal natychmiast zapomniała o tym co przed momentem usłyszała od Schlierenzauer'a.
- Mogę? - zapytała rzucając niby przypadkowe spojrzenie na Fettnera.
- Jasne , siadaj . - odpowiedział 'klepiąc' delikatnie miejsce obok siebie. - Myślałem , że już nie znajdziesz czasu dla mnie , tak Cię tu wszyscy rozrywają.... - dopowiedział przyjemnym tonem podając szatynce butelkę z ciemnym trunkiem.
- Dla Ciebie zawsze... - wtrąciła szybko śmiejąc się.
- Skoro tak mówisz , to może dasz się zaprosić jutro na trochę większy spacer po Austrii? - zaakcentował słowo ' większy'.
- Trochę większy ? - powtórzyła zaciekawiona ... - Co masz na myśli?
- Wspólne przechadzki po miejscowych górach ... Co Ty na to Ann?
- Zgadzam się. - oznajmiła radośnie wznosząc butelkę ku górze.
- Za Naszą pierwszą randkę... - powiedział delikatnie łącząc owe butelki w geście toastu. 

Gregor patrzył na Ann, która zaraz po ich rozmowie przysiadła się do Manuela. Kompletnie Go nie zauważała. Patrzył na Nią i widział w Jej oczach pustkę. Obojętność. Zupełne nic…  To właśnie to poczucie zabija więcej związków niż zazdrość. To właśnie ta trująca obojętność, niszczyła zazwyczaj wszystko. Raniła najbardziej. Zadawała cios za ciosem. Nie wytrzymał. Ruszył w stronę Polki oraz świetnie zabawiającego się przy Niej Manuela, a gdy był już przy ich dwójce, chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął w bardziej ustronne miejsce.
-Co Ty za szopkę odwalasz, Ann?- zaczął drażliwie. Nawet nie próbował zatuszować swojego zdenerwowania.- Czyli tak ma wyglądać Nasz związek?
- Nie rozumiem .. - szatynka obdarowała Austriaka kolejnym spojrzeniem , tym razem bardziej wyrazistym
 - Nie zauważasz mnie. Jestem dla Ciebie powietrzem.- prychnął.- Zachowujesz się jak dziecko! Co Ty chcesz komuś udowodnić?!- nie panował już nad sobą.
- Przecież ja tylko rozmawiam z Manuelem.. O co Ci chodzi? - próbowała zachować wewnętrzny spokój... nie w głowie były jej teraz sprzeczki.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi!- zareagował szybko. Serce biło mu jak oszalałe. Tym razem nie było to przyjemne zawirowanie. -Czyli tak ma  teraz to wszystko wyglądać?! Że będę dla Ciebie zupełnie Nikim?! Poza tym, widzę jak patrzysz na Manuela!
- Jak na każdego innego człowieka! - krzyknęła chociaż tego nie chciała. - Stałeś z kolegami z reprezentacji , więc co Twoim zdaniem miałam robić?! Stać i się przyglądać? Wyluzuj Greg.
-Nie wyluzuję! Uganiam się ciągle za Tobą jak jakiś małolat!- nieprzerwanie krzyczał.- A kim dla Ciebie jestem?! No kim?!- patrzył na Nią z obłędem w oczach, nie wiedząc już właściwie co mówi. Przemawiały przez Niego uczucia. Nie potrafił już nad nimi panować.
- Nie oczekuj ode mnie cudów Schlieri! Jesteśmy ' razem ' - zaakcentowała ostatnie słowo dość wyraźnie. - ... od kilku chwil , więc co Ty sobie wyobrażasz. - próbowała się opanować.
-Faktycznie, niezłe usprawiedliwienie.- uśmiechnął się sarkastycznie.- Czyli uważasz, że teraz mogę dla Ciebie nie istnieć? Wcale, tak? Skoro tak się bawimy, to dobrze. Twój wybór.- spojrzał na Polkę zgorzkniałym spojrzeniem, po czym obrócił się szybko na pięcie , ruszając w stronę Thomasa.

~~♥♥~~

 Do czego zdołała się posunąć? Mogła z czystym sumieniem wyjść z  urodzin swojego partnera, by móc spotkać się z kochankiem. Ale nie. Teraz tylko świadomość, że niedługo poczuje dotyk pełnych, miękkich ust Andreasa sprawiał, że nie zaprzątały Jej głowy wyrzuty sumienia. Do czasu…  To uczucie przyjdzie do Niej. Powróci ze zdwojoną siłą. Będzie zadawało cios za ciosem, dopóki brunetka nie spotka ponownie Andreasa. Nie zacznie podtapiać się w Jego bezdennych oczach. Nie zatraci się w ciepłej barwie głosu. Nie wtuli się do gorącego torsu i nie szepnie mu cichutko skromne: „Kocham Cię.” Od razu, gdy Go tylko zobaczyła w parku, wpadła Niemcowi w ramiona, nie oszczędzając mu przy tym namiętnych pocałunków. Nie widzieli się tydzień, a tak bardzo się za sobą stęsknili. Obydwoje kochali to uczucie, które towarzyszyło im, kiedy byli obok siebie. Zapomnienie. Nie zauważanie całego świata. Byli tylko Oni. Usiedli na trawie. Wpatrywali się w niewielki staw, który znajdował się przed nimi. Żadne z nich nic nie mówiło. „Chwilo, trwaj!”- chciało krzyczeć każde z Nich. Za takie uczucie jak teraz, każdy byłby w stanie oddać życie. Dziś było wiecznością. Serce wiedziało swoje. Pragnęła porwać swojego księcia i zatrzymać Go już tylko dla siebie. Nie dzielić się Nim z nikim. Schować Go gdzieś, gdzie tylko Ona miała dostęp. Spojrzała na bruneta i delikatnie musnęła ustami Jego policzek.
-Za co?- zapytał, posyłając nieśmiały uśmiech Vann.
-Za to, że jesteś…- wyszeptała, zbliżając się do Niemca.
-Zawszę będę…- odpowiedział i również zbliżył się do dziewczyny. Teraz stykali się tylko czołami.
-No nie wiem…- Van spuściła swój wzrok, mając w głowie smutną myśl, że kiedyś, a być może w niedalekiej przyszłości, będzie musiała opuścić Andreasa.
-Zawsze będę.- ujął w swe dłonie Jej zgrabną twarzyczkę.- Zawsze będę obok Ciebie.- ich twarze ponownie dzieliły milimetry, kiedy niespodziewanie z nieba spadł deszcz a na niebie ciągle gościło słońce. Oni wpatrywali się w siebie, jakby świata nie było, by zaraz złączyć się w namiętnym pocałunku, który był wybuchem uczuć, które odczuwali obecnie. Tak łatwo jest kogoś kochać… Szkoda tylko, że trudno jest być kochanym. A może nadszedł już czas, żeby doszli do wniosku i dać sobie z tym „drugim życiem” spokój, nie robiąc sobie więcej niepotrzebnego bałaganu w głowie? Zanim obydwoje wpadną w to uczucie po uszy… O ile już nie wpadli… Deszcz, który coraz gęściej gadał z nieba, przerwał ich cudowną chwilę. Chwyciła Andreasa za rękę i pociągnęła w stronę białej altanki, która stała nieopodal. Przemoczeni, trwali w swoich ramionach, nie oszczędzając sobie czułości.
-Najbardziej nienawidzę w sobie tego, że tak cholernie mnie do Ciebie ciągnie…- wyznała. Jednak taka była prawda. Co miała poradzić na to, że to właśnie Andreas dawał Jej sens istnienia? Że tylko przy Nim czuła się bezpieczna. Że tylko On był jej marzeniem… Marzeniem i utrapieniem w jednym. Był Jej cieniem, bo gdziekolwiek nie poszła, nie spojrzała, widziała właśnie Jego… Tylko Jego… Ale wraz z każdym spotkaniem z Andreasem, towarzyszyły Jej obawy. Obawy związane z tym, że może usłyszeć: „Żegnaj”… 

~♥~

- Co jest stary ? Jak się bawisz? - Thomas od razu zareagował na zbliżającego się szatyna.
- Ja? Wspaniale.- prychnął, nieprzerwanie patrząc na Ann.- Zobaczymy jak Ty się będziesz zaraz bawił.- zaczął tajemniczo.
Ann stała w bezruchu dokładnie analizując słowa Austriaka... ' Tak się bawimy ' przewijało się w jej głowie... Jak to ? Przecież to niemożliwe , obiecał nie ujawniać nic na co nie ma żadnych dowodów ... obiecał nie mówić o swoich podejrzeniach ... a teraz ? Teraz stoi obok blondyna i zacięcie z Nim rozmawia.... Jej umysł szalał nie wiedząc jak powinna się zachować , co zrobić by nie narażać Vanessy .. nie teraz , gdy jest ona niczego nieświadoma.
- Co masz na myśli Gregor? - Thomas skierował swoje spojrzenie za kolegę zaciekawiony... Nie miał przecież bladego pojęcia , co może kryć się za ową wypowiedzią... Nie potrafił wydedukować żadnych konkretnych podejrzeń.
- Vanessa tak niespodziewanie zniknęła.- powiedział, ciągle patrząc na Ann, która bacznie przyglądała się Austriakom. Na twarzy szatyna malował się triumf.  W Jego oczach tliły się iskierki zawiści, zawodu, zazdrości, zdenerwowania... A może po prostu dopiero teraz okazywał swe prawdziwe oblicze?- Wiesz, mam pewne podejrzenia gdzie mogła iść.- dodał tajemniczo, w dalszym ciągu patrząc na Ann.
- Gdzie? - dopytywał chcąc się jak najwięcej dowiedzieć... nie zauważając obecności szatynki w Ich bliskim otoczeniu.
Polka nadal lustrowała obie sylwetki próbując wymyślić coś sensownego , aby nie pozwolić na dalszy rozwój owej rozmowy.
- Uwierzyłbyś, kiedy powiedziałbym Ci, że Vann może teraz doskonale się bawić?- wypowiadając te słowa, głowę miał ciągle odwróconą w stronę Ann, nadal patrząc na dziewczynę dając Jej pewnego rodzaju znak, że czeka na Jej ruch. Że to teraz w Jej rękach leży wszystko. Przyszłość. Szczęście. Miłość. Jej. Gregora. Thomasa. Vanessy.
- Tutaj jesteś .... - Ann podeszła do Austriaków , jakby czując że musi reagować , aby nie doprowadzić do nieszczęścia , które dotyczyłoby jej najlepszej przyjaciółki. - Wszędzie Cię szukałam ... - dopowiedziała przytulając się do szatyna i składając na jego szyi delikatny pocałunek.... Musiała to zrobić , musiała dać trochę czasu Vann.. chociaż okazywanie bliskości Schlierenzauerowi nie było czymś czego pragnęła.
- Coś się stało, kochanie?- dokładnie podkreślił ostatnie słowo. Uśmiechnął się cwanie. Osiągnął swój cel. On zawsze osiągał wszystko, czego tylko zapragnął. I ty razem nie mógł ponieść porażki. Na dodatek Jej bliskość... Czucie na swojej osobie Jej oddechu... Delikatny zapach szatynki, który pieścił Jego nozdrza... To wszystko przyczyniło się do tego, że cała złość, zawiść i inne negatywne uczucia, uleciały z Niego jak powietrze ulatuje z przedziurawionego balona. Jakby nigdy ich nie było. Niesamowite uczucie.
- Stęskniłam się... - odpowiedziała tak szybko jakby te słowa miały utknąć w jej gardle.... Bliskość szatyna nie sprawiała jej żadnej wyczuwalnej przyjemności.... a może w tamtej chwili poprzez złość , niezrozumienie nie dopuszczała do siebie żadnych uczuć?...
- Greg gdzie jest Vanessa? - odezwał się blondyn patrząc na ową dwójkę.
- Nie wiem.- szatyn wzruszył ramionami.- Właśnie o to samo chciałem Cię zapytać.- palnął głupio, lecz tylko to na tą chwilę przyszło mu do głowy. Zaraz po tym uśmiechnął się do Ann i złożył na Jej czole delikatny i czuły całus.
- Wyszła na chwilę załatwić coś dla mnie. - rzuciła Ann chcąc rozwiać wszelkie wizje , które zapewne tworzył w swojej głowie starszy Austriak... Sądząc , że sytuacja została opanowana odsunęła się od 'Swojego tymczasowego chłopaka' posyłając uśmiech Manuelowi , który przechodził obok.
Widzący to Gregor, z powrotem przysunął do siebie dziewczynę.
- Ann, a cóż takiego miałaś ważnego do załatwienia w Austrii, że Vanessa musiała wyrwać się z urodzin własnego chłopaka?- zapytał, niby niewinne, lecz wrednie.- Jesteś tutaj przecież niecały dzień.
- Tłumaczyłam Ci przecież , że mam astmę i  zapomniałam leków , które są mi potrzebne... - skłamała , mając nadzieję że Thomas uwierzy jej , a nie swojemu koledze.
- A no tak, tak.- rzucił bez przekonania szatyn, będący znowu rozdrażniony sytuacją, która przed momentem zaszła między Ann a Manuelem. Niby Polka tylko uśmiechnęła się do Fettiego, lecz On był tak niemiłosiernie zazdrosny...W tej samej chwili u boku całej trójki zjawiła się Vanessa, mająca nadal w głowie romantyczne chwile, które przed momentem spędziła z Andreasem. Serce wzlatało Jej do góry. Dusza robiła się tak lekka, że dziewczyna stąpając po ziemi, miała czasem wrażenie, że niedługo będzie w stanie odlecieć do niebios, by dotknąć nieba i z powrotem wrócić do ramion Andreasa, w których tak cudownie się czuła.
- Co tak stoicie?- powiedziała zdezorientowana, spoglądając na każdego z członków owej grupki.

--------------------------------------------------------


Hej, hej! Na początku, jedno, najważniejsze słowo. DZIĘKUJEMY! ♥ Jednakże, tym razem pragniemy podziękować nie tylko za Wasze wspaniałe komentarze, lecz także za nominacje do Liebster Award! Jest nam naprawdę miło i oczywiście nierozłącznie towarzyszy nam wspaniałe uczucie oraz świadomość, że to co piszemy, podoba się Wam, co oznacza, że osiągnęłyśmy swój cel. Ale to również nie oznacza, że spoczniemy na laurach. 
Oj, nie… Dzięki Wam w naszych głowach z dnia na dzień, rodzi się coraz więcej pomysłów. Teraz w Waszych rękach ląduje już szósty rozdział. Mamy nadzieję, że ta część również przypadnie Wam do gustu oraz że podzielicie się z nami opiniami na temat szóstki!
Klaudia i Ann!♥


13 komentarzy:

  1. Po pierwsze długość rozdziału mnie osobiście zwaliła z nóg... za co dziękuje... uwielbiam Was za to... człowiek zacznie czytać , wgłębi się i nie musi kończyć po dwunastu zdaniach .. to bardzo ważne. dziękuje ♥
    Vanessa! Czy ona widzi do czego prowadzi ten 'związek' z Wankiem ! Teraz nie tylko Thomas cierpi.. jest też Ann.! Musiała się dla Niej poświęcić , a to nie jest normalne... chociaż przyjaźń , dla Niej wiele się zniesie , poświęcie...ale czy aż tak dużo?
    Ten idiota z Austrii , kretyn do potęgi ..co on sobie wyobraża?! Szantaż .. związek jednostronny!
    No brak mi słów!
    Jest Manuel i to on jakoś zminimalizował moje nerwy... uspokoił odrobinę...
    Brak mi słów na to co tworzycie razem... magiczne po prostu ... szkoda tylko że rozdziały są tak rzadko... brakuje mi nowości jak wracam z uczelni i zaglądam tutaj odświeżając stronę ...
    Czyżby nowa muzyka w tle? Fantastyczna ..doskonale współgra z szablonem...
    Pięknie tu u Was...
    Tośka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział :D
    Co do postępowania Vanessy to moje zdanie już znacie. Ja wiem, że można kochać dwie osoby jednocześnie ale nie można z Nimi jednocześnie romansować i to tak perfidnie!
    Thomas jest w tym wszystkim taki biedny... tylko jestem ciekawa co ta Kristina tam nawyprawia, bo czuję, że zanosi się na coś dużego.
    Gregor - mój ulubieniec <3 taki wredny i bezwzględny ale LUBIĘ TO!
    Z drugiej strony Fetti... Powinna koniecznie się z Nim umówić. Skoro jest z Gregorem tylko przez szantaż to drogę ma jak najbardziej wolną :D
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest piękny! Idealnie skonstruowany i taki przejmujący. Cały czas wyczuwa się t napięcie. Ja na przykład cały czas obawiam się, że Thomas zobaczy Vann i Wanka.
    I w ogóle jak to jest możliwe, że mój ukochany Wankuś jest złą bestią?! Przecież on wygląda na takiego wrażliwego i nieporadnego. Ale tutaj zaskakuje mnie.
    Ten "romans" może się źle skończyć. Choć z drugiej strony jak czytam o tych uczuciach, które oni do siebie żywią to aż mi się zdaje, że to mogłoby trwać wiecznie.
    O Ann się pogubiła. Zakochała się w Fettnerze, a zgodziła się na związek z Gregorem. Pokazujecie tutaj taką cudowną przyjaźń, że aż się wzruszam. Znowu napisałyście ten piękny fragment o przylocie Ann do Austrii.
    Gregor pokazał na co go stać. Pojechał po Ann i Vann po całości. Taka zazdrość przez niego przemawia, że aż strach. Widać, że nie cofnie się przed niczym. Ale nie sądziłam, że zechce powiedzieć o tym Thomasowi! Swoją drogą bardzo głupio się zachował. Najpierw nagadał, że wie gdzie może być Vanessa, a potem nie miał jak się wykręcić.
    A w tym wszystkim jest jeszcze Kristina, która całkowicie powala mnie swoją bezpośredniością i chamstwem.
    No i się oberwie Vann za to, że przyszła z powrotem bez leków xD
    Całuski geniusze :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż sama nie wiem co mam bądz co powinnam powiedzieć jako czytelnik tego dzieła.... dla mnie to nie jest zwyczajne opowiadanie... coś co Nam 'dajecie' jest czymś wyjątkowym... z każdym nadchodzącym , przeczytanym słowem czuje się pasję tworzenia jaką posiadacie dziewczyny. Pasja i Talent! Dwa najważniejsze aspekty.
    Cieszę się jak dziecko za każdym razem , gdy tu zaglądam i jest kolejna odsłona.... ta zdecydowanie mnie zaskoczyła...
    Zachowanie Vanessy wzbudziło we mnie złość ... kosztem jej szczęścia mają cierpieć inni... to jest niewiarygodne... Mieć taką przyjaciółkę jak Ann to skarb! Biedna poświęca się dla Niej tkwiąc w związku a może powinnam nazwać to układzie z Gregor'em...między tym wszystkim jest biedny Thomas i Manu.... Oj to mnie zaciekawiłyście, ale przecież nie mogłoby być inaczej.. Jesteście cudowne i bardzo uzdolnione!
    Twórzcie dalej kochana!

    All < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. znalazłam wolną chwilę i wpadłam tutaj.

    rozdział świetny jak zawsze, czekam na następny.

    pozdrawiam, ściskam, całuję i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam bardzo, że się nie rozpiszę, ale brak mi słów (i mam zrobione paznokcie na wesele, przez które ledwo mogę normalnie funkcjonować xD). Rozdział jest genialny, czekam na kolejny z niecierpliwością, jesteście genialne :*
    i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny.. Strasznie mi się podoba :)
    Co do Gregora... zdenerwował mnie totalnie.
    Liczę na to, że Ann zbliży się do Manuela.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej jaki długi rozdział . Ale to plus. Niech Vann skończy tą podwójną grę, nie wyjdzie jej to na dobre. Musi wybierać i powiedzieć wszystko Tomasowi bo inaczej on sam to zauważy lub dowie się od kogoś innego! A Gregor to już wogóle zachował się jak ostatni cham i egoista ! Szantażem zamierza zmusić Ann do związku to chore!!! A lojalność Ann to coś niesamowitego. Kosztem swojego szczęścia chroni przyjaciółkę, aby ona też mogła być szczęśliwa z Andreasem . Z niecierpliwością czekam na next i zapraszam do mnie po-prostumniekochaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej <3 !
    Rozdział jak zawsze mega .. Hmm ;3 Jestem fanką tego bloga . kiedy go czytam wszystko staje się inne :)
    Czytanie go pozwala oderwać się od rzeczywistości :)
    Czekam na nowe odsłony i zapraszam do siebie na kolejny rozdział :) <3 !
    http://a-co-sie-stanie-gdy-bedziemy-marzyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja uwielbiam takie piękne, długaśne rozdziały :') Te opowiadanie wciąga jak mało które i za to je kocham.
    Przepraszam bardzo, że ostatnio nie komentowałam, ale... Kłopoty zdrowotne :)
    Aha i jeszcze mała uwaga do Schlierenzauera - Gregor, szantażem nie załatwisz sobie dziewczyny ^^
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :))
    Zapraszam do mnie ;)
    chwila-nieuwagi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku...ile to ja już razy wychwalałam Waszego bloga. Ale serio...macie coś w sobie takiego ,że chce sie te opowiadanie czytać,czytać i nie przestawać. Wszystko jest takie realistyczne,przejmujące.Pozwala mi to się wczuć w rolę bohaterów. Teraz tylko szkoda mi Thomas'a. A ten związek Ann z Wankiem jest ...jdbvddfjsnjks...Gr.. :/
    Czekam na dalszy rozwój akcji :]
    Miło tak sobie w środek wiosny przy pięknej pogododzie powspominać długie letnie wieczory ,gdy sie oglądało skoki :] Dzięki za to ,ze przypominacie mi o tym :*


    a..i bym zapomniała :p zapraszam na nowość :3
    http://boyincurls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, więc tylko coś dodam. Chciałam to napisać wcześniej, ale moje lenistwo wzięło górę :D : WIEDZIAŁAM, że Andreas nie jest taki święty! Jednak on też ma kogoś "na boku". Myślałam tylko, że to bardziej wpłynie na ich relacje, ale nic się nie zmieniło.
    Teraz ten rozdział: Jestem wkurzona na Vann. Jak ona może tak "wykorzystywać" Ann? Ok. Rozumiem jest w kropce, a Ann jest jej najlepszą przyjaciółką... ale pomimo tego nie powinna się tak zachowywać. Z drugiej strony nie była przygotowana aby od razu wyjawić prawdę Thomasowi, a Gregor postawił ją (je) w sytuacji bez wyjścia (do której Vann sama doprowadziła). Tylko jako najlepsza przyjaciółka też nie powinna patrzeć na „krzywdę” Ann obojętnie, a przynajmniej powinna rozwiązać tą sprawę jak najszybciej.
    Vann zapewnia, że kocha i Thomasa i Andreasa, ale wydaje mi się, że jednak Niemiec „wygrywa”. Kiedy jest z Thomasem cały czas myśli o Andreasie, kiedy jest z Andreasem nic się nie zmienia - cały czas jej myśli zaprząta (jak kolejny raz nie powtórzyć „Andreas” może...) ten co ma 1,9m wzrostu. :D I jej myśli: „Co miała poradzić na to, że to właśnie Andreas dawał Jej sens istnienia? Że tylko przy Nim czuła się bezpieczna. Że tylko On był jej marzeniem… Marzeniem i utrapieniem w jednym. Był Jej cieniem, bo gdziekolwiek nie poszła, nie spojrzała, widziała właśnie Jego… Tylko Jego…”. Dlatego może powinna rozstać się z Thomasem (cholernie go skrzywdzi, bo on ją bardzo kocha... ale co robi teraz? Też go krzywdzi, tylko on nie jest do końca tego świadomy... Nie pochwalam jej zachowania tego, że tak rani Thomasa, ale wg mnie ona większym uczuciem darzy Andreasa, a to co teraz robi to tylko krzywdzi: Thomasa, poniekąd siebie i Andreasa... to jej „szczęście” teraz stwarza kłopoty... Być może rozstanie z Thomasem byłoby mniejszym złem).
    Najbardziej szkoda mi Thomasa. Jest tak oszukiwany przez Vann i Gregora (ten drugi nawet go „wykorzystuje”).
    Ten układ Gregora to był jego gwóźdź do trumny. Inaczej mógł zaskarbić sobie miłość Ann. On chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że prawda kiedyś wyjdzie na jaw, a wtedy zapewne Ann zerwie z nim wszystkie kontakty (chyba, że w jakiś magiczny sposób przekona ją do siebie, w co wątpię). Jego zachowanie przypomina obsesję...
    O Ann to wiadomo- mieć taką przyjaciółkę to skarb.:)
    Aaa... jeszcze co do Kristiny. Co ona knuje? Czyżby Thomas też miał jakieś grzeszki na sumieniu?
    Taka długość jak najbardziej mi odpowiada. :D Chociaż opowiadanie jest tak interesujące, że czyta się to w zawrotnym tempie. :D

    A tutaj komentarz do Klaudii. Miało być dodane pod „W jednej osobie”, ale tam nie mogę dodać anonimowo, więc jest tutaj.;)
    Miałam zajrzeć tutaj dopiero po maturach, po 21 maja... ale nie dałam rady.:) Moja silna wola przestała działać dwa dni temu.:D Ale to dobrze, bo opowiadanie jest genialne. Wiesz jak intryguje mnie narrator... kto nim jest? A teraz czas na cytat: "A potem co się okazało? A no Emma będzie tylko naszą masażystką… A ściślej mówiąc- praktykantką. Tylko…" Czyli dobrze zrozumiałam, że narratorem jest jakiś członek Austria teamu? Nie jestem tego pewna, ale z tych "czyiś myśli" tak wnioskuję...
    Zastanawia mnie też jak zareaguje Emma na zachowanie Stefana, jakie są jej "odczucia"... ona też jest taką zagadką.;)
    Pisz dalej, wciągnęłam się.:D Podejrzewam, że nie tylko ja to powiem, więc sens kontynuowania tego opowiadania jak najbardziej jest.:D
    A teraz powylewam moje żale... Wiesz jak czuje się człowiek kiedy okazuje się, że jego komentarz, KTÓRY PISAŁ O 2:30 W NOCY, skasował się... już nie miałam siły do mojego telefonu, dlatego dopiero teraz "potarzam" to co napisałam wcześniej... Właśnie dlatego unikam komentowania z telefonu... ;D
    Przepraszam za tak chaotyczny komentarz, ale piszę „na szybko”... Nie podoba mi się to co napisałam, ale nie mam czasu na poprawianie (dają znać o sobie skutki nie czytania książek :D)
    (Chyba jednak zajęło mi to dużo czasu, bo jak zaczynałam był 1 komentarz, a teraz jest 11);)
    jk

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadrabiam, nadrabiam. Cytat na początku rozdziału *-*
    Co ten Gregor? Dla swojego szczęścia z Ann może nawet poświęcić szczęście jego najlepszego przyjaciela i jego dziewczyny? Fakt, Vann źle postępuje, ale myślę, że to ona powinna powiedzieć o wszystkim Thomasowi, a nie Schlieri i to dla własnej wygody, ehh.

    OdpowiedzUsuń